Reklama

Wiadomości

Zaufanie zdobywa się ciężko

“Do następnych ważnych, ogólnokrajowych wyborów pozostały jedynie dwa lata. To byłby prawdziwy cud, gdyby do tego czasu udało nam się przywrócić wiarę w uczciwość systemu wyborczego w naszym kraju.” - mówi w rozmowie z Tygodnikiem „Niedziela” pani Beth A. Billings, polityk partii republikańskiej oraz członkini tegorocznego Kolegium Elektorów reprezentująca stan Luizjana. W tegorocznych wyborach oddała głos na Donalda Trumpa.

[ TEMATY ]

USA

rozmowa

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Amerykańska demokracja ma już ponad 246 lat. Czy tak, jak twierdzi prezydent Donald Trump, byliśmy właśnie świadkami pierwszego masowego oszustwa wyborczego w długiej historii wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych?

Reklama

Oszustwa wyborcze zdarzają się we wszystkich wyborach w każdym kraju na świecie. Pytanie, które jest dzisiaj stawiane w USA zdaje się dotyczyć skali tych nieprawidłowości w tegorocznych wyborach prezydenckich. Oznacza to, że brzmi w sposób następujący: czy doszło do oszustw wyborczych na tak dużą skalę, by miały one potencjał zmienić wynik głosowania? To źle postawione pytanie. Każdy jeden przypadek tego typu nieprawidłowości, niezależnie od tego jak duży lub mały, powinien stać się przedmiotem śledztwa i zostać skrupulatnie przebadany, a wszystkie osoby zamieszane w fałszerstwo postawione w stan oskarżenia przez prokuraturę. Czy w Ameryce byliśmy właśnie świadkami masowego oszustwa wyborczego? Wydawałoby się, że tak. Czy to pierwszy taki przypadek w historii naszej demokracji? Prawdopodobnie nie. Przez ostatnich 25 lat nasz świat doświadczył bardzo gwałtownej przemiany. Masowo obecne w naszym życiu smartfony oraz pojawienie się 24-godzinnych serwisów i portali informacyjnych drastycznie zmieniły dostęp ludzi do wiadomości w sposób, którego nie jesteśmy jeszcze w stanie dokładnie zrozumieć. Informacje docierają do odbiorców szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej. Powinniśmy się obecnie zastanawiać, jak zapobiegać masowym fałszerstwom wyborczym w przyszłości, tak by problem ten więcej się nie pojawiał.

Beth Billings/facebook.pl

Beth Billings

Beth Billings

Jak to było zatem możliwe, żeby w najstarszej i najbardziej solidnej demokracji na świecie, jaką są Stany Zjednoczone, wspieranej przez skuteczną koncepcję mechanizmów wzajemnej kontroli władzy, mogło w ogóle dojść, tak jak Pani sugeruje, do fałszerstwa wyborczego na tak dużą skalę? Co poszło nie tak i jakie regulacje mogły tej sytuacji zapobiec?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Co poszło nie tak? Jest to w tym momencie trudne do określenia. Istnieją dowody na to, że pojawili się ludzie gotowi dopuścić się oszustwa wyborczego, by za wszelką cenę osiągnąć zwycięstwo. Istnieją pewne dowody wskazujące na manipulację maszynami komputerowymi, których zadaniem było liczenie głosów. Osoby posiadające w tym zakresie zdecydowanie większą wiedzę ekspercką ode mnie, będą dogłębnie analizować wyniki tych wyborów. Wiem jednak, co musi się stać, aby zapobiec tego typu fałszerstwom w przyszłości. Wszystkie stany muszą przyjąć przepisy dotyczące identyfikacji wyborców. Oczywiście, z uwagi na zasadę tajności wyborów, nasz głos powinien pozostać prywatny i nikomu poza nami nieznany. Jednakże należy każdorazowo dokładnie weryfikować dane personalne wyborców oraz wymagać dowodów potwierdzających ich tożsamość, by wiedzieć KTO zamierza głosować i czy jest to uprawniony do udziału w wyborach obywatel USA. Powinna istnieć także metoda weryfikacji tych danych niezależna od systemu komputerowego, tak aby można było dokonać weryfikacji wyników komputerowych i potwierdzić ich prawdziwość.

Większość republikańskich wyborców uważa, że tegoroczne wybory nie były uczciwe, a w ich trakcie miało dojść do poważnych nieprawidłowości. Według sondaży, na które powoływał się m.in. “New York Times” mowa tu o 70-80 proc. konserwatystów. Jak w takich warunkach przywrócić zaufanie do amerykańskiej demokracji?

Zaufanie zdobywa się ciężko, lecz bardzo łatwo traci. Mamy tutaj naprawdę niewiele czasu. Do następnych ważnych, ogólnokrajowych wyborów pozostały nam jedynie dwa lata. (Będą to tzw. “wybory uzupełniające” do amerykańskiego Kongresu. W ich trakcie pod głosowanie zostanie poddany cały skład Izby Reprezentantów oraz jedna trzecia Senatu - red.). To byłby prawdziwy cud, gdyby do tego czasu udało nam się przywrócić wiarę w uczciwość systemu wyborczego w naszym kraju. Przed nami długa droga do ostatecznego celu, jakim będzie odbudowanie tego zaufania.

Teksas pozwał do Sądu Najwyższego cztery inne stany za wprowadzenie niezgodnych z prawem zmian w głosowaniu. Sąd jednak nie zdecydował się podjąć sprawy, powołując się na brak zdolności procesowej Teksasu. Joe Biden jest teraz zwycięzcą głosowania w Kolegium Elektorów. Pomimo tego faktu Trump nie zamierza się poddawać. Czy prezydent wciąż ma jeszcze szansę zmienić wynik wyborów?

Reklama

Tak, wciąż istnieje jeszcze droga dla prezydenta Trumpa, by ostatecznie osiągnąć zwycięstwo, jednak jest to scenariusz bardzo mało prawdopodobny. Istnieje możliwość podważenia legalności głosów elektorskich pochodzących z kilku spornych stanów, które były pozywane przed sądy za nieprawidłowości wyborcze.

No własnie, w kilku spornych stanach, jak np. Georgia i Pensylwania, republikańscy kandydaci na elektorów spotkali się w stanowych Kapitolach, by jako elektorzy-dublerzy oddać głosy na kandydata Donalda Trumpa. Czy taki krok może pomóc w zmianie wyniku wyborów na korzyść urzędującego prezydenta?

W spornych stanach faktycznie doszło do podwójnego oddania głosów elektorskich. Zarówno przez zaprzysiężonych elektorów demokratycznych reprezentujących Joe Bidena, jak również przez ich republikańskich dublerów. Obecnie w tej sytuacji znajdujemy się de facto na nieznanych wodach. Uważam, że w trakcie odbywającego się w dniu 6 stycznia 2021 roku posiedzenia połączonych izb Kongresu, które to posiedzenie oficjalnie i ostatecznie zatwierdza wynik wyborów prezydenckich w USA, będziemy jeszcze świadkami pewnych kontrowersji. Nie spodziewam się jednakże, aby ostatecznie udało się tutaj cokolwiek ugrać na korzyść prezydenta Trumpa. Mam nadzieję, że tak się stanie, jednak na dzień dzisiejszy jest to bardzo mało prawdopodobne.

W 2016 roku mieliśmy rekordową liczbę tzw. “wiarołomnych Elektorów”, którzy ostatecznie głosowali inaczej, niż byli do tego zobligowani przez wyniki w swoich stanach. W tym roku, pomimo licznych kontrowersji związanych z procesem wyborczym, nie pojawił się ani jeden taki Elektor. Czy było to dla Pani zaskoczeniem?

Reklama

W ogóle mnie to nie zaskoczyło. Przez ostatnie cztery lata pojawiło się kilka zmian w przepisach regulujących te kwestie. Latem b.r. mieliśmy także wyrok Sądu Najwyższego USA, który orzekł, że prawa wprowadzane przez władze stanowe zmuszające Elektorów do głosowania zgodnie z wynikami w ich stanach lub przewidujące kary za niespełnienie tego obowiązku, są zgodne z amerykańską konstytucją.

Co zatem sądzi Pani o decyzji Sądu Najwyższego oraz tego typu przepisach? Jakie mogą być prawne konsekwencje wobec wiarołomnych Elektorów?

Reklama

Wiarołomnym Elektorom może grozić np. kara finansowa nakładana przez poszczególne stany. W zależności od konkretnego stanu przewidziane są różne kary oraz grzywny opiewające na różne kwoty. Myślę, że swoim orzeczeniem Sąd Najwyższy nadał sprawie właściwego tonu. Oddał decyzję z powrotem do stanów, aby to one decydowały, co robić z Elektorem, który nie zagłosował w sposób, w jaki został do tego zobligowany w trakcie swojego zaprzysiężenia. Grzywny oraz inne kary są jednak niczym w porównaniu z tym, co naprawdę grozi wiarołomnym Elektorom. Mowa tutaj nie tylko o możliwości zrażenia do siebie partii czy lokalnych firm, lecz także o ostracyźmie społecznym, widocznym czasem również wśród członków rodziny czy przyjaciół. Należy pamiętać, że większość Elektorów to nie tylko najbardziej zaufani członkowie partii, lecz często także jej wybrani przedstawiciele sprawujący różne funkcje polityczne czy administracyjne. W dodatku są to przecież osoby, które wyborcy obdarzają swoim zaufaniem. Kiedy obywatel udaje się do urny, by oddać swój głos w wyborach prezydenckich, tak naprawdę nie głosuje bezpośrednio na prezydenta. Na karcie wyborczej skreśla nazwiska potencjalnych Elektorów reprezentujących konkretnego kandydata w wyborach prezydenckich. Po swoim zaprzysiężeniu na Elektorów osoby te są zobligowane do głosowania zgodnie z wolą mieszkańców swojego stanu.

Dlaczego zdecydowała się Pani zostać członkiem amerykańskiego Kolegium Elektorów? Jak wygląda ten proces i jakie są wymogi, które musi spełnić potencjalny kandydat?

Reklama

Chciałam być częścią procesu wyborczego w Kolegium Elektorskim i przez wiele lat ciężko pracowałam, aby ten cel osiągnąć. To naprawdę wielki zaszczyt móc oddać oficjalny i bezpośredni głos na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kandydaci na Elektorów są wybierani przez partie polityczne w poszczególnych stanach. Jestem zarejestrowaną republikanką. Zostałam także wybrana na członka Komitetu Centralnego Partii Republikańskiej w Luizjanie, który jest oficjalnym organem zarządzającym partią republikańską w moim stanie. Jest on podzielony na sześć kongresowych okręgów wyborczych, każdy z nich jest w Izbie Reprezentantów reprezentowany przez jednego kongresmena. Ja znajduję się w okręgu numer 6. W roku wyborów prezydenckich członkowie stanowego Komitetu Centralnego Partii Republikańskiej spotykają się na regularnie zaplanowanych spotkaniach kwartalnych w poszczególnych okręgach wyborczych. Tam osoby te głosują, kto będzie reprezentował ich okręg w Kolegium Elektorskim. Nie ma listy ustalonych wymagań, jakie musi spełnić kandydat na Elektora, by zostać wybranym do tej roli przez członków stanowego Komitetu Centralnego w danym okręgu. Taka osoba nie może jedynie sprawować żadnych urzędów federalnych. Jednakże wybranymi kandydatami zawsze zostają zarejestrowani członkowie partii republikańskiej, którzy swoimi czynami i zaangażowaniem w działalność partii udowodnili swoje oddanie wobec konserwatywnych wartości oraz ideałów. Jestem zarejestrowaną republikanką odkąd w wieku 18 lat po raz pierwszy wzięłam udział w wyborach, natomiast członkiem Komitetu Centralnego Partii Republikańskiej w Luizjanie pozostaję nieprzerwanie od roku 2011. Dwukrotnie byłam także delegatem z Luizjany na Krajowej Konwencji Partii Republikańskiej, w trakcie której oficjalnie wybiera się partyjnego nominata do startu w wyborach prezydenckich. Jestem również aktywnym członkiem oraz byłą przewodniczącą Republikańskiego Komitetu Wykonawczego dla powiatu St. Charles, prezydentem powiatowej organizacji Republikańskich Kobiet. Zasiadam także w powiatowej Radzie Nadzoru Wyborów. Uważam, że są to kwalifikacje oraz dowód na oddanie sprawie, którymi powinien wykazać się potencjalny kandydat na Elektora, aby partia mogła mu zaufać i powierzyć tak ogromną odpowiedzialność, jaką jest oddanie głosu w Kolegium Elektorskim.

Niektórzy twierdzą, że Kolegium Elektorów jest tworem archaicznym, który nie ma miejsca w nowoczesnej demokracji. Pojawiają się głosy wzywające do całkowitego porzucenia takiego rozwiązania. Niektóre stany już przedstawiły takie przepisy. Czy Pani zdaniem w przyszłości system elektorski zostanie zastąpiony przez głosowanie powszechne?

Nie. Kolegium Elektorów pozostaje takie, jakie jest. Nasza unia składa się z 50 zjednoczonych stanów. Nie mamy jednych wyborów w skali całego kraju, w których o wyniku decydowałoby głosowanie powszechne. Mamy w Ameryce 50 różnych głosowań powszechnych. W ten sposób wszystkie 50 stanów jest reprezentowanych. Prezydent jest prezydentem wszystkich obywateli i wszystkich stanów, a nie tylko najgęściej zaludnionych rejonów kraju, które byłyby faworyzowane, gdyby obowiązywało głosowanie powszechne. Jesteśmy ogromnym krajem z wieloma różnicami kulturowymi i kwestiami dzielącymi poszczególne stany. Jak osoby mieszkające w Nowym Jorku mogą być w stanie prawidłowo ocenić potrzeby ludzi z bagnistych obszarów południowo-wschodniej Luizjany? Nie mogą! Prezydent musi dostrzegać indywidualne potrzeby i problemy specyficzne dla poszczególnych stanów i rejonów Ameryki. Głosowanie powszechne w skali całego kraju oznaczałoby, że kandydat na prezydenta, aby pozyskać głosy, które zapewnią mu zwycięstwo w wyborach, mógłby składać obietnice jedynie mieszkańcom wielkich, gęsto zaludnionych miast, skupiając się tylko na ich problemach. Kolegium Elektorów zmusza kandydatów do Białego Domu, by ci dostrzegali i rozumieli problemy różnych stanów. To powiedziawszy, proszę zauważyć, że w tym roku demokraci, inaczej jak w poprzednich wyborach, nie narzekali na istnienie Kolegium Elektorskiego. Czyżby tym razem było ono dla nich korzystne?

2020-12-22 11:59

Oceń: +8 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: biskupi krytykują nauczanie o. Jamesa Martina SJ

[ TEMATY ]

USA

LGBT

youtube.com

Biskup diecezji Springfield w stanie Illinois Thomas Paprocki przyłączył się do krytyki pod adresem amerykańskiego jezuity, o. Jamesa Martina SJ, który twierdzi, że otwarcie parafii na środowiska LGBT – lesbijki, gejów, biseksualistów i osób transpłciowych – wpłynie dobrze na katolickie wspólnoty. Przed dwuznacznością niektórych poglądów popularnego jezuity i brakiem uprawnień do tego, by duchowny ten wypowiadał się w imieniu Kościoła, ostrzegł wcześniej arcybiskup Filadelfii Charles Chaput OFMCap.

Bezpośrednim powodem reakcji amerykańskich hierarchów było wystąpienie o. Martina 17 września br. na Uniwersytecie św. Józefa w Filadelfii, w którym nawiązał do tez zawartych w swej książce „Building A Bridge”. Od dawna jezuita wskazuje na środowisko LGBT jako te, które jest w stanie „ubogacić” Kościół i wiarę wyznawców. Wielu wskazuje go jako mentora ruchu „katolików LGBT”.
CZYTAJ DALEJ

Mistrz miłosierdzia

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

kapłan

miłosierdzie

kapłan

wikipedia.org

Św. Józef Benedykt Cottolengo, prezbiter

Św. Józef Benedykt
Cottolengo, prezbiter

Niósł pomoc tym cierpiącym, na których inni nawet nie chcieli spojrzeć.

Józef Benedykt Cottolengo od najmłodszych lat wyróżniał się wrażliwością na los ubogich. Z domu rodzinnego wyniósł zasady życia chrześcijańskiego oraz głębokie nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej. Do seminarium wstąpił w czasach, gdy po wybuchu rewolucji francuskiej wzmogły się represje przeciwko Kościołowi. Święcenia kapłańskie przyjął w 1811 r.
CZYTAJ DALEJ

Włochy/ 86-letni krawiec szyje sutannę dla nowego papieża

2025-04-30 19:40

[ TEMATY ]

konklawe

Ks. Tomasz Podlewski

86-letni krawiec Raniero Mancinelli szyje sutannę dla nowego papieża, który zostanie wybrany na konklawe rozpoczynającym się 7 maja. Mały zakład krawiecki, który Mancinelli prowadzi z rodziną, znajduje się w uliczce Borgo Pio, kilka kroków od placu Świętego Piotra.

"Aby uszyć sutannę dla papieża potrzeba około pięciu metrów tkaniny, bo jest także pelerynka. Tkanina, jakiej tym razem użyłem, to lekka wełna o wadze 220 gramów na metr kwadratowy"- wyjaśnił papieski krawiec, cytowany przez agencję Ansa. Dodał, że sutannę z takiej tkaniny miał także papież Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję