Żyjący w XVIII wieku John Wesley ukończył Oxford i wybrał się w podróż do Ameryki. Gdy na oceanie rozszalała się burza, która złamała maszt statku, Wesley dostrzegł wśród panikujących pasażerów grupkę kilku ludzi, którzy z niewiarygodnym spokojem śpiewali pieśni uwielbiające Boga. To doświadczenie odmieniło jego życie. Otworzył swe serce przed Chrystusem i stał się wędrownym kaznodzieją. Gdy po latach pewnego dnia jechał konno od wioski do wioski, głosząc Ewangelię, zauważył rzecz bardzo niepokojącą. Zaczął się modlić: „Panie, proszę, pokaż, co zrobiłem nie tak. Już od tygodnia nikt mnie nie prześladuje. Nikt nie obrzuca wyzwiskami, nikt nie wyrzuca z kościoła, a wszyscy chętnie mnie słuchają. Musiałem Cię zdradzić, skoro moje głoszenie Ewangelii nie powoduje sprzeciwu”. Gdy modlił się w ten sposób, nagle spadł mu na głowę grad kamieni. Wieśniacy z pobliskiej wioski wdali się w rolę prześladowców. Wesley uśmiechnął się i zaczął dziękować Bogu za to, że znów jest prześladowany i że ma możliwość praktykowania przebaczenia. I właśnie z przebaczeniem jest pewien kłopot. Uczył bowiem Jezus, że inaczej przebaczać należy „bratu”, a inaczej temu, kto „bratem” nie jest: „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch lub trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18, 15-17). W dziele Mateuszowym rzeczownik „brat” ma jasno określone znaczenie. Oprócz typowego dla mentalności żydowskiej użycia tego terminu na określenie krewnych, przyjaciół i współtowarzyszy Mateusz odnosi go niejednokrotnie do osób przynależących do wspólnoty Kościoła. Wspólna wiara w Jezusa stanowi o braterstwie ludzi. Przebaczenie braciom, a więc członkom tej samej wspólnoty, łączy się z koniecznością wyjaśnienia nieporozumienia. Najpierw na osobności, a gdy to nie przynosi efektu - w obecności świadków, a nawet władz kościelnych. Przebaczenie poganom polega po prostu na rezygnacji z zemsty i odwetu. Nie ma sensu wyjaśniać kwestii spornych, gdy ktoś przyjmuje odmienną hierarchię wartości. I pozostaje nam tylko pozazdrościć pierwszym chrześcijanom. Ci wiedzieli dokładnie, kto jest bratem, a kto poganinem. A dziś?
Pomóż w rozwoju naszego portalu