Reklama

Niedziela Częstochowska

Jasna Góra: pielgrzymka kapłanów archidiecezji częstochowskiej

– W ostatnich miesiącach, a nawet dniach, mnożą się pytania nie tylko o liczbę seminarzystów, ale przede wszystkim o wierność łasce tych, którzy stali się prezbiterami Kościoła katolickiego – powiedział abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, który 23 września przewodniczył w bazylice jasnogórskiej Mszy św. podczas pielgrzymki kapłanów archidiecezji częstochowskiej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pielgrzymka rozpoczęła się nabożeństwem Drogi Krzyżowej na wałach, po której kapłani zgromadzili się na Eucharystii w bazylice. Mszę św. koncelebrowali m.in. bp Janusz Mastalski, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej i bp senior Antoni Długosz.

Karol Porwich/Niedziela

Na początku Mszy św. o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry wskazał kapłanom na wzór św. Ojca Pio, który „okazał się prawdziwym mocarzem ducha, dobrowolnym więźniem konfesjonału, mającym nadprzyrodzone i nadzwyczajne rozeznanie w ludzkich sumieniach, kapłanem o niesamowitej miłości do Eucharystii, stał się kapłanem noszącym we własnym ciele rany swojego Mistrza”. – Czy my jesteśmy gotowi zapłacić taką samą cenę za dar kapłaństwa, oddać życie za ludzi powierzonych naszej pasterskiej pieczy. Czy jesteśmy gotowi na odrzucenie wynikające z bezkompromisowej miłości i wierności Jezusowi – pytał o. Pacholski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W homilii abp Depo podkreślił, że „w ostatnich miesiącach, a nawet dniach, mnożą się pytania nie tylko o liczbę seminarzystów, ale przede wszystkim o wierność łasce tych, którzy stali się prezbiterami Kościoła katolickiego. Co raz częściej wybrzmiewa pytanie, czy przy ołtarzu nie zrobi się pusto?”. – Jedno jest pewne, Bóg nie wypuści z rąk swojego stworzenia i swojego Kościoła, dlatego trzeba nam prosić za Janem Pawłem II o pasterzy według Serca Jezusowego – podkreślił.

Reklama

Za bł. kard. Stefanem Wyszyńskim przypomniał, że „błędem naszego czasu było i jest rozdzielanie świata Bożego od świata ludzkiego”. – Jakże ten głos dobrze diagnozuje stałą pokusę obecną we wspólnotach, rozdzielania posług sakramentalnych i kościelnych od tzw. ludzkiej strony księdza – zaznaczył.

– Przeminęło pokolenie papieskich pielgrzymek po tzw. pierwszej „Solidarności”. A kto dziś ponosi odpowiedzialność za decyzje dzieci i młodzieży porzucającej lekcje religii, rezygnację z sakramentu bierzmowania i za włożenie w ręce kilkunastoletnich dzieci transparentów „wolna szkoła, religia do Kościoła”, czy też jeszcze groźniejsze „aborcja jest ok”? Wobec takich postaw powraca pytanie o wierność dziedzictwu prawdzie i wolności sakramentu kapłaństwa i tego wszystkiego, co wniosło w historię narodu chrześcijaństwo – kontynuował abp Depo.

Karol Porwich/Niedziela

Za czytaniami mszalnymi wskazał na wierność Bożym przykazaniom. – Chrystus jest jedynym Panem panującym wśród panujących tego świata, który ma nieśmiertelność. Jezusowa przypowieść o siewcy jest dla nas zrozumiała w kontekście głoszenie słowa Bożego i wprost do nas zaadresowana. Jest w wersji św. Łukasza powiedziane o ziarnie podeptanym, co jest sugestią, że niektórzy ludzie żywili i żywią pogardę dla Ewangelii – wyjaśnił.

Reklama

– Gromadzimy się o stole słowa Bożego, abyśmy sami stawali się żyzną glebą pozwalającą Chrystusowi i Jego słowu i łaskom zaowocować. W służbie słowu Bożemu potrzebujemy łączenia dwóch elementów, pomocy Ducha Świętego i osobistego przylgnięcia do Jezusa, bo dopiero wtedy będzie świadectwo życia. Słowo przepowiadane musi być uwiarygodnione przez świadectwo, by nie jawiło się jedynie jako piękna filozofia, poezja, czy utopia, ale jako rzeczywistość wiary – przypomniał kapłanom.

– Kapłan Chrystusowy musi szukać codziennego zrozumienia słowa Bożego, aby je przełożyć na nasze współczesne doświadczenia i wyzwania. Gdy nie będziemy wierni tej drodze wołania do Ducha Świętego przez wsłuchiwanie się w głos Boga i posłuszeństwo wiary w sprawach wiary i moralności chrześcijańskiej to wówczas grozi nam i naszym wiernym we wspólnotach rodzinnych i społecznych, jak mocno zaznaczył ks. prof. Czesław Bartnik, ogólne mętniactwo umysłowe i praktyczne. A jeśli do tego doda się walczącą nienawiść, to mamy mętniactwo nienawistne – podkreślił arcybiskup.

Na zakończenie zacytował słowa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego z „Zapisek więziennych”: „Sprawuję swoje posłannictwo kapłańskie. Nędza moja nie przeszkadza mi - dla Bożego miłosierdzia - usłużyć ludziom dobrami, które świat ma najcenniejsze. Tak szedł Chrystus, wzgarda pospólstwa - aż po dzień dzisiejszy. Obszarpany, pobity, ubrudzony w błocie ulicznym, oplwany. A jednak to On zbawiał świat... I zbawił go, choć świat na trząsał się ze swego Zbawcy. Jak te dwie drogi idą blisko siebie. Nieudolność moją dźwiga łaska sakramentalna; nieudolność Jezusa dźwiga Bóstwo Jego... Niech się świat śmieje, byle dzieło zbawienia było wykonane”.

Karol Porwich/Niedziela

Po Eucharystii metropolita częstochowski w Kaplicy Cudownego Obrazu zawierzył duchowieństwo Matce Bożej.

Reklama

Druga część pielgrzymki odbyła się w Międzydiecezjalnym Wyższym Seminarium Duchownym. Kapłani wysłuchali konferencji nt. „Mądrość kapłana w nauczaniu św. Jana Pawła II”, którą wygłosił bp Janusz Mastalski, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej.

Wskazał na rzeczy, które określają bycie kapłanem dzisiaj: skuteczne działanie, zdrowy rozsadek, roztropność. – Świat postawił nas w narożniku, a my nie robimy nic, by wyjść z tego narożnika. Często nam roztropności brakuje. Jest jakiś brak umiejętności wybrania najważniejszego rozwiązania. Przestaliśmy doceniać cisze i medytację. Kościół rozłoży ukryte nieposłuszeństwo – mówił bp Mastalski.

Biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej wskazał na cztery rodzaje kapłaństwa. – Istnieje kapłaństwo groteskowe, gdy w duszpasterstwie wszystko jest odtwórcze i jest granie luzaka. Kapłaństwo egoistyczne, bo coraz więcej księży żyje z Kościoła a nie dla Kościoła. Jest patrzenie na świat przez pryzmat siebie. Kapłaństwo infantylne, które charakteryzuje się brakiem rozwoju duchowego, intelektualnego i osobowościowego oraz kapłaństwo minimalistyczne. Objawia się ono w tym, że w duszpasterstwie robię tyle ile muszę, tyle ile wypada i tyle ile nie wzbudza podejrzeń.

Karol Porwich/Niedziela

– Św. Jan Paweł II w swojej wizji kapłaństwa wskazał, że „wybraństwo zobowiązuje do wierności i ukazuje zadania”. Mamy być pośrednikami, a to oznacza bycie świadkiem, bycie ofiarnikiem i inwestowanie w siebie, by być dla innych. Kapłan to liturg, który jest wrażliwy na sacrum i piękno. Pomaga innym w spotkaniu z Bogiem. Kapłan to ewangelizator, który jest twórczy, sugestywny i odpowiedzialny za innych – kontynuował bp Mastalski.

Pielgrzymka kapłanów archidiecezji częstochowskiej sięga swoją historią 1981 r. Pierwsza - pod przewodnictwem bp. Stefana Bareły - odbyła się po zamachu na Jana Pawła II.

2023-09-23 16:57

Oceń: +3 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo do kapłanów: trzeba zaufać Bogu we wszystkim

– Bóg złożył w każdym z nas potrzebę stawiania pytań o sens naszych powołań po imieniu i ich realizację na miarę otrzymanej łaski – powiedział abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, który w sobotę przewodniczył w bazylice jasnogórskiej Mszy św. podczas 41. Pielgrzymki Kapłanów Archidiecezji Częstochowskiej.

Pielgrzymka rozpoczęła się nabożeństwem Drogi Krzyżowej na wałach, po której kapłani zgromadzili się na Eucharystii w bazylice.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Ty też możesz odbudować Kościół

2025-09-30 19:50

Marcin Cyfert

Odpust w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu

Odpust w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu

Św. Franciszek każdego dnia musiał walczyć o wiarę z gorliwością godną najwyższych pochwał. Nigdy nie ustał. Zobaczcie, jakie dziedzictwo pozostawił, choć żył tylko 45 lat – mówił ks. prof. Sławomir Stasiak w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu.

Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego przewodniczył Mszy św. i wygłosił homilię podczas parafialnego odpustu. Nawiązał do Ewangelii o bogaczu i łazarzu, zaznaczając, że obraz ten jest mocno wpisany w kulturę naszego kontynentu. – Jednak zadajemy sobie pytanie, szczególnie w kontekście święta św. Franciszka z Asyżu, czy bycie biednym gwarantuje zbawienie. Trzeba tutaj dotknąć pewnej fundamentalnej kwestii społecznej, aktualnej 2800 lat temu, 800 lat temu i obecnie – mówił ksiądz profesor, przytaczając słowa proroka Amosa: „Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii”. Powodem owego „biada” jest: „Nic się nie martwią upadkiem domu Józefa”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję