Reklama

Oszronione brzozy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludzie chętnie odnajdują portrety swoich bliskich w postaciach z literatury, malarstwa lub rzeźby. Jest to świadectwo nieprzemijalności pewnych cech osobowych człowieka w czasie. W naszym rodzinnym domu istniał zwyczaj utożsamiania różnych osób z otoczenia z ich "sobowtórami" w sztuce. Babka pokazywała mi reprodukcję obrazu Czachórskiego Pierwsze róże i mówiła: "To ja, twoja Babcia, kiedy wróciłam z balu". Inny znowu obraz, który spotkałam później w zbiorach Wiednia, był uznany przez prababkę Zofię za portret mojego ojca, kiedy był małym Jerzykiem: "To Jerzyk mówi pacierz ze swoim psem Asem". Tak twierdziła Prababka Zofia, a ja wierzyłam bez zastrzeżeń, że są to autentyczne wizerunki. Sama odnajdywałam już jako dorosła osoba moją Matkę Marię w pewnym portrecie Vigée Le Brun w zbiorach Nieborowa. Taką galerię posiada wielu z nas i chętnie się do niej odwołujemy.
Człowiek w złotym hełmie - dzieło Rembrandta (portret jego brata) - bardzo wyraźnie przypominało mi zaprzyjaźnionego ze mną młodego człowieka Mirka, który niedawno nagle zmarł. Nie miałam z nim ostatnio kontaktu. Zastanawiające jest to, że kiedy śmierć była przy nim blisko, musiałam mimo woli intensywnie o nim myśleć. Pracowałam nad czymś i potrzebny mi był katalog ogromnej wystawy Rembrandta zorganizowanej ze światowych zbiorów w Berlinie w 1991 r. Pojechaliśmy na nią w kilka osób, Mirek prowadził samochód. Była to niezapomniana, piękna przygoda: tyle wspaniałych dzieł Rembrandta i jego szkoły tam pokazywano. Tam to mój przyjaciel Mirek utożsamił mi się z wystawionym ze zbiorów Berlina Człowiekiem w złotym hełmie.
Po latach, które upłynęły od owej niezapomnianej wystawy, już w styczniu 2003 r. wizerunek brata Rembrandta leżał na moim stole wśród wielu rembrandtowskich reprodukcji i przyciągał wzrok. Myślałam wtedy intensywnie o moim przyjacielu, do którego zbliżał się nieuchronnie Anioł Śmierci. Nikt o tym nic nie mógł wiedzieć, bo nie znamy dnia ani godziny. Rembrandt (lub rembrandtyści) zawsze poszukiwał duszy, tak i w portrecie swego brata zawarł silny ładunek emocjonalny. Brat, czyli Człowiek w złotym hełmie - jest przedstawiony jako starszy wiekiem od mojego przyjaciela, ale wyraz skupienia i jakiejś przemożnej troski upodobniają ich oblicza.
Jak to się stało, że podczas mojej kilkudniowej pracy nad sztuką Rembrandta dowiedziałam się o nagłej i przedwczesnej śmierci przyjaciela? Osierocił żonę i dwoje małych dzieci. Pochodził z tych samych stron, co rodzina mojej Babki Wacławy. Tylko z innego czasu, ale czas na tym Mazowszu postępuje wolniej, inaczej, rządzi się swoimi prawami. Mój przyjaciel zaczął dla mnie pracować, gdy miał około 20 lat. Zaprzyjaźnił się bardzo ze mną, moją rodziną i przyjaciółmi. Pomagał mi w moich różnorodnych sprawach. Stosunkowo młodo owdowiałam, i to bezdzietnie. Myślę, że wiem, Kto mi go przysłał. Nie starczy mi sił, aby opisać zasługi mojego przedwcześnie zmarłego przyjaciela Mirka, ale wymienię chociaż kilka. Gdy na wsi, gdzie jeździłam, ogromna topola zwaliła się na mój ulubiony malutki "Domek Ogrodnika", częściowo miażdżąc go, Mirek z braćmi ocalili i podnieśli z ruiny mój wiejski azyl. On też (na pewnym etapie) pomagał mojemu niepełnosprawnemu synowi chrzestnemu Mateuszowi, który teraz jako 17- letni chłopiec opłakuje przyjaznego człowieka. Mirek uczestniczył bardzo aktywnie np. w moim dekorowaniu kwiatami wystaw w Muzeum Narodowym. Były to piękne wystawy: Szkła weneckie, Ikony starocerkiewne, Dawne rysunki francuskie, Echa Rafaela i wiele innych. Praca piękna, ale wbrew pozorom trudna. Mój przyjaciel dźwigał naczynia z wodą, ciężkie naręcza kwiatów.
Chciałabym przez chwilę pomyśleć o ziemi, w której tkwią korzenie moje i Mirka. Było to jedno ze spotkań ludzi z różnych epok i grup społecznych, a przecież łączyła nas właśnie ta sama ziemia. Skierniewice to miejsce, gdzie się urodził mój młody przyjaciel, był tam chrzczony w zabytkowym kościele pw. św. Jakuba Apostoła. Dwanaście kilometrów od Skierniewic jest położony dwór w Trzciannie, wzniesiony w 1820 r., który należał do rodziny mojej Babki Wacławy. Dziś dwór w Trzciannie jest jak samotny, okaleczony człowiek. Trzyma się jednak godnie i świeci białymi kolumnami wśród szczątków rozległego parku, gdzie rosną stare kasztanowce, pełno zdziczałych jabłoni i gąszczu krzaków malin i bujnych cierni. Taki tajemniczy ogród i trochę raj utracony. Mirek dzieciństwo spędził w Skierniewicach u dziadków. Później, gdy Dziadek zmarł - u Babci. Towarzyszyły temu dzieciństwu dwa święte obrazy - Jezusa i Maryi - typowe przedstawienie Syna i Matki. Przed tymi obrazami chłopcy (Mirek z braćmi) musieli się modlić, klęcząc przy wieczornym pacierzu. Często Babcia prowadziła małego Mirka przez okoliczne wsie i tak poznawał świat. Malownicze, groźne i czasami bukoliczne były te światy. Zapamiętał np. cienie ludzi z zapalonymi światełkami w okresie Wszystkich Świętych, było to w Starej Rawie. Cienie były ogromne, ustokrotnione przez wyobraźnię wrażliwego dziecka i księżyc, który nierówno przeglądał przez chmury. Było to bardzo blisko Trzcianny. Mirek był pod przemożnym urokiem Trzcianny, która w jego dzieciństwie też była legendą.
Pożegnaliśmy Mirka w skierniewickim, klasycystycznym kościele pw. św. Jakuba Apostoła, białym wnętrzu w kształcie rotundy. Było tak dużo kwiatów i cisza, którą można nazwać przejmującą. Później na cmentarzu skierniewickim powitał go dzwon, bo tak się wita na prowincji umarłych. Na tym cmentarzu zagrała harcerska trąbka, wśród oszronionych brzóz. Odnalazłam tam na jednym z grobów nazwiska moich krewnych. Pewnie wszyscy kiedyś spotkamy się z woli Boga w Trzciannie - i "Człowiek w złotym hełmie", i "Mały Jerzyk", "Dama" z obrazu Czachórskiego i ja. Trzcianna to taka Jerozolima Niebieska, do której podążaliśmy prowadzeni za rękę przez nasze Babcie wśród polskich pól. Mój młody przyjaciel, zbyt wrażliwy, szlachetny, może bezkompromisowy, już swoją wędrówkę zakończył.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Komunikat Rady Stałej KEP po obradach o bieżących sprawach Kościoła w Polsce

2024-05-02 20:07

[ TEMATY ]

komunikat

Rada Stała KEP

Episkopat Flickr

Lekcje religii w szkołach, aktualny stan przygotowań do wdrożenia standardów ochrony małoletnich przed przemocą w placówkach kościelnych, ochrona życia ludzkiego oraz eskalacja działań wojennych za wschodnią granicą i w Ziemi Świętej były głównymi tematami spotkania Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi obradowali 2 maja, w wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, na Jasnej Górze.

Publikujemy pełny tekst komunikatu:

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski - historia zawierzenia Matce Bożej

[ TEMATY ]

Matka Boża

3 Maja

zawierzenie

Krzysztof Świertok

Klementyńskie korony (replika) nałożone na Obraz Jasnogórski, 28 lipca 2017 r.

Klementyńskie korony (replika) nałożone na Obraz Jasnogórski, 28 lipca 2017 r.

Kościół katolicki w Polsce 3 maja obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Uroczystość ta została ustanowiona przez Kościół na prośbę biskupów polskich po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej. Nawiązuje do istotnych faktów z historii Polski - ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza, zawierzenia Polski Matce Bożej na Jasnej Górze przez prymasa Wyszyńskiego oraz nowego Aktu Zawierzenia Narodu Polskiego Matce Bożej, którego dokonał obecny przewodniczący KEP z okazji 1050-lecia chrztu Polski - abp Stanisław Gądecki.

W czasie najazdu szwedzkiego, 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej, przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej, król Jan Kazimierz złożył uroczyste śluby, w których zobowiązywał się m.in. szerzyć cześć Maryi, wystarać się u papieża o pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej, a także zająć się losem chłopów i zaprowadzić w państwie sprawiedliwość społeczną.

CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję