Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za umieszczenie mojego anonsu. Chciałabym również serdecznie podziękować całemu zespołowi Redakcji „Niedzieli” za piękną i odpowiedzialną pracę. Ja bez „Niedzieli” nie mogę już żyć. Mam także 100-procentowe przekonanie, że czytając „Niedzielę”, rozwijam się intelektualnie, a moja wiara nie stanęła w miejscu. Poza tym czuję się podbudowana wewnętrznie i to daje mi siłę do pokonywania codziennych obowiązków i różnych przeciwności... Staję się katolikiem świadomym. Będąc ostatnio na imieninach, mogłam np. zabrać głos w obronie młodego księdza, którego krytykował jeden z gości za to, że mówi „nie takie” kazania. Nie wiem, czy powiedziałam wszystko, ale zauważyłam, że goście słuchali, co mówiłam.
My, katolicy, nie możemy przyłączać się do wrogów Kościoła, którzy atakują księży, gdziekolwiek się znajdziemy i bez względu na to, jaki mamy zawód i wykształcenie. Nie wolno nam milczeć. Wspierajmy księży.
Wierna Czytelniczka
Dziękuję Pani za ten list. Bo niby dlaczego mamy wysłuchiwać cudzych opinii, często dla nas nieprzyjemnych i napastliwych, i tylko je przyjmować w milczeniu? Jak to niektórzy mówią, „pluje się nam w twarz, a my udajemy, że deszcz pada...”. Bardzo to bolesne, gdy nawet bliscy nam ludzie szydzą z naszych świętości. Owszem, trzeba mieć odwagę, by się upomnieć o swoje. Czasem wystarczy uświadomić komuś, że rani nasze uczucia. Ale nieraz trzeba użyć argumentów - rzeczowych, jasnych, nie do obalenia. I tutaj nieoceniona jest rola „Niedzieli”, jak również innych mediów katolickich. Czytając religijne książki i czasopisma, słuchając katolickiego radia, zdobywamy potrzebną wiedzę do skutecznej argumentacji naszego stanowiska - nie tylko przy okazji spotkań towarzyskich i rodzinnych, ale też odbierając informacje zawarte w mediach. Z takimi głosami odbiorców wszyscy muszą się liczyć, a w szczególności nadawcy komercyjni, którzy „żyją” z reklam. Mniej widzów - to mniej odbiorców reklam, to mniej pieniędzy... Każdy nasz głos się liczy.
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu