Po ostrzeżeniach prof. Normana Finkelsteina wyraźnie potwierdzających
wiele wcześniejszych sygnałów trudno jeszcze być zaskoczonym rozwijającym
się antypolonizmem, niosącym w istocie zarodniki antysemityzmu. Ma
on swój cel, przywódców i wypróbowane metody testowane od lat. Jeżeli
coś może rozczarowywać, to fakt, iż od kampanii sterowanej przez
część amerykańskiej - jak się wydawało - diaspory nie odcinają się
głośno, zdecydowanie i powszechnie ci z prominentnych Żydów, którzy
przecież nie mogli zapomnieć prawdziwej historii, w tym realiów okupacyjnej
rzeczywistości wojennej 1939-45 oraz powojennej, z bolszewicką władzą
pilnującą każdego kroku obywateli na zniszczonej do cna, wykrwawionej
przez najeźdźców polskiej ziemi... To smuci, ale jest - w jakichś
tam kategoriach - zrozumiałe.
Natomiast zupełnie irracjonalne wydaje się być przyjmowanie
złego dyktatu przez tych, których obowiązkiem jest dbanie o dobro
wspólne Polaków, gospodarzy tej ziemi. Dbanie o ich honor, o ich
dom, w którym tak często i od dawna użyczano serdecznej gościny wielu,
których świat nie tolerował. Dbanie o naszą przyszłość. Również materialną. [
Polska wypłacała już na podstawie stosownych umów międzynarodowych
ogromne - jak na tamte czasy - kwoty w latach 1948-71, które miały
ostatecznie zaspokoić roszczenia np. amerykańskich osób fizycznych
i prawnych. (Zob. Pogoda dla wyłudzaczy, Nasz Dziennik nr 167/01)].
Jak można np. zaakceptować w Wielkiej Encyklopedii PWN
w niezwykle delikatnym i zobowiązującym haśle "antysemityzm" daleko
idące uproszczenia i wreszcie taką oto zbitkę:
"Agresywna propaganda antysemicka uprawiana przez Niemców
w połączeniu z demoralizacją lat wojny nie pozostała bez wpływu na
postawy niektórych odłamów polskiego społeczeństwa". I od nowego
wiersza: "Najdramatyczniejszym przejawem wrogości do Żydów z lat
wojny był mord w Jedwabnem (1941), po wojnie kulminacją antysemickich
nastrojów stał się pogrom kielecki (1946)". (Warszawa 2001 r., T
II, str. 155, hasło opracowane przez p. Daniela Grinberga)?
Sens pierwszego, prawdziwego zdania, które można zastosować
do wielu nacji, w tym do samych Żydów współpracujących w dużej skali
z niemiecką machiną śmierci (zob. np. Hannah Arendt - Eichmann w
Jerozolimie, Kraków 1987; E. Ringelblum - Kronika getta warszawskiego,
wrzesień 1939 - styczeń 1943, Warszawa 1988; za: J. R. Nowak - 100
kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem, Warszawa
2001, str. 146-157), łączy się w jakimś upiornym ciągu z Jedwabnem
i tzw. pogromem kieleckim. Nie istnieją zeznania wiarygodnych świadków
- w tym ks. Orłowskiego, oparte na wspomnieniach ks. Kęblińskiego.
Nie dostrzeżono wykazu kłamstw zestawionych i udokumentowanych m.in.
przez prof. J. R. Nowaka (100 kłamstw..., op.cit.). Nie wzbudza refleksji
wymuszona jakby i śpiesznie przerwana ekshumacja na miejscu tragedii.
Nie hamuje lansowanych "wyroków" będące w toku śledztwo IPN. Książek:
K. Kąkolewskiego - Umarły cmentarz (Warszawa 1996) i Jana Śledzianowskiego
- Pytania nad pogromem kieleckim (Kielce 1998) i odkryć tam opisanych
po prostu nie ma. Tak jak i wyjaśnień Jewgienija Zirnowa (Zob.: Prowokacja
NKWD, Rzeczpospolita 78/00).
Tak kreuje się mity, a nie bada i opisuje rzeczywistość
w dziele mającym służyć pokoleniom.
Rozdzielenie pojęciowe zacytowanych informacji brzmi
równie źle ["Najdrastyczniejszym przejawem wrogości do Żydów z lat
wojny był mord w Jedwabnem (1941)"...], i natychmiast rodzi pytania:
To już nieważne tysiące, dziesiątki i setki tysięcy,
miliony ofiar z Auschwitz-Birkenau, Treblinki, Sobiboru, Chełmna,
Majdanku i wiele innych miejsc mordów? To już tak daleko posunęło
się zamazywanie i rozwadnianie martyrologii Żydów i Polaków, że nazwy
tych miejsc kaźni nie pojawiają się pod hasłem "antysemityzm"?
(W Encyklopedii, w której zabrakło miejsca dla hasła "antypolonizm").
Tu nie może być wygranych. Czyż historia nie zweryfikowała
dostatecznie ostrzeżenia znanego niemieckiego fizyka i filozofa Carla
Friedricha von Waizsaeckera: "Nie zdoła przetrwać żadne społeczeństwo
zorientowane na szczęście, lecz tylko społeczeństwo zorientowane
na prawdę"? Bowiem nie można trwałego szczęścia znaleźć poza prawdą.
Niezależnie od tego, jak się owo szczęście definiuje czy wylicza...
Pomóż w rozwoju naszego portalu