Reklama

Najbardziej na całym świecie

- Jestem mamą Martynki i Bartka - przedstawia się Agnieszka. Bartek skończył osiem lat. Martynka żyła dziesięć dni

Niedziela Ogólnopolska 42/2011, str. 34-35

Magdalena Niebudek/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Polsce od 2004 r. 15 października obchodzony jest Dzień Dziecka Utraconego, poświęcony modlitwie za zmarłe dzieci i ich rodziców. W świątyniach odprawiane są tego dnia specjalne Msze św., na grobach zmarłych dzieci zapala się znicze.
- Te dzieci są dla nas tak samo ważne jak te, które żyją - mówi Agnieszka Kaluga, mama Martynki i Bartka.

Rodzice Marcinka, który żył trzy i pół roku:
Kochany Marcinku-Pyzatku! Życie z Tobą to była niesamowita, najwspanialsza Przygoda, która trwała trzy latka i prawie siedem miesięcy. Tak bardzo krótko...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Duże miasto osieroconych

Co roku w Polsce ponad 40 tys. kobiet doznaje poronienia, 2 tys. dzieci rodzi się martwych, a kolejne 5 tys. na skutek chorób i nieszczęśliwych wypadków nie dożywa swoich 18. urodzin.
- Jeśli liczby te pomnożymy przez dwoje rodziców, co roku przybywa duże miasto osieroconych matek i ojców - mówi Agnieszka Kaluga. Sama straciła córkę dziesięć lat temu.
Martynka urodziła się w 27. tygodniu ciąży, żyła dziesięć dni. - Ale wciąż jestem jej mamą - powtarza Agnieszka. Mówi tak, jakby Martynka nadal żyła.
Uważa, że rodzice, którzy tracą swoje dzieci, są osamotnieni i zapomniani. Tak jakby ich nie było. O ich dramatach nie piszą eleganckie magazyny, bo temat jest zbyt smutny. Rodziny próbują pocieszać, że będą mieć albo mają kolejne dzieci, czym sprawiają im jeszcze większy ból. Narzekają, że nawet w Kościele nie zawsze znajdują zrozumienie.
- Tyle mówi się o godności i obronie życia - żali się Agnieszka. - Tylko o dzieciach, które umierają i ich osieroconych rodzicach nie mówi nikt.

Rodzice Marcinka:
Rozstanie z Tobą (które „przyszło jak złodziej, w nocy...”, choć walczyłeś bardzo dzielnie z wysoką gorączką, z trudem próbując dojść do siebie po trudnej operacji kardiochirurgicznej) było dla nas najtrudniejszą chwilą w życiu, w którą do tej pory nie możemy uwierzyć. Chwilą, która jest jak powracający w myślach koszmar, który zaczął się o trzeciej w nocy, kiedy przyszła po nas znajoma pielęgniarka z oddziału kardiologii. A przecież obiecaliśmy Ci, odprowadzając Cię na salę operacyjną, że spotkamy się niedługo - będziemy Cię odwiedzać w sali pooperacyjnej...

Reklama

Przepłakały noc

Miała 25 lat, gdy straciła Martynkę. - I poza mężem i najbliższą rodziną, nikogo obok siebie - żali się Agnieszka.
Przyjaciółki poodsuwały się. - Nie umiały się znaleźć w mojej sytuacji - uważa. Jeśli już ktoś z nią rozmawiał, to tak, żeby nie poruszać tematu jej dziecka. A ona chciała opowiadać o Martynce. Chciała, żeby inni wymawiali imię jej córki.
Dociera do niej, że zrozumieć może ją tylko druga matka, która przeżyła to samo, co ona. Przez Internet znajduje kobietę w odległym mieście - straciła siedmiodniowe dziecko. Jedzie do niej. Obie płaczą całą noc.
Na forum Agnieszka poznaje inne osierocone mamy. - Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że jest ich aż tyle - przyznaje dziś.
Kobiety kontaktują się ze sobą. Założą portal dla rodziców po stracie dzieci i rodziców dzieci chorych, który informuje, jakie mają prawa, pomaga załatwić formalności po śmierci dziecka i zorganizować pogrzeb. Rodzice zamieszczają tam zdjęcia swoich zmarłych dzieci i opisują historie ich odejścia. Niektórzy publikują wiersze.
„Zależy nam, aby tacy rodzice stracili owo nieznośne poczucie wyjątkowości, którego zapewne doświadczają w swoim środowisku, by mogli podzielić się swoim bólem, tęsknotą, trudem, drobnymi radościami, by mogli opowiedzieć o swoim dziecku. Pamiętaj, nie jesteś sam” - pisze na portalu Agnieszka.
Osierocone matki długo szukały nazwy dla witryny. Wybrały: www.dlaczego.org.pl. - Ludzie w takich sytuacjach najczęściej zadają sobie pytanie: Dlaczego? - mówi Agnieszka.
Sama do dziś nie znalazła odpowiedzi na to pytanie. - I wiem, że nie znajdę - mówi. - I że nie o to chodzi, żeby znaleźć.

Reklama

Z „Listy życzeń osieroconych rodziców”:
Chciałabym, by moje dziecko nie umarło. Chciałabym je mieć z powrotem.
Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc nie chciałabym, byś mnie unikał. Potrzebuję Cię bardziej niż kiedykolwiek.
Zaproponuj od czasu do czasu pojechać ze mną na cmentarz, zapalić lampkę, pomilczeć chwilę. Nie za często, tylko czasami. Daj mi znać, że pamiętasz.
Nie mów: jesteś młoda, będziesz miała kolejne dzieci. Być może będzie mi dane cieszyć się jeszcze niejednym dzieckiem, najpierw jednak muszę opłakać to, które odeszło. I żadne inne dziecko mi go nie zastąpi.
Najważniejsze: Wspomnij czasem o moim dziecku. Nie udawaj, że nie istniało. Słowa mniej bolą niż uporczywe milczenie.

Różowo-błękitne wstążeczki

Jest 15 października 1988 r. W Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy obchodzony jest Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Zmarłych. Tego dnia Amerykanie przypinają do ubrań różowo-błękitne wstążeczki. Modlą się w kościołach, składają kwiaty w szpitalach i na cmentarzach.
Dzień nie jest przypadkowy. - Od początku roku do połowy października upłynęło 38 tygodni. Tyle, ile trwa zdrowa ciąża. Ale wielu kobietom nie udaje się jej donosić do końca - tłumaczy Agnieszka.
To dla nich jest ten dzień. I dla rodziców, którzy stracili dzieci po urodzeniu. Nieważne, czy dzieci żyły kilka dni, czy kilka albo kilkanaście lat.
Agnieszka: - Rodzicem jest się do końca życia.

Rodzice Marcinka:
Pozostała wielka, głęboka rana w sercach nas wszystkich: babć i dziadków, cioć i wujków, kuzynów, rodziny, przyjaciół i znajomych - wszystkich, którzy mieli możliwość Cię poznać... Rana, która, mamy nadzieję, zagoi się, ale dopiero... po tamtej stronie, kiedy znowu się spotkamy i bardzo mocno Cię przytulimy.

Reklama

Nie wolno się przyzwyczaić

- Czuję się onieśmielony w spotkaniu z bólem matek i ojców, od których dzieci odeszły zbyt wcześnie - rozpoczął kapłan.
Poznań, 15 października 2008 r., środa. Zwykły dzień, a kościół Dominikanów pełen ludzi. Same młode kobiety i młodzi mężczyźni. Trzymają zapalone znicze - symbolizują ich zmarłe dzieci.
„Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania (...)” (Koh 3, 1-2) - kobiecy głos przeczytał fragment Księgi Koheleta. Głos był łamiący się, niepewny, jakby kobieta nie wierzyła do końca w biblijną mądrość.
- Do tego bólu nie można się przyzwyczaić, bo nie można przyzwyczaić się do śmierci - mówił w kazaniu kapłan. Ważył słowa, jakby nikogo nie chciał urazić.
Po raz pierwszy Dzień Dziecka Utraconego obchodzono w Polsce 15 października 2004 r. - z inicjatywy portalu Dlaczego. W kilku miastach księża odprawili Msze św. za dzieci, którym nie dane było przyjść na świat. I za te, które zmarły po urodzeniu.
Idea zaczęła się rozszerzać. Co roku przybywało miejsc, gdzie rodzice modlili się za zmarłe dzieci. Obok największych, jak Warszawa, Gdańsk, Kraków, Poznań i Szczecin, także Trzebnica, Wejherowo, Ostrów Wielkopolski...

Rodzice Marcinka:
Teraz, kiedy „przestałeś się pojawiać” (choć jesteś z nami, co wielokrotnie sygnalizowałeś na swój Misiowo-Anielski sposób...), jest nam bardzo trudno żyć i szukać sensu każdego dnia...

Drugi Dzień Matki

15 października to dla Agnieszki bardzo ważny dzień. Jakby drugi Dzień Matki - tylko smutny.
Gdy jest ten prawdziwy, radosny, myśli o wszystkich mamach, które straciły dzieci. - Ja mam Bartusia, od którego dostaję laurki - mówi. - Chciałabym, żeby inne mamy też nie czuły się samotne.
Spotyka się z nimi od czasu do czasu. Rozmawiają długie godziny o swoich dzieciach, o tęsknocie za nimi, o żałobie.
Agnieszka ma już żałobę za sobą. O tym, co teraz przeżywa, mówi: - To jest taki smutny spokój.

Rodzice Marcinka:
Ty wiesz, Pyzatku, że jeśli nas kiedyś zapytasz: „A czy mnie jeszcze kochacie?”, odpowiemy: „Najbardziej na całym świecie, Syneczku... najbardziej na całym świecie”.

Wspomnienia rodziców pochodzą ze strony: www.dlaczego.org.pl.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Sarah do alumnów WSD: niech wasze życie budują trzy filary: krzyż, Eucharystia i Maryja

2024-05-15 19:25

[ TEMATY ]

kard. Robert Sarah

Włodzimierz Rędzioch

Kard. Robert Sarah

Kard. Robert Sarah

- Módlcie się cały czas, bo bez Jezusa nie możecie nic uczynić - mówił kard. Robert Sarah podczas Mszy św. sprawowanej w kościele seminaryjnym św. Witalisa we Włocławku. Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przybył do Polski w związku z diecezjalną pielgrzymką kapłanów diecezji włocławskiej do sanktuarium św. Józefa, patrona diecezji, w Sieradzu. - Niech wasze życie budują trzy filary: krzyż, Eucharystia i Maryja - zwrócił się do alumnów.

W pierwszym dniu wizyty, 15 maja, gwinejski purpurat spotkał się z alumnami, moderatorami i wykładowcami włocławskiego WSD. Dzień rozpoczął się Mszą św. w seminaryjnym kościele, której przewodniczył kard. Sarah, a koncelebrowali m.in. biskup włocławski Krzysztof Wętkowski oraz biskup senior Stanisław Gębicki.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski: Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz

2024-05-15 20:26

[ TEMATY ]

KUL

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Bp Andrzej Przybylski

Bp Andrzej Przybylski

Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz na tym świecie - mówił biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski podczas Mszy św. w kościele akademickim na zakończenie drugiego dnia 56. Tygodnia Eklezjologicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tematem tegorocznej edycji tego wydarzenia jest „Kościół i Państwo - razem czy osobno?”, a jego organizatorem jest Wydział Teologii KUL.

W homilii hierarcha, nawiązując do tekstu dzisiejszej Ewangelii, podkreślił, że Chrystus trwa w nieustannej opiece i modlitwie za wszystkich ludzi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję