Reklama

Imigranci i gospodarka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez Europę przetacza się kolejna dyskusja na temat polityki imigracyjnej w Unii Europejskiej. Wywołały ją takie wydarzenia, jak wydalenie Romów z Francji oraz opublikowanie w Niemczech antyimigranckiej książki przez czołowego przedstawiciela świata biznesu i polityki Thilo Sarrazina. Dotyka to też Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Problemy te mają poważny wymiar moralny, społeczny, kulturowy i ideowo-polityczny. Ale główną przyczyną zjawiska jest gospodarka. I to nie tylko dlatego, że osoby decydujące się na opuszczenie swojej ojczyzny poszukują lepszego zarobku i wyższego poziomu życia. Ale dlatego, że kraje ich przyjmujące bez tego dopływu rąk do pracy nie mogłyby rozwijać swoich gospodarek i utrzymać dotychczasowego dobrobytu.

Dyskusja dotąd zakazana

Reklama

W głównych krajach Unii Europejskiej dominował dotąd pogląd o potrzebie budowania społeczeństw wielokulturowych. Dlatego zbiorowa deportacja Romów z Francji do Rumunii wywołała liczne protesty. Parlament Europejski uznał to za złamanie podstawowych zasad, na których została zbudowana UE, i wezwał Paryż do rezygnacji z takich działań. Tamtejszy rząd zignorował ten apel. Wie bowiem, że w tej sprawie ma poparcie społeczne. We Francji od dawna dyskutuje się o problemach z integracją imigrantów i o konsekwencjach jej braku.
O wiele poważniejsze następstwa wywołała natomiast publikacja książki Thilo Sarrazina w Niemczech. Jej autor to wieloletni polityk socjaldemokratyczny, należący do partii SPD, która jest główną propagatorką społeczeństwa wielokulturowego. Wcześniej z ramienia tej partii zasiadał we władzach Berlina, a obecnie jest członkiem zarządu banku centralnego RFN. W swojej pracy zawarł wiele prawdziwych informacji o przestępczości imigrantów, o problemie bezrobocia i braku asymilacji. Ale posunął się też do określeń rasistowskich. Twierdzi np., że ludność muzułmańska, afrykańska czy arabska, cechuje się przeciętnie niższą inteligencją niż rodowici Niemcy, i uzasadnia to przyczynami genetycznymi.
Książka ta wywołała za Odrą powszechną dyskusję. Włączyli się do niej nie tylko czytelnicy gazet i internauci, ale także najważniejsi politycy niemieccy, w tym kanclerz Angela Merkel i minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle, publicyści, eksperci. Ma to charakter bezprecedensowy, ponieważ do tej pory kwestie te uznawano za tabu. A otwarta krytyka wobec imigrantów była domeną partii neonazistowskich i oznaczała wykluczenie z głównego nurtu życia politycznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niemiecka gospodarka potrzebuje imigrantów

Główny nurt dyskusji dotyczy społeczności muzułmańskiej. Zwrócono uwagę, że co piąty mieszkaniec RFN ma pochodzenie imigranckie. Ale większa część nie asymiluje się. Powstają społeczeństwa równoległe, w których ludność napływowa funkcjonuje, nie znając języka. W konsekwencji nie zdobywa wykształcenia i jest źródłem wielu patologii. Powoduje to dużo wyższe niż wśród Niemców i naturalizowanych imigrantów bezrobocie. Wyliczono, że obciąża to budżet RFN ok. 16 mld euro rocznie.
Początki napływu dużych grup muzułmańskich, zwłaszcza Turków, związane są z odbudową zniszczonych po II wojnie światowej miast niemieckich. Brak odpowiedniej siły roboczej sprawił, że w kolejnych latach imigrantów przybywało.
Tymczasem problem niedoboru rąk do pracy nie ustaje, ale narasta. Prof. Klaus Zimmermann z Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką - uznanej placówki naukowej - oświadczył, że pilnie potrzebna jest wykwalifikowana kadra z zagranicy. W szybko starzejącym się społeczeństwie co roku będzie ubywać ćwierć miliona rąk do pracy. Skutkiem tego będzie obniżanie dobrobytu i konieczność wydłużenia wieku emerytalnego nawet do 70 lat. Jego zdaniem, Niemcy, podobnie jak to czyni Kanada i Australia, powinny co roku przyjmować pół miliona wykształconych imigrantów.
Problemy z brakiem przeszkolonej kadry nie ustąpiły nawet w czasach kryzysu, gdy gospodarka wyraźnie zwolniła. Obecne potrzeby niemieckiego rynku pracy szacuje się na ok. 60 tys. specjalistów, głównie inżynierów, informatyków i nauczycieli. Prasa informuje, że tylko w koncernie Siemensa w ubiegłym roku potrzebowano 2 tys. wykwalifikowanych pracowników. Problem tkwi więc w jakości przyjmowanych imigrantów. Dotychczasowe doświadczenia pokazują jednak, że z zatrudniania obcej siły roboczej płyną nie tylko korzyści. I społeczeństwa do tego zmuszone, mając za mało dzieci, muszą ponosić też negatywne konsekwencje. Sprowadzenie bowiem inżyniera z innego kraju niesie ze sobą ryzyko, że przyjedzie z nim rodzina, która już takiego wykształcenia nie ma. Wydaje się więc, że jedynym dobrym rozwiązaniem w dłuższej perspektywie jest polityka prorodzinna i przełamanie kryzysu demograficznego.

Co czeka Polskę?

Nasz kraj na razie jest wolny od tych problemów - spośród krajów UE u nas przebywa najmniej cudzoziemców. Poziom życia i wielkość płac nie przyciągają imigrantów. Ci, którzy się do nas dostają, traktują Polskę jako etap w drodze do innych krajów. Dla nas przedmiotem troski jest odwrotne zjawisko: wyjeżdżanie za chlebem ludzi młodych, często bardzo dobrze wykształconych. Zamiast pomnażać polskie bogactwo, pracują na dobrobyt innych. Pogłębia to zjawisko starzenia się społeczeństwa, które występuje także w Polsce.
Mimo to pracuje u nas nielegalnie wielu obywateli naszych wschodnich sąsiadów. Dla nich niski poziom polskich zarobków i tak jest atrakcyjny w porównaniu z tym, co mogą uzyskać w swoim kraju. Wielu Białorusinów i Ukraińców znajduje zajęcie w rolnictwie, budownictwie i usługach. Bez nich rentowność tych dziedzin zapewne byłaby niższa.
Poważnych problemów z tymi pracownikami nie mamy. Także dlatego, że różnice kulturowe nie są zbyt duże. Ale z uwagą należy obserwować, co dzieje się w innych krajach UE. I wyciągać wnioski. Zwłaszcza te dotyczące demografii i polityki prorodzinnej. Trzeba też myśleć o tworzeniu takich mechanizmów ekonomicznych, aby nasza młodzież mogła się kształcić, a następnie znaleźć godziwe warunki pracy i rozwoju we własnym kraju.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Łączy nas wiara” - maturzyści arch. białostockiej i diec. toruńskiej

2025-09-26 20:32

[ TEMATY ]

Jasna Góra

maturzyści

BPJG

Jedni przyznają, że przyjechali jak na wycieczkę, wyjadą jak pielgrzymi, drudzy z kolei mają wyraźne motywy i cieszą się, że są razem, bo „łączy ich wiara”. Są też i ci poszukujący; relacji, sensu, odpowiedzi „co dalej”. To maturzyści, którzy dziś przyjechali na Jasną Górę: z diec. toruńskiej i arch. białostockiej. Młodzi z Białostocczyzny i ich duszpasterze w modlitwie i pamięci szczególnie oddają Bogu rówieśników, którzy zginęli 20 lat temu w wypadku pod Jeżewem w drodze do Częstochowy.

Ks. Tomasz Łapiak, który teraz jest koordynatorem pielgrzymki, 20 lat temu był uczniem liceum, w którym uczyło się 9 maturzystów, którzy zginęli. Przyznaje, że to wydarzenie zawsze jest w jego pamięci, a każda rocznica bolesna. Pamięta nawet jaka była wówczas pogoda; było pochmurnie, padało, była mżawka. - Zawsze ta pielgrzymka sprawia, że powracają te wspomnienia. Ale też pomimo tego, że po ludzku jest to trudno zrozumieć, jednak wierzymy, że ci maturzyści zdali już ten najważniejszy egzamin życiowy, czyli egzamin z miłości i mogą doświadczyć spełnienia się obietnic Jezusa. Mogą żyć po prostu w inny sposób, już pełnią życia - mówił ks. Łapiak.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV do studentki medycyny: nie możemy utracić nadziei na lepszy świat

2025-09-26 18:43

[ TEMATY ]

student

list papieża

Papież Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

To prawda, że żyjemy w trudnych czasach. Żyjmy dobrze, a czasy będą dobre - odpowiedział Leon XIV na list studentki medycyny, opublikowany we wrześniowym numerze czasopisma „Piazza San Pietro”. Studentka, 21-letnia Veronica, pisała: „Wydaje się niemal niemożliwe, by żyć w pokoju. Jaka przyszłość nas czeka?”.

List Veroniki ukazał się we wrześniowym numerze magazynu „Piazza San Pietro”, wydawanego przez Bazylikę Watykańską i redagowanego przez ojca Enzo Fortunato. Magazyn rozpoczyna się tradycyjną sekcją Dialog z Czytelnikami. Tam zamieszczono pytanie Veroniki i odpowiedź Papieża.
CZYTAJ DALEJ

Koronka na ulicach miast świata – modlitwa, która zmienia rzeczywistość

2025-09-26 21:02

[ TEMATY ]

Koronka na ulicach miast

Koronka do Bożego Miłosierdzia

Bożena Sztajner/Niedziela

Od 2008 roku na skrzyżowaniach miast i ulic na świecie rozbrzmiewa Koronka do Miłosierdzia Bożego. Podobnie będzie w najbliższą niedzielę 28 września o 15:00, gdy wierni znów staną razem w rocznicę beatyfikacji ks. Michała Sopoćki, aby modlić się o pokój i miłosierdzie dla świata. „Co roku udaje się nam gromadzić sporą rzeszę wiernych na całym świecie” – powiedział Radiu Watykańskiemu-Vatican News Tomasz Talaga, współorganizator akcji „Koronka na ulicach miast świata”.

Inicjatywa publicznej modlitwy Koronką do Miłosierdzia Bożego zapoczątkowano w 2008 roku w Łodzi. Impulsem stał się 28 września 2008 roku i beatyfikacja ks. Michała Sopoćki, spowiednika św. siostry Faustyny Kowalskiej. Jak podkreślił Tomasz Talaga, choć sama modlitwa trwa zaledwie kilkanaście minut, jej znaczenie jest duże, ponieważ odbywa się w przestrzeni publicznej. Wierni wychodzą na ulice, by prosić Boga o miłosierdzie dla rodzin, wspólnot i całych miejscowości.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję