Reklama

Wiadomości

Psycholog: nastolatkom i osobom młodym brakuje kontaktów z innymi, ale nie potrafią ich nawiązać

Samotność jest coraz większym wyzwaniem dla tzw. pokolenia Z, osób w wieku 13-28 lat. Brakuje im kontaktów z innymi ludźmi, ale nie potrafią ich nawiązać - alarmuje psycholog i psychoterapeutka Anna Di Giusto.

[ TEMATY ]

psychologia

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

PAP: Dotychczas o samotności mówiło się niemal wyłącznie w odniesieniu do ludzi starszych, szczególnie wdów. Z najnowszego raportu „Nigdy więcej samotności” wynika, że regularnie zmaga się z nią aż 65 proc. osób z tzw. pokolenia Z, czyli w wieku od 13 do 28 lat.

Anna Di Giusto, współautorka raportu: Nie jest to dla mnie zaskoczenie, wskazywał na to już nasz pierwszy raport z 2022 r „Samotność pokolenia Z”. Pracuję indywidualnie z młodymi ludźmi i jest to zauważalne również w moim gabinecie psychoterapeutycznym.

PAP: W jakim sensie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Anna Di Giusto: Młodzi ludzie twierdzą, że nie potrafią sobie z tym poradzić. A samotność to dla nich totalna porażka i klęska.

PAP: Dlaczego są samotni?

Anna Di Giusto: Składa się na to wiele czynników zewnętrznych. Młodzi ludzie wskazują na brak zrozumienia ze strony szkoły, rodziców, jak i rówieśników. Ale tkwi w nich też obawa przed ewentualnymi skutkami kontaktów społecznych - przed byciem ocenionym, wyśmianym i upokorzonym. Zamykają się i nie podejmują prób nawiązania kontaktów.

PAP: Nie mają przyjaciół i znajomych, ogólnie - czują się nieszczęśliwi?

Anna Di Giusto: To jest swego rodzaju zaklęty krąg. Młode pokolenie było i jest wychowywane na indywidualistów, nie ma za bardzo czasu na nabywanie umiejętności budowania relacji społecznych i rówieśniczych. A to jest bardzo ważne dla uczestnictwa w życiu społecznym.

PAP: Podczas zajęć dodatkowych nie ma okazji do zawierania znajomości i przyjaźni?

Anna Di Giusto: Oczywiście wiele zależy od tego, jakiego rodzaju są to zajęcia. Jeśli jest to sport, gry zespołowe, na przykład w piłkę nożną, wtedy łatwiej jest budować relacje, tym bardziej, że mogą na to wpływać prowadzący takie zajęcia dorośli. Większość zajęć jest jednak bardziej indywidualnych, jak w przypadku nauki rysunki czy gry na instrumencie muzycznym.

PAP: Jak temu zaradzić, jakie błędy popełniają rodzice?

Anna Di Giusto: Nie ma jednego rozwiązania. Ludzie młodzi nawet w otoczeniu znajomych mają poczucie osamotnienia. W swoich rodzinach też czują się samotni, nierozumiani i niewysłuchani. Z moich obserwacji wynika, że bardzo brakuje im kontaktów z innymi ludźmi, ale nie potrafią ich nawiązać. Boją się i szybko się wycofują.

PAP: Stąd tylko jeden krok do depresji.

Anna Di Giusto: Tak, jedno i drugie często się zazębia. Depresja może być maskowana, na przykład uśmiechem, ale jest on tylko zewnętrzny, wewnątrz nie ma powodów do radości ani umiejętności jej odczuwania, jest jedynie poczucie pustki i beznadziei. Depresja dotyka dzieci i nastolatków, a dodatkowym problemem jest to, że dorośli nie zawsze potrafią ją w porę dostrzec.

PAP: Na co warto zwrócić uwagę?

Anna Di Giusto: Rodzice sami czasami zgłaszają, że dziecko przestało jeść, nie ma apetytu, jest leniwe, nie chce nawet wstać z łóżka. Zwykle jednak kojarzą to z trudnym okresem dojrzewania, a to mogą być objawy depresji.

PAP: Jak szukać kontaktów z innymi ludźmi? Jak powinny one wyglądać?

Anna Di Giusto: Przede wszystkim nie muszą być one zbyt długie i nachalne. Z badań wynika, że na ogół wystarczy nam 20 minut dziennie obcowania z innymi ludźmi, nawet dziecka z rodzicem. Musi to być jednak kontakt pełny, bez innych bodźców, na przykład odbierania telefonów. Najlepiej, gdy jesteśmy wtedy nakierowani wyłącznie na siebie.

PAP: Rozmawiamy…

Anna Di Giusto: Rozmowa jest konieczna, należy zadawać pytania, ale nie w stylu - jak było w szkole? Bo wtedy usłyszymy, że było fajnie. I nic więcej. Zapytajmy raczej: czego się dziś dowiedziałeś? Może usłyszymy coś konkretnego i będziemy mogli nawiązać rozmowę.

PAP: Jakie błędy najczęściej popełniamy?

Anna Di Giusto: Żyjemy w pośpiechu, w otoczeniu wielu bodźców zewnętrznych, niepozwalających się nam skupić na tym co istotne, na przykład na kontakcie z drugim człowiekiem.

PAP: Jak powinniśmy postępować?

Anna Di Giusto: Warto obserwować grupę rówieśniczą naszego dziecka i to, jak w niej funkcjonuje. Bardzo ważne jest, czy unika spotkań towarzyskich. Trzeba się starać być przy nim obecnym i nie unikać z nim kontaktu. Wręcz przeciwnie: warto prowokować, zmuszać do rozmowy, choćby pytaniem - co u ciebie słychać, jak się dzisiaj czujesz?

PAP: Usłyszymy, że wszystko w porządku, albo - że wszystko pod kontrolą.

Anna Di Giusto: Najważniejsze, żeby była jakakolwiek komunikacja. Kłopot polega na tym, że nawet jako dorośli boimy się zadawać pytania. A powinnismy rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz - rozmawiać.

PAP: Jak groźne jest poczucie samotności? Poza depresją może ona sprzyjać także innym chorobom, w tym schorzeniom somatycznym. W raporcie „Nigdy więcej samotności” cytowane są opublikowane w 2022 r. badania specjalistów University of California w San Diego, z których wynika, że z powodu osamotnienia o 30 proc. wzrasta ryzyko zgonu na skutek zawału serca lub udaru mózgu.

Anna Di Giusto: Samotność jest silnie stresująca, gdy znowu dochodzę do wniosku, że nie mam się z kim spotkać i żadna grupa rówieśników nie chce mnie zaakceptować. Skutkiem tego mogą bóle głowy, brak apetytu i dolegliwości układu pokarmowego. Szukamy wtedy pomocy u lekarza i leczymy objawy, a nie skutki, tkwiące w naszych emocjach.

PAP: Niektóre osoby zapewniają, że dobrze jest im w samotności. To tylko poza, która nie powinna nas uspokajać?

Reklama

Anna Di Giusto: Oczywiście zdarzają się takie osoby. Ale by się upewnić, czy faktycznie nie są im potrzebne kontakty z innymi ludźmi, warto zwrócić uwagę czy osoby te faktycznie potrafią odczuwać radość i czy mają jakieś pasje. Bo możemy słyszeć różnego rodzaju zapewnienia, które nie mają pokrycia w rzeczywistości.

PAP: Samotność w okresie dorastania może skutkować w życiu dorosłych jeszcze większymi trudnościami w budowaniu relacji z innymi ludźmi? A może się z tego „wyrasta”?

Anna Di Giusto: Samotność występuje w różnych grupach wiekowych i może nam towarzyszyć na rozmaitych etapach życiowych. Szczególnie dotyka ona ludzi starszych. Jednak seniorzy zwykle lepiej sobie z nią radzą niż osoby młode.

PAP: W jaki sposób?

Anna Di Giusto: Ludzi młodzi bardziej się zamykają w sobie, a samotność jest u nich bardziej widoczna.

PAP: Samotność ludzi młodych odbija się na ich karierze zawodowej?

Anna Di Giusto: Z naszego raportu, jak też z wielu innych badań wynika, że samotność negatywnie wpływa na wiele aspektów naszego życia, w tym również na pracę zawodową. Skutkiem może być mniejsza wydajność. Ale najczęściej takie osoby wykazują większą skłonność do izolowania się wobec innych pracowników.

PAP: W przyszłości będziemy społeczeństwem ludzi samotnych?

Anna Di Giusto: Niestety wiele na wskazuje. Tak jest już w Japonii, gdzie powstają miejsce, by ludzie mogli usiąść obok siebie, co jest już dobrostanem.

PAP: U nas w niektórych miastach zainicjowano akcję „przytul się”. Na ulicach pojawiają się ludzie zachęcający do tego, by się do nich przytulić, na chwilę.

Anna Di Giusto: Nasza cywilizacja ma to do siebie, że coraz bardziej się izolujemy od siebie. Niestety. Dawniej bez skrępowania sąsiedzi przychodzili do siebie choćby po szklankę cukru. Tego już raczej nie ma, szczególnie w dużych miastach. Niby proste zachowania, a dla wielu osób już zbyt skomplikowane. Jeszcze bardziej nie szukamy drugiego człowieka, by z nim porozmawiać, wspólnie spędzić czas. (PAP)

Rozmawiał: Zbigniew Wojtasiński

2023-12-03 17:20

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Caritas diecezji legnickiej uruchamia teleporady psychiatry

[ TEMATY ]

psychologia

tockPhotoPro/fotolia.com

Caritas Diecezji Legnickiej uruchamia teleporady z dziedziny psychiatrii. Z bezpłatnego wsparcia będzie mógł skorzystać każdy i w sposób anonimowy.

Zaplanowano dwie pilotażowe sesje, które odbędą się 14 i 21 kwietnia br. w godzinach od 17,30 do 18,30.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Powiedzieć Bogu „tak”

2024-04-29 09:09

[ TEMATY ]

modlitwa o powołania

Rokitno sanktuarium

Paradyż sanktuarium

piesza pielgrzymka powołaniowa

Katarzyna Krawcewicz

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

27 kwietnia z Paradyża wyruszyła kolejna piesza pielgrzymka powołaniowa do Rokitna – w tym roku pod hasłem „Powołanie – łaska i misja”. Szlakiem wędrowało ponad 200 osób.

Pielgrzymi przybyli do Paradyża w sobotni poranek z kilku punktów diecezji. Na drogę pobłogosławił ich bp Tadeusz Lityński, który przez kilka godzin towarzyszył pątnikom w wędrówce. – Chcemy dziś Panu Bogu podziękować za wszelki dar, za każde powołanie do kapłaństwa, do życia konsekrowanego. Ale także chcemy prosić. Papież Franciszek 21 stycznia po zakończeniu modlitwy Anioł Pański ogłosił Rok Modlitwy, prosząc, aby modlitwa została zintensyfikowana, zarówno ta prywatna, osobista, jak też i wspólnotowa, w świecie. Aby bardziej stanąć w obecności Boga, bardziej stanąć w obecności naszego Pana – mówił pasterz diecezji. - Myślę, że pielgrzymka jest takim czasem naszej bardzo intensywnej modlitwy. Chciałbym, żebyśmy oprócz tych wszystkich walorów poznawczych, turystycznych, które są wpisane w pielgrzymowanie, mieli również na uwadze życie modlitwy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję