Przed Mszą św. przy pomniku św. Jana Pawła II na placu przed świątynią zgromadziły się rodziny, które uformowały Orszak Trzech Króli. Była to pierwsza odsłona ulicznych jasełek i wspólnego kolędowania wokół sanktuarium. Orszak odbył się przy zachowaniu obowiązujących zasad reżimu sanitarnego - odpowiednich odległości oraz zasłaniania ust i nosa.
Po oddaniu pokłonu Jezusowi w szopce betlejemskiej rozpoczęła się Msza św. dla rodzin, której przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. W homilii podkreślał, że świętowanie uroczystości Objawienia Pańskiego jest wyrazem wiary, że „w Jezusie Bóg najbardziej zbliżył się do człowieka, bo stał się jednym z nas”. - On nam towarzyszy na drogach naszego życia. On jest Światłem, za którym powinniśmy podążać, aby dotrzeć do celu, aby żyć z Bogiem na wieki w Jego królestwie miłości – mówił.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kard. Dziwisz zaznaczył, że Bóg przyszedł do nas, ale „jednocześnie czeka, abyśmy odkrywali Jego obecność pośród nas, podążali do Niego i otwierali przed Nim na oścież nasze serca”. Przypomniał słowa proroka Izajasza, który zapowiadał przyjście na ziemię Zbawiciela jako
wielkiego Światła rozpraszającego mroki. - Do tego Światła podąża od wieków cała ludzkość, a wraz z nią podążamy my wszyscy. Jesteśmy w tym wielkim orszaku! - stwierdził krakowski metropolita senior.
Reklama
- Podziwiamy szlachectwo ducha, pokorę i hojność serca Mędrców. Nie pozostali obojętni wobec znaku, zapowiadającego niecodzienne wydarzenie. Podjęli trud szukania prawdy. W małym Dziecięciu uznali swego Pana i ofiarowali Mu swe skarby – mówił hierarcha.
Jak dodał, scena pokłonu Mędrców powinna przemawiać do naszej wyobraźni. - Każdy z nas powinien szukać Boga, który zbliża się do nas i wkracza w nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne. Również przed nami Bóg zapala gwiazdy, pomagające nam odkrywać Jego obecność we wszystkim, co nas spotyka: w naszych radościach i smutkach, w naszych zwycięstwach i przegranych, w naszych rozczarowaniach i nadziejach – mówił.
- Prośmy dziś Pana o taką wrażliwość ducha, o taką gotowość czuwania i szukania prawdy, o taką pokorę i hojność serca, które nie odmawia niczego Bogu, służąc Mu przede wszystkim w bliźnich – zachęcał.
Kardynał zauważył ponadto, że wydarzenie związane z Mędrcami ze Wschodu nie było „sielankową historią”, bo od chwili przyjścia na świat Syn Boży stał się znakiem sprzeciwu. - W dzisiejszej Ewangelii przedstawicielem mrocznego nurtu odrzucenia Jezusa Chrystusa jest król Herod – tyran gnębiący ludzi, gotowy na wszystko, byleby tylko utrzymać swą władzę – wyjaśniał.
Podkreślał, że postawa Heroda nie jest odosobnioną historią, a ludzkie dzieje, również historia współczesnego świata, naznaczone są grzechem i złem, odrzuceniem Boga i miłości. - Stwórca szanuje wolność człowieka. Wiemy jednak, że mówiąc Bogu „nie”, wybieramy drogę donikąd – mówił.
Na koniec zachęcał zgromadzonych w świątyni, by zadali sobie pytania: co dotychczas ofiarowałem Jezusowi? Co chciałbym Mu jeszcze ofiarować? Co chciałbym dla Niego uczynić? Czego On się spodziewa w mojej konkretnej życiowej sytuacji? - Niech odpowiedź pozostanie w naszym sercu i niech kieruje naszymi wyborami i decyzjami w tym roku, który dopiero co rozpoczęliśmy – podsumował.