Wszystkie słowa użyte w monodramie są bł. kard. Wyszyńskiego. Można powiedzieć, że jest on pierwszym scenarzystą. – To on, oczywiście przez aktora, wypowiada się na scenie. Jest to też jednak przedstawienie, bo jest scenografia i muzyka – tłumaczył w rozmowie przed spektaklem reżyser i scenarzysta sztuki Jarosław Tochowicz.
Reklama
Jak wyjaśnił dalej, nie jest to opowieść historyczna ani biograficzna o Prymasie Wyszyńskim – to wszystko zarysowuje się w tle – ale jest to jego „ścieżka duchowa”, zwrócenie uwagi na to, co działo się w jego wnętrzu.
Twórca docenia wybitną, wielką, życiową rolę Piotra Piechy z krakowskiego Teatru Ludowego, który „gra ogromną gamą uczuć”. - Uwiarygodnił i w sposób znakomity zmierzył się z postacią bł. kardynała, który tak naprawdę w swoim życiu jako człowiek przeszedł wszystko, od strachu, płaczu, zwątpienia, po dni bezgranicznego zaufania Bogu – podkreślił reżyser.
- Nasz utwór wykracza poza teatr, przestał nim być w pewnym momencie, a stał się formą rekolekcji, traktujemy go jako dar - obcowanie ze słowem Prymasa, który zresztą był obdarzony niezwykłym literackim talentem – powiedział Tochowicz.
Przygotowanie przedstawienia zajęło prawie półtora roku.
„Zapiski więzienne” są dokumentem trzyletniego okresu odosobnienia kard. Wyszyńskiego od września 1953 r. do października 1956 r. W tym czasie więziony Prymas prowadził bardzo regularnie rodzaj dziennika. Obok kroniki życia codziennego zawiera on również zapis „dziejów duszy”, listy, memoriały do władz oraz obszerne wypowiedzi będące jego osobistą refleksją nad sytuacją Kościoła w Polsce.
Monodram w oparciu o „Zapiski więzienne” Prymasa to artystyczne, ale przede wszystkim duchowe wprowadzenie w obchody narodowego dziękczynienia za beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego, które już dziś rozpoczęły się na Jasnej Górze.
Jutro Suma odpustowa z racji uroczystości Królowej Polski, w którą w tym roku wpisuje się wdzięczność za życie i posługę bł. Prymasa, który sam nazwał się jasnogórskim.