Jeden z Czytelników „Komputera” napisał do mnie list pełen oburzenia, gdyż w rubryce wspomniałem o jednej z internetowych księgarni, gdzie obok wartościowych pozycji książkowych, także dotyczących Kościoła i teologii, w ofercie znaleźć można erotykę.
Rzeczywiście, w ofercie księgarni są książki z różowej serii. Podobnie zresztą jak w każdej tradycyjnej księgarni czy kiosku obok bloku. I mamy prawo, wręcz obowiązek, by pisać do właścicieli tych wszystkich instytucji, by owe pozycje wycofali z oferty, a przynajmniej nie eksponowali. Z drugiej strony - korzystamy z osiedlowych kiosków, wstępujemy do księgarń. Bo tak już jest ten świat urządzony, teolog powiedziałby, że to skutek grzechu pierworodnego i działania szatana, że obok pszenicy jest obecny kąkol, który wsiewa tam wiadomo kto. Na szczęście mamy wewnętrzny filtr, który nazywa się sumieniem, by samemu wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Ze sklepowej półki, także tej wirtualnej, powinniśmy dzięki temu filtrowi wybierać rzeczy wartościowe.
W ostatnim czasie do rubryki „Komputer dla bardzo początkujących”, jak zawsze, przyszło sporo maili. Większość jest nam bardzo życzliwa. Piszecie wręcz, że dziękujecie za podpowiedzi stron do odwiedzenia. Oczywiście, polecamy głównie strony o tematyce chrześcijańskiej. Ale to logiczne, że przeciętny Kowalski sięga nie tylko do nich. Polecamy więc księgarnie internetowe katolickie czy - ogólniej mówiąc - oferujące pozycje chrześcijańskie. Chcemy jednak także poczytać książkę przygodową, kryminalną czy dobry romans. Księgarnie katolickie, jako że są na ogół mocno sprofilowane, takiej literatury nam nie oferują. Dlatego sięgamy do wirtualnych księgarni o szerszym przekroju oferty.
Proponuję zatem, by zawsze siadając przed monitorem komputera i wchodząc do sieci, włączyć wewnętrzny filtr antykąkolowy. A Pana, który natchnął mnie do napisania tego felietonu, serdecznie pozdrawiam, dziękując jeszcze raz za elektroniczny list, czyli e-mail.
Pomóż w rozwoju naszego portalu