Reklama

Młodzi niezadowoleni z samych siebie

Niedziela Ogólnopolska 36/2010, str. 24-25

GRAZIAKO/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Młodych ludzi najczęściej krytykują starsi. Widzą ich wady, podkreślają złe zachowanie i wypominają młodzieńcze wybryki. Młodzi samych siebie raczej bronią i usprawiedliwiają. Przynajmniej taka jest obiegowa opinia. A jak jest naprawdę?
Młodym ludziom zostało postawione pytanie: „Co najbardziej nie podoba ci się w zachowaniu twoich rówieśników i dlaczego?”. Okazało się, że młodzi są krytyczni wobec siebie. Tylko 6,7 proc. gimnazjalistów i 1,9 proc. licealistów stwierdza, że wszystko jest OK. Pozostali wskazują różnego rodzaju negatywne zachowania swoich rówieśników. O braku ich dojrzałości mówi 16,8 proc. gimnazjalistów i 32 proc. licealistów. Za tym, co określają „brakiem dojrzałości”, kryją się: głupie zachowanie, ignorancja, frajerstwo, infantylność, skarżenie się, podlizywanie, obrażanie się, uważanie się za dorosłych. Wywyższanie się to kolejna wada, na którą zwracają uwagę ankietowani. Mówi o nim 22,1 proc. gimnazjalistów i 28,5 proc. licealistów. Przez wywyższanie się rozumieją oni popisywanie się, „lansowanie się”, szpanowanie, próbowanie być fajnym na siłę, zarozumiałość. Następna negatywna cecha to brak wychowania i kultury. Zachowanie to razi 21,6 proc. gimnazjalistów i 17,9 proc. licealistów. Brak wychowania i kultury młodzi rozumieją jako przeklinanie, wulgarność, chamstwo, brak szacunku wobec starszych, bycie niemiłym, prostactwo, arogancja. Młodzi zwrócili też uwagę na korzystanie z używek, szczególnie rażące dla nich jest palenie papierosów. Tak wypowiada się 6,7 proc. gimnazjalistów oraz 14,7 proc. licealistów. Z negatywną oceną spotkało się również wyśmiewanie i obgadywanie. Tych postaw u swoich kolegów nie akceptuje 27,5 proc. gimnazjalistów i 12,9 proc. licealistów. Ten relatywnie duży odsetek gimnazjalistów musi zastanawiać. Pod tym pojęciem młodzi rozumieją: znęcanie się, ośmieszanie innych, głupie żarty, złośliwość, dokuczanie. Kolejną wskazaną przez ankietowanych wadę stanowi kłamstwo. Co ciekawe, zwracają na nią uwagę gimnazjaliści (5,6 proc.), natomiast w ogóle pomijają ją licealiści. Warto też wspomnieć o innej negatywnie ocenianej postawie - nietolerancji, która drażni bardziej licealistów (4 proc.) niż gimnazjalistów (3,4 proc.).
Ocena różnych aspektów środowiska, w którym żyje młodzież, pojawiła się również w odpowiedziach na pytanie: „Co najbardziej jest dla ciebie dokuczliwe i uciążliwe w życiu?”. Największym ciężarem życiowym dla młodego człowieka okazała się szkoła. Tak uważa 63 proc. gimnazjalistów i 56,7 proc. licealistów. Na drugim miejscu młodzież wymieniła zachowanie rówieśników, które stanowi problemem dla relatywnie sporej grupy chłopców. Tak sądzi 16,8 proc. gimnazjalistów i 17,6 proc. licealistów. Inaczej problem ten jawi się dziewczętom: 19,5 proc. gimnazjalistek stwierdza, że złe zachowanie rówieśników jest nie do zaakceptowania, podobnego zdania jest 10,4 proc. licealistek. Co składa się na tę uciążliwość? Młodzi mówią o swoich kolegach: „rozpuszczona młodzież”, mając na myśli brak szacunku do człowieka, ordynarne zaczepianie, nachalność i wymuszanie.
Porównując dwa różne typy szkół, można stwierdzić, że licealiści charakteryzują się większą wrażliwością na niewłaściwe zachowania rówieśników. Zwracają oni większą uwagę na brak dojrzałości u swoich kolegów, wywyższanie się i nadmierne korzystanie z używek. Gimnazjaliści natomiast podkreślają ich wyśmiewanie się oraz brak kultury, mówią o agresji, kłamstwie i niewłaściwym stosunku do nauki.
Szkoła dla młodych ludzi zawsze była czymś trudnym, bo wymaga, zmusza do pracy, jest pierwszym poważnym ciężarem, jaki dziecko uczy się nieść. Trudno powiedzieć, na ile kłopot, jaki ze szkołą mają współcześni młodzi Polacy, wynika z natury tej instytucji, a na ile odzwierciedla słabość polskiego systemu edukacyjnego. Mimo to ważne jest, by pomóc młodym zaakceptować owo brzemię młodości i dostrzec w nim bardziej szansę niż przekleństwo.
Interesującą cechą współczesnej młodzieży jest umiejętność krytycznego osądu własnego środowiska. Młodzież nie jest zadowolona sama z siebie. To ważny sygnał dla szkoły i rodziny. Ale jest to sygnał również dla samej młodzieży. Trzeba jednak zadać pytanie, na ile ów krytycyzm ma zdolność do przekształcenia się w autokrytycyzm. Samo narzekanie nie poprawi bowiem sytuacji. Dostrzegając problemy, trzeba umieć zapytać samego siebie o gotowość do podjęcia pracy nad sobą, nad swoim charakterem. W procesie wychowawczym prócz tego należałoby dążyć do wykształcenia u młodych ludzi cnoty odwagi, potrzebnej m.in. do przeciwstawiania się złu. Wychowanie powinno też zmierzać w kierunku nauczenia odpowiedzialności za własne środowisko oraz wiary w moc wspólnego działania. Mieści się w tym również odwaga dawania świadectwa, że można żyć inaczej - że warto być dobrym i za pomocą dobra stawiać tamę złu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Różaniec - chrześcijańska odpowiedź na zmęczenie świata [Felieton]

2025-10-02 00:29

Adobe Stock

Wśród wielu bolączek współczesnego człowieka jest zmęczenie, przepracowanie, zestresowanie. Człowiek poszukuje ciszy, sensu życia. Jest szeroka oferta dająca człowiekowi to czego szuka. Niektóre z nich tylko pozornie niosą pomoc, a mogą przy okazji siać duże spustoszenie w duszy człowieka. W tym całym poszukiwaniu człowieka dziś niestety przodują kursy mindfulness, aplikacje do medytacji, weekendowe wyjazdy z jogą. Bierze się to, co popularne, a pomija się fakt, że chrześcijaństwo od wieków ma swoją medytację, która nie tylko uspokaja, ale przemienia życie.

Przykre jest to, że wielu katolików nie jest świadoma tego, jak ta modlitwa potrafi działać piękne rzeczy w życiu człowieka. Tymczasem zamiast używać go w praktyce, chowa się go w szufladzie, pomija, lekceważy - tym narzędziem do modlitwy jest różaniec, który nie jest starą dewocją do odklepania, ale żywą modlitwą, w której bije serce Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Jak rozumieć świętych obcowanie?

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Credo

Adobe Stock

Punkty Credo są niczym drogowskazy na drodze wiary, które dzięki książce „Credo. Krok po kroku” możemy dostrzec i jeszcze pełniej zrozumieć.

Ksiądz prof. Janusz Lekan, dogmatyk i duszpasterz, profesor na Wydziale Teologii KUL, autor licznych publikacji naukowych i popularyzatorskich, tym razem dotyka spraw fundamentalnych dla ludzi wierzących – w sposób jasny i przystępny analizuje Wierzę w Boga, czego owocem jest książka „Credo. Krok po kroku”. Publikacja ta staje się w Roku Świętym 2025 zaproszeniem do przejrzenia się w „zwierciadłach wiary”. Autor dotyka elementarnej dla wierzących kwestii, czyniąc to z niezwykłą wrażliwością duchową i pedagogicznym zacięciem. Autor wyjaśnia krok po kroku przebogatą treść Credo. Książka ks. prof. Lekana stanowi istotną pomoc w ukazaniu ludziom wiary sensu tego, w co wierzą, i poszczególnych prawd wiary.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję