Reklama

Książka rewelacyjna

Niedziela Ogólnopolska 41/2009, str. 7

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krakowskie Wydawnictwo św. Stanisława BM wydało ostatnio książkę, która w pełni zasługuje na taką kwalifikację. Idzie o pokaźną, bo liczącą ponad 440 stron, pozycję zawierającą kapitalny wywiad wybitnego włoskiego dziennikarza Andrei Torniellego z genialnym - nie waham się tego powiedzieć - współczesnym apologetą Vittorio Messorim.
Pisała już o niej „Niedziela” wprawnym piórem bystrego obserwatora wydarzeń w Rzymie i okolicach - p. Włodzimierza Rędziocha - sygnalizującego pojawienie się nowej pozycji książkowej Vittorio Messoriego w postaci długiego wywiadu udzielonego Andrei Torniellemu (zob. „Niedziela” nr 36/2009, s. 21). Jest to wspaniała pozycja w katolickiej literaturze teologiczno-apologijnej. Tytuł jej brzmi dość niewinnie - po prostu: „Vittorio Messori”, i zdaje się sugerować, że idzie o biografię sławnego już dzisiaj teologa i apologety. Pierwszy podtytuł jednak zdecydowanie uchyla takie rozumienie głównego tytułu, a sugeruje zgoła odmienny rewelacyjny sens. „Dlaczego wierzę” - oto jest pytanie, na które pod wpływem kolegi ze studiów i przyjaciela Andrei Torniellego postanowił odpowiedzieć sławny Vittorio Messori.
Książka nosi jeszcze podtytuł „Życie jako dowód wiary”. O ile dla teoretyka katolickiej apologetyki wbudza on dość istotną wątpliwość, o tyle pierwszy tytuł - pytanie: „Dlaczego wierzę”, dziś wierzę - wydaje się być pytaniem paląco aktualnym, krańcowo doniosłym. Przecież to dziś istnieje niemal moda odchodzenia, nieprzyznawania się do wiary. A u tych, którzy odważają się jeszcze jakoś wierzyć, jest to wiara niepogłębiona, niepodbudowana, nieracjonalnie umotywowana i dlatego płytka i chwiejna, a w konsekwencji narażona na całkowitą jej utratę.

Paradoks dwu osobowości

Genezę tej wyjątkowej publikacji stanowi paradoks osobowości dwóch postaci: Torniellego i Messoriego. Tornielli jest wybitnym dziennikarzem. Jest watykanistą i - jak już powiedziano - kolegą i przyjacielem Messoriego wierzącym katolikiem, pochodzącym z katolickiej rodziny. W konsekwencji obce mu były jakieś wstrząsy w zakresie osobistej wiary. Zgoła inaczej problem wiary rozgrywał się w życiu Messoriego. Zaczęło się od zlaicyzowanej i zdecydowanie negatywnie do religii nastawionej rodziny. Do tego doszły studia pogłębiające taką postawę wybitnie inteligentnego młodego człowieka. Jak powie o sobie sam Messori: w 23. roku życia agnostyk przez sposób wychowania i antyklerykał ze względu na wartości wyniesione z domu, magistrant prestiżowej szkoły czystego i zagorzałego laicyzmu (por. s. 68-71).
„Ten młody chłopak - jak powie sam Messori - w sposób zupełnie niespodziewany, bez starań ze swej strony, zostaje jakby porażony światłem, które popycha go do przekroczenia progu, za którym znajduje się «inny» świat” (s. 71). I to był przełom mający coś ze świętopawłowego wydarzenia pod Damaszkiem (por. Dz 9,1-19). Jak powie dalej sam zainteresowany - „… brakuje słów dla wyrażenia tego, w co zostałem zanurzony; żebym mógł oddać przynajmniej zapach atmosfery, której cały smak czuję do tej pory” (s. 71-2). To było wielkie olśnienie, napawające najgłębszą radością: jeszcze przedwczoraj libertyn, agnostyk, antykatolik - dziś stawia twarde zadanie rzetelnego, racjonalnego uzasadnienia wiary w Chrystusa, prawdy o Kościele i jego nauczaniu z dogmatem maryjnym włącznie.
Zaiste, długa to była i niełatwa droga. Ale paradoksalnie Messori został do niej przygotowany przez studia odbyte w wybitnych ośrodkach naukowych Turynu, tyleż doskonałych metodologicznie, co zlaicyzowanych i zdecydowanie antyklerykalnych w zakresie podawanej nauki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nieoceniony papieski drogowskaz

Nie, nie idzie na razie o Papieża Jana Pawła II. On pojawi się nieco później w życiu Vittoria Messoriego. Ale wtedy, „…onego lata 1964”, suwerenem na Watykanie był wielki papież Soboru Watykańskiego II Paweł VI. To on dramatycznie przeżywał kryzys katolicyzmu i Kościoła posoborowego z falą porzucanego kapłaństwa, opróżniających się seminariów duchownych i klasztorów tak męskich, jak i żeńskich. Zaniepokojony tym stanem rzeczy, ale i przenikliwy, Papież w pełni ocenił negatywne i pozytywne kontury nasilającego się ciągle kryzysu.
„25 kwietnia 1968 r. Paweł VI, przedstawiając sytuację, jaka powstała w ówczesnym Kościele”, ujął to w oryginalny schemat - „nie” i „tak”, określając, co jest błędem i zaangażowaniem, które trzeba negować (nie), i co katolik powinien bezapelacyjnie przyjmować (tak). I właśnie w tych pięciu przeciwstawnych sobie „tak” i „nie” zawarł gorliwy Papież kapitalną syntezę tego, co zagrażało i deformowało katolicyzm, i tego co gwarantowało adekwatne bycie w nim oraz owocne życie życiem Bożym.
Wrażliwy, mądry Papież nie ograniczył się więc tylko do tej dramatycznej diagnozy, ale jako jej przedłużenie dał Kościołowi coś, co można dziś nazwać katolicką „mapą drogową” w postaci ogłoszonego na zakończenie roku wiary tzw. Credo Ludu Bożego (30 czerwca 1968).
Przed młodym naukowcem, dziennikarzem pracującym w znanym dzienniku turyńskim „La Stampa”, po fakcie powrotu do wiary otwarła się długa, wyboista droga racjonalnej weryfikacji, zajęcia nowej postawy i zawartości treściowej tej summy prawdy katolickiej.

Na skomplikowanym szlaku dojrzewania wiary

Wiara jest łaską, darem Miłosiernego Boga dla rozumnego człowieka. Poza otwarciem i uczciwą gotowością jej przyjęcia domaga się rozumnej analizy jej podstaw - i to jest istotnym elementem systematycznej apologetyki - ale i rozumnej penetracji treściowej zawartości wiary co stanowi zadanie ściśle rozumianej teologii. Lapidarnie wyrazi to św. Paweł w Liście do Rzymian, aby - postulując, życie chrześcijan było wyrazem „rozumnej służby Bożej” (12, 1).
Messori po olśnieniu wiarą nie zmienił od razu swojego zwyczajnego statusu życia jako pracownik „La Stampy”, ale z drugiej strony powie: „Doskonale wiedziałem, co powinienem czynić w najbliższej przyszłości, i zaraz zacząłem to robić z energią, jakiej dotąd nie znałem…” (s. 73). Energia ta objęła powrót do religijnych praktyk, ale i do żarliwego poszukiwania rzetelnej racjonalności odzyskanej wiary. A wymagało to długiej i tytanicznej pracy. Messori podjął ją, narzucając sobie ostre rygory metodologiczne (por. s. 73-74).
A drogę, którą przebył z żarliwością neofity, z precyzją naukową i klarownością doskonałego dziennikarza, opisał w omawianej książce.
Ten swoisty zapis drogi do dojrzałej wiary wydaje się być prawdziwym darem z nieba dla niejednego z naszych rodaków trapionych pokusami laicyzacji, agnostycyzmu, a może i antyklerykalizmu. Nie wystarczy jednak tylko o tym wiedzieć, ale warto i trzeba wspomnianą publikację przeczytać uważniej. Winni to uczynić nie tylko przez wahający się w wierze albo jej poszukujący, ale i ci, którzy chcą im skutecznie pomóc albo, którzy powinni im pomóc. Bo jest to wielki traktat apologetyki i teologii życiem pisany i życiem potwierdzony.

PS. Vittorio Messori, uzasadniając fakt udzielenia wywiadu, powołuje się na przykład wybitnego katolickiego pisarza, dziennikarza, też konwertyty - Andre Frossarda. Miałem okazję poznać go osobiście i na życzenie Ojca Świętego w Castel Gandolfo odbyć z nim przeszło godzinną rozmowę. Z rozmowy tej pamiętam ostrą krytykę A. Frossarda, dotyczącą Kościoła we Francji tamtego okresu (lata sześćdziesiąte), a podczas obiadu z Papieżem - Frossarda trzymającego w ręku długopis i położony przy talerzach notatnik. Co ciekawego - nie pozwalał odzywać się nikomu ze stołowników, by on mógł notować każde słowo wypowiedziane przez Papieża.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Wenecja: Franciszek podziękował za wizytę, modlił się za Haiti, Ukrainę i Ziemię Świętą

2024-04-28 13:15

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Na zakończenie Mszy św. sprawowanej na placu św. Marka papież podziękował organizatorom jego wizyty w Wenecji i szczególnie pamiętał w modlitwie o Haiti, Ukrainie i Ziemi Świętej.

Drodzy bracia i siostry, zanim zakończmy naszą celebrację chciałbym pozdrowić was wszystkich, którzy w niej uczestniczyliście. Z całego serca dziękuję patriarsze, Francesco Moraglii, a wraz z nim jego współpracownikom i wolontariuszom. Jestem wdzięczny władzom cywilnym i siłom porządkowym, które ułatwiły przebieg tej wizyty. Dziękuję wszystkim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję