Reklama

Świdnickie światła stanu wojennego

Niedziela lubelska 50/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gen. Wojciech Jaruzelski o świcie obwieszcza stan wojenny. 13 grudnia 1981 r. - dom akademicki dla księży studiujących w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim - od rana smutek, przygnębienie. Rozmowa o tym, kogo już w nocy aresztowali, co dzieje się z ludźmi, którzy zniknęli i jak się bezpiecznie poruszać po mieście opanowanym przez milicję i wojsko. Koniec nadziei na wiosnę solidarności i wolną Polskę. Ostatnie tygodnie świeżo rozpoczętych studiów na KUL przebiegały pod znakiem przyjmowania zaproszeń „z Mszą” na strajki studentów w uczelniach Lublina. I nagle wszystko się skończyło.

Potrzeba dwóch księży

Reklama

Ciemne popołudnie grudniowe w 2-osobowym pokoju (mieszkałem z o. Janem Zublem) przerwało pukanie i wejście dyrektora konwiktu, a zarazem kapelana „kulowskiej” „Solidarności” - ks. Kazimierza Ryczana. Przekazał on informację o sytuacji w Lublinie i zapotrzebowaniu na kapłanów do Świdnika, gdzie kilka tysięcy ludzi przebywa w Zakładach Lotniczych, są otoczeni przez wojsko i milicję, grozi im rychłe rozbicie i potrzebują niedzielnej Mszy św. - Potrzeba dwóch księży, jesteście redemptorystami, mam do was zaufanie. Pojedziecie? - zapytał. Właściwie bez zastanowienia zgodziliśmy się. - No to się ubierajcie, przygotujcie się na pozostanie w Świdniku dłużej. Za chwilę na dole będzie czekał na was kurier, które was zawiezie do strajkujących.
Kurier przewiózł nas sobie znanymi drogami, omijając patrole na drogach, i znaleźliśmy się przy drodze prowadzącej do fabryki. Ktoś nas przejął i poprowadził w kierunku fabryki. Wzdłuż tej „ścieżki”, po obu stronach stali uzbrojeni zomowcy o tępych lub wrogich twarzach. Za nimi stali żołnierze, a między drzewami widać było skierowane na fabrykę lufy czołgów. Odczucie jakiejś dzikiej, niesprawiedliwej przemocy, gotowej do „powitania”. Na szczęście nad tą ciemną ścieżką unosił się śpiew pieśni religijnych, spokojny, ufny, dobiegający od strony fabryki, przerywany pełnym spokoju płynącym z głośnika głosem speakera, informującym o rozwoju sytuacji i zachęcający do spokoju.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Msza św., której nie było

Reklama

Zostaliśmy wprowadzeni do ogromnej hali pełnej ludzi. W centralnym miejscu na podium przygotowany był prowizoryczny ołtarz mszalny na niedzielną celebrację. Dokoła podium ludzie, którzy czekali na Mszę, pytali, czy przynieśliśmy Komunię św. Przez głośnik poinformowano o przybyciu trzech księży. Oprócz nas dotarł także duszpasterz akademicki z Lublina. Czekający na Mszę prosili, aby ich najpierw wyspowiadać. Kiedy usiedliśmy, przy każdym z nas ustawiły się setki ludzi. Organizatorzy strajku, mając nasłuch na komunikaty przekazywane sobie przez przygotowujących atak na fabrykę, nalegali na szybkie odprawienie Mszy, aby atak nie nastąpił w jej trakcie. Zaprzestaliśmy spowiadania i ogłosiliśmy, że ze względu na wyjątkowość sytuacji w miejsce spowiedzi zostanie udzielone rozgrzeszenie generalne, które zastąpi spowiedź indywidualną. Po modlitwie udzieliłem więc rozgrzeszenia wszystkim, którzy go potrzebowali.
Kiedy mieliśmy rozpocząć Eucharystię, ktoś z zarządu „Solidarności” przyniósł informację, że celebrację trzeba odwołać, ponieważ już za chwilę rozpocznie się atak. Zapanowała cisza. Po zdjęciu szat liturgicznych wróciliśmy do krzeseł, aby w razie potrzeby ktoś mógł się wyspowiadać. Ku naszemu zdumieniu, okazało się, że jakby niedowierzając otrzymanemu rozgrzeszeniu sakramentalnemu, ludzie ponownie ustawili się w kolejki. Inni dalej krążyli wokół podium z ołtarzem, prosząc uparcie o Komunię św. Widoku tamtego głodu Eucharystii nie da się zapomnieć. Trzeba im było wiele razy powtarzać, że w tych warunkach jest to już niemożliwe, musi wystarczyć komunia pragnienia.

Cisza przerywana łomotem pałek

Reklama

Ponieważ atak nie nastąpił, ktoś zabrał nas na piętro na chwilę snu w jednym z pomieszczeń biurowych. Zasnąłem, ale współbrat, który w ogóle nie zasypiał, obudził mnie po północy, ponieważ siły milicyjne i wojskowe przypuściły atak. Po pospiesznym ubraniu się, zostawiając swoje rzeczy osobiste, zostaliśmy sprowadzeni między zgromadzonych na hali ludzi. Stali przy swoich miejscach pracy wierząc, że może to powstrzyma atakujących zomowców. Najpierw „ustawiono” nas na przedzie zgromadzonego zarządu „Solidarności” z myślą, że „księży nie będą bić”. Kiedy jednak pałujący zomowcy podchodzili coraz bliżej, zostaliśmy wciągnięci do środka grupy. Coraz więcej petard z gazem łzawiącym wrzucanych z zewnątrz powodowało duszenie się. Po staranowaniu bram, zomowcy wdarli się na halę, aby przemocą wyrzucić strajkujących na zewnątrz. Z głośników słychać było komunikaty wzywające do wyjścia i podporządkowania się przedstawicielom wojska. Duszący gaz i nacierające ZOMO wycisnęły zebranych na teren przyfabryczny.
Na zewnątrz uzbrojone oddziały w różnych częściach placu kontynuowały robotę, rozdzielając strajkujących na mniejsze grupy i wypychając ku bramom ustępujących przed pałkami i gazem. Cofaliśmy się dopiero, kiedy pałki były przed naszymi oczami. Z cofającego się „tłumu” nie padło żadne przekleństwo w kierunku zomowców. Z jednej strony słychać było łomot pałek, a drugiej ciszę pochodzącą z głębokiego pokoju, godności i bezsilności. Cofaliśmy się, a jedyny zarzut, jaki słyszałem, to było pytanie któregoś z mężczyzn rzucone w kierunku ZOMO: „Dlaczego trujesz mnie gazem, na który ja pracuję?”. W poczuciu niezgody na nieustanne wycofywanie się, w pewnym momencie odwróciłem się i krzyknąłem: „Dokąd się będziemy cofać?”. Okazało się, że pozostałem sam naprzeciw oddziału zomowców. O. Jan „dopadł” mnie i schwyciwszy za ramię zdecydowanie odciągnął, uświadamiając mi ostro, czym to groziło.

Ukryte habity

Po długim czasie do naszej grupy podszedł jakiś kapitan wojska w roli dobroczyńcy, proponując „dobrowolne” opuszczenie terenu za gwarancję bezpieczeństwa. W tym czasie jakiś dobrze ubrany mężczyzna podszedł do nas, proponując w bardzo ugrzeczniony sposób wygodny nocleg po wyjściu na zewnątrz. Odnosząc wrażenie, że jest „wilkiem w owczej skórze”, nie przyjęliśmy zaproszenia.
Za chwilę podszedł inny mężczyzna, który widocznie przysłuchiwał się tamtej ofercie. Wytłumaczywszy się, że nie ma warunków komfortowych, zaproponował przeczekanie w swoim skromnym mieszkaniu, ponieważ jego żona z córką wyjechały do rodziny. Przyjęliśmy zaproszenie i razem ze wszystkimi podążaliśmy za oficerem. Mając w pamięci przekazywaną z nasłuchu wiadomość, że „bijące serce partii” chce koniecznie księży dostać do rąk własnych, podciągnęliśmy habity i stuły pod płaszcze, postawiliśmy wysoko kołnierze kurtek, aby zasłonić koloratki, i tak przeszliśmy na oczach zomowców stojących po obu stronach ścieżki.
Nad ranem, w dymie z gazu łzawiącego i pośród szalejących „suk” milicyjnych, doszliśmy do skromnego mieszkania na 1 piętrze. Gospodarz poczęstował nas tym, co miał, porozmawialiśmy i zasnęliśmy. Dopiero po południu, zachowując środki ostrożności, odprowadził nas na stację PKP, skąd pojechaliśmy do Lublina. Powitano nas z radością i zdziwieniem, że jesteśmy „cali i zdrowi”, ponieważ słyszano, że zostaliśmy schwytani. Najstarszy ze studiujących na KUL redemptorystów, o. Edward Nocuń, udał się nawet w naszej sprawie do biskupa.

* * *

Kilkanaście lat temu pojechałem do Świdnika, aby odwiedzić człowieka, który dał nam u siebie gościnę, ale niestety, zawiodła pamięć. Zastanawiam się nadal nad losami tego mężczyzny i wszystkich uczestników nocy świdnickiego świadectwa danego Bogu, Polsce, nam. I nad odpowiedzialnością...

2011-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jubileusz Młodych: Niespodziewane pożegnanie Leona XIV z pielgrzymami

Po Mszy św. i modlitwie Anioł Pański, a przed opuszczeniem Tor Vergata, Ojciec Święty jeszcze raz niespodziewanie zwrócił się do młodzieży. Polecił, by jako „sól ziemi i światło świata” nieśli nadzieję rówieśnikom, zwłaszcza tym, którzy nie mogli opuścić swoich krajów i podziękował wszystkim, którzy przygotowali Jubileusz Młodzieży.

Po wyjściu z zakrystii, a przed wejściem do papamobile, Leon XIV raz jeszcze pojawił się na ołtarzu polowym, skąd zwrócił się do ponad miliona młodych ludzi zebranych na Tor Vergata.
CZYTAJ DALEJ

Papież zaprasza na Światowe Dni Młodzieży w Seulu - po raz pierwszy podał ich datę!

Światowe Dni Młodzieży w Seulu odbędą się w dniach 3-8 sierpnia 2027 roku - zapowiedział papież Leon XIV na zakończenie Jubileuszu Młodych. Ich tematem będą słowa z Ewangelii wg św. Jana: „Odwagi! Ja zwyciężyłem świat!”.

Przed modlitwą „Anioł Pański” na Tor Vergata w Rzymie papież zapewnił, że „po zakończeniu tego Jubileuszu, «pielgrzymka nadziei» młodych ludzi będzie trwała nadal i zaprowadzi nas do Azji”. „Ponawiam zaproszenie, które Papież Franciszek skierował w Lizbonie, dwa lata temu: młodzież z całego świata spotka się wraz z Następcą Piotra - aby obchodzić Światowe Dni Młodzieży - w Seulu, w Korei, w dniach 3-8 sierpnia 2027 roku” - powiedział Leon XIV.
CZYTAJ DALEJ

Nie będzie aborcji w wojsku w USA. Abp Broglio: to w pełni słuszne

2025-08-04 07:35

[ TEMATY ]

wojsko

aborcja

ordynariat polowy

Stany Zjednoczone

zabijanie nienarodzonych

Abp Timothy P. Broglio

Adobe Stock

W sierpniu uchylono przepis, który dopuszczał dostęp do aborcji w wojsku amerykańskim

W sierpniu uchylono przepis, który dopuszczał dostęp do aborcji w wojsku amerykańskim

Abp Timothy P. Broglio, zwierzchnik Ordynariatu Polowego Stanów Zjednoczonych, wyraził radość i wdzięczność za decyzję Departamentu Spraw Weteranów (VA) z 1 sierpnia, uchylającą przepis z 2022 roku, który dopuszczał dostęp do aborcji w wojsku. „To w pełni słuszne, że agencja powołana do opieki nad tymi, którzy tak często narażają swoje życie, by bronić niewinnych, została uwolniona od udziału w procedurach, które nie wspierają niewinnego życia” - podkreślił hierarcha w oświadczeniu.

„Jestem głęboko wdzięczny sekretarzowi VA Dougowi Collinsowi i prezydentowi Trumpowi za powrót do wcześniejszej polityki zakazującej wykorzystywania funduszy federalnych do zakończenia życia nienarodzonych dzieci w łonie matki. To w pełni słuszne, że agencja powołana do opieki nad tymi, którzy tak często narażają swoje życie, by bronić niewinnych, została uwolniona od udziału w procedurach, które nie wspierają niewinnego życia” - napisał biskup polowy, a zarazem przewodniczący episkopatu USA.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję