- Jego nadzieja, entuzjazm, otwartość, dalekosiężne spojrzenie oraz determinacja dodawały odwagi wszystkim, którzy tak jak on, organizowali placówki pomocy osobom umierającym - wspomina s. Michaela, dodając, że ks. Kaczkowski był wsparciem dla całego polskiego ruchu hospicyjnego.
Siostra wspomina, że założyciel Hospicjum św. ojca Pio był zaangażowany w niesienie pomocy ludziom umierającym. - Zawsze mówił, że pragnienia naszych chorych, którzy doświadczają niemocy wynikającej z cierpienia, są wyznacznikami naszych działań. Jesteśmy po to, żeby pomagać. W jego posłudze było widać spełnienie i radość - zauważa s. Rak. Dodaje, że ksiądz Jan nie tylko słuchał, ale słyszał, co się do niego mówiło i nie spoglądał, a widział drugiego człowieka. - Zawsze był blisko osób, które wymagały pomocy - ocenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Kiedy sam doświadczył tej choroby, w której wcześniej wspierał innych, był świadectwem tego, jak można się z nią zmierzyć. To nie były słowa, czy wyuczone frazesy, ale umiejętność przeżywania sobą tego, co mówił innym dodając im nadziei. Był świadkiem tego, co mówił - mówi s. Rak.
Zdaniem założycielki pierwszego hospicjum na Litwie, ks. Kaczkowski pozostawia nam wezwanie do naśladowania i świadectwo tego, jak dotknąć prawdy o chorobie, cierpieniu i śmierci, która nie jest końcem, ale jest przejściem do istnienia w innej rzeczywistości. - Zawsze nas uczył, że trzeba pokonywać poszczególne odcinki, a całą drogę trzeba powierzać Panu Bogu - przypomina.
Ksiądz Jan Kaczkowski zmarł w poniedziałek, 28 marca, po długiej walce z chorobą nowotworową. Był założycielem Hospicjum św. ojca Pio w Pucku. Pisał książki, prowadził vloga "Smaki Życia", animował działania charytatywne. Miał 39 lat.