Reklama

Wiara

Przeżył 95 dni na morzu, dziś mówi: "Niech wszyscy wiedzą, że Bóg jest wielki"

"Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że Bóg jest wielki. Bóg jest piękny. Bóg chce, żebyśmy wszyscy się modlili, mieli miłość w sercach, pomagali sobie nawzajem" – takie jest życzenie Máximo Napa Castro – znanego jako "Gatón" – peruwiańskiego rybaka, który nigdy nie stracił wiary, nawet kiedy utknął na morzu na 95 dni, aż w końcu został uratowany u wybrzeży Ekwadoru.

[ TEMATY ]

świadectwo

aciprensa/zrzut ekranu YT

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maximo przyznaje, że nigdy nie przeczytał Biblii, co teraz chce zrobić, jak tylko zdobędzie trochę pieniędzy. Teraz stracił łódź, która zapewniała mu codzienne utrzymanie.

Trochę historii

Gatón — jak nazywają go przyjaciele, ponieważ nie mógł już być „gatito”, jak nazywała go matka, gdy był mały — pochodzi z rodziny o skromnych korzeniach, która pracowała na roli, sadząc kukurydzę i bawełnę, czego po prostu nie lubił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pewnego dnia, gdy miał 13 lat, jego ojciec powiedział mu, żeby poszedł z krewnym, który był rybakiem. I tego dnia wszystko się zmieniło.

"Uwielbiałem to. Od tamtej pory jestem zakochany w morzu. Kocham morze. Rozmawiam z morzem" – mówi, kontynuując – "ale zanim odejdę, klękam. Idę z Tobą, mój piękny Ojcze. Twoja wola, zawsze. Nigdy nie przestałem prosić [Boga], aby zabrał mnie tam i z powrotem. Nigdy, nigdy. I modliłem się za moje dzieci, za moją matkę".

Máximo mieszka obecnie w Pisco, około czterech godzin jazdy samochodem na południe od Limy, ale 7 grudnia opuścił Marconę, położoną o trzy godziny dalej na południe, miejsce, w którym rozpoczął podróż, której być może nigdy sobie nie wyobrażał.

Przejście

Zanim wyruszył w morze w wigilię święta Niepokalanego Poczęcia, Gatón zadzwonił do swojej matki i poprosił ją o błogosławieństwo.

Reklama

W ciągu pierwszych kilku dni, będąc już w odległości około 60 mil, udało mu się złowić dobry połów i napełnić siedem worków rybami, mając nadzieję zarobić na tym sporą sumę pieniędzy. 17 grudnia postanowił wrócić, ale silnik nie chciał odpalić, więc przygotował się na najgorsze, mając zapas jedzenia na miesiąc. "Boże mój" – powiedziałem. I wtedy zacząłem oszczędzać zakupy i wodę. Jednego dnia jadłem, a następnego nie - mówi.

Obserwował, jak stopniowo oddala się od celu, aż osiągnął odległość 150 mil, a gdy nadszedł Nowy Rok, skończyło mu się jedzenie. "Uklęknąłem w łodzi. Powiedziałem: Niech tak będzie… Ale wierzę w Ciebie. Przejdę przez to. Muszę zachować spokój, nie rozpaczać, po prostu zachować spokój".

W styczniu, gdy już pił deszczówkę, jego zapasy całkowicie się wyczerpały: "Nie miałem nic. Wtedy zacząłem jeść karaluchy, ale nie przestałem się modlić".

"Budziłem się modląc się. Spałem modląc się. Przez prawie dwa miesiące, myślę, że nie czułem Jego obecności. Myślałem, czy mnie opuściłeś? Dlaczego? Płakałem dużo, bo wiedziałem, w jakiej jestem sytuacji".

W lutym ponownie doświadczył obecności Pana. "Około 10 zacząłem zjadać ptaki, potem z rybą. "Powiedziałem Mu: Wiem, że przysłałeś mi tę rybę. Dziękuję Ci, Ojcze".

Mimo to nadeszły jeszcze trudniejsze dni i zaczął narzekać przed Panem, bo ryby w jego workach również się zepsuły i musiał wszystko wyrzucić. "Wyrzuciłem wszystkie swoje produkty, prawie 800 kilogramów, które miałem, ponad 30 000 soli (około 7 tysięcy dolarów)”, pieniądze, za które chciałem też kupić coś dla swojej matki.

Reklama

Już na początku marca wszystko stanęło na głowie. "Nie było już wody, nie było jedzenia, nie było deszczu. Nadszedł 11 marca. Byłem już wyczerpany, walczyłem o oddech. Położyłem się na pokładzie. Kiedy poczułem, że uderzyło coś w moją łódź. Co się stało? Ale wtedy spojrzałem i to był żółw. Niewiarygodne".

Máximo wziął żółwia, chwycił nóż, przeprosił zwierzę, rozciął je i wypił jego krew, "wtedy poczułem, że życie nadchodzi. Ale przez cały proces, przez który przechodziłem, czułem, że to On to wszystko robił”.

Ratunek

Máximo czekał w swojej łodzi, już wyczerpany, gdy nagle zobaczył helikopter i tam, jak twierdzi, zobaczył także Jezusa. "Zaczynam widzieć Wilsona (drugiego pilota). Ale kiedy widzę Wilsona w ten sposób, jest tuż obok twarzy Jezusa, patrząc na mnie" - mówi mężczyzna.

Dzień wcześniej, 10 marca, Gatón powiedział Bogu: „Wiem, że zamierzasz mnie przenieść helikopterem lub małym samolotem. A kiedy widzę helikopter… zrobiłeś to. Potem Wilson mówi do mnie: "Dlaczego tak wskazywałeś? Ponieważ chciałem, żebyś się odwrócił i go zobaczył. Jezus był tuż obok twojego policzka".

"Widziałem to wyraźnie. Widziałem biel i jej piękną twarz. I powiedziałem: Zrobiłeś to, zrobiłeś to. Ty, zrobiłeś to. Płakałem i dziękowałem... Niech wszyscy to usłyszą. Czekałem na uzdrowienie" - podzielił się emocjonalnie.

Następnie Máximo został zabrany na ekwadorski statek do połowu tuńczyków, gdzie wszyscy go dotykali i powtarzali: "to cud"; i skąd mógł nawiązać połączenie wideo, aby porozmawiać ze swoją córką i powiedzieć jej, że żyje.

Gatón mówi również, że zawsze modlił się pod koniec dnia, aby podziękować Bogu za życie i za to, że położył "na moim stole talerz jedzenia. Dziękuję Ci, Ojcze, że jesteś ze mną". Mówi też, że badania lekarskie, którym się poddał, wykazały, że wszystko jest w porządku: "Nie mam nic, nie mam cukrzycy" – twierdzi, że lekarze nie potrafią tego wyjaśnić.

2025-03-28 21:31

Oceń: +130 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Przebaczył mordercy swoich rodziców

2025-09-24 16:20

[ TEMATY ]

pokój

przebaczenie

Balans Bieli

slonme/pl.fotolia.com

Kiedy miał pięć lat, brutalnie zamordowano mu mamę i tatę. Teraz biskup Mounir Khairallah często mówi, że przynosi z Libanu przesłanie przebaczenia.

Mówiąc o przebaczeniu maronicki biskup Mounir Khairallah nie porusza się jedynie w sferze pojęć - jest „praktykiem przebaczenia”. 13 września 1958 roku, mając niespełna pięć lat, stracił rodziców, którzy zostali brutalnie zamordowani. Stało się to w przededniu święta Podwyższenia Krzyża Świętego, które obchodzone jest w Libanie w szczególny sposób. Był to ogromny dramat dla niego i trzech braci, gdzie najmłodszy miał niecały rok.
CZYTAJ DALEJ

Wielka Brytania: Wkrótce katolików może być więcej niż anglikanów

2025-09-25 10:59

[ TEMATY ]

katolicy

anglikanie

pl.wikipedia.org

Wnętrze katedry w Canterbury

Wnętrze katedry w Canterbury

Katolicyzm w Wielkiej Brytanii zyskuje na sile i w niedalekiej przyszłości może liczebnie przewyższyć anglikanizm. Jeszcze niedawno taki scenariusz wydawał się niemożliwy – donosi hiszpański portal Religión en Libertad. Jak pokazują badania, katolicyzm w Wielkiej Brytanii przeżywa wyraźne ożywienie, zbliżając się do pozycji anglikanów zwłaszcza wśród młodych i w dużych miastach.

Znaczącym sygnałem zmian w strukturze chrześcijan w Zjednoczonym Królestwie jest Irlandia Północna. jak informuje Religión en Libertad, w spisie ludności z 2021 roku po raz pierwszy odnotowano przewagę katolików (45,7 proc.) nad protestantami (43,4 proc.). To historyczna zmiana w regionie, gdzie protestanci stanowili większość.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję