Reklama

Duchowość

Jesienny tryptyk liturgiczny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jesień to czas dojrzałego owocowania, także jesienna liturgia skłania nas do snucia refleksji o owocach życia chrześcijańskiego. Czas od ostatniej niedzieli października do drugiego dnia listopada jest naznaczony szczególnymi przeżyciami, jest okresem nieustannej celebracji święta Kościoła, czyli rzeczywistości ufundowanej przez Chrystusa, w której człowiek wzrasta, by owocować świętością. Wzrastanie to jest wpisane w pewien cykl, w którym zawiera się i doczesność i wieczność.

W ostatnią niedzielę października rokrocznie przeżywamy uroczystość rocznicy poświęcenia kościoła i nie chodzi tu przecież tylko o wspominanie pewnego wydarzenia, dotyczącego budynku kościelnego. Wtedy bowiem uświadamiamy sobie, że „my również niby żywe kamienie jesteśmy budowani jako duchowa świątynia” (1 P 2, 6), że przynależymy do wspólnoty kościelnej, która prowadzi nas do świętości. Ostatnia niedziela października to święto Kościoła pielgrzymującego przez wymiary doczesności, w nim bowiem cały czas jesteśmy w drodze ku owocowaniu świętością. Uroczystość ta ma przynieść otuchę i wzmocnić nadzieję na zbawienie, a równocześnie kieruje już nasz wzrok wiary ku początkowi listopada.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W pierwszy dzień tego miesiąca przeżywać będziemy uroczystość Wszystkich Świętych. Jest to pełne radości święto Kościoła tryumfującego, czyli tej społeczności zbawionych, „którzy przyszli z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka” (Ap 7, 14). Zwycięstwo człowieka żyjącego w doczesności łaską, dokonuje się jednak nie w grobie, lecz w wieczności i - w istocie - jest także zwycięstwem nad śmiercią dzięki uczestnictwu w zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. To wielki tryumf miłości i choć zwyczajowo po południu tego dnia nawiedzamy cmentarze, to jednak nasze liturgiczne przeżywanie uroczystości Wszystkich Świętych winno być nacechowane radością.

Wreszcie drugi dzień listopada przyniesie liturgiczne wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, czyli wspólnoty Kościoła oczyszczającego się i tęskniącego do chwili, w której „wybawca mój (…) me szczątki skórą odzieje, i oczami ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę” (Hi 19, 27a). Tak właśnie przemawia pełna tęsknoty miłość, już pewna zbawienia, ale jeszcze oczekująca na ostateczne zwycięstwo. Dlatego właśnie Dzień Zaduszny jest bardzo stosownym czasem wstawienniczej modlitwy za zmarłych, która ma być wyrazem naszej miłości i pamięci, a może także spłatą długu, jaki zaciągnęliśmy u tych, którzy już odeszli.

Ten jesienny tryptyk liturgiczny stanowi integralną całość i spina w sobie doczesność i wieczność w tajemnicy świętych obcowania. Taka jest bowiem rzeczywistość Kościoła i logika zbawienia. I doprawdy nie wiedzieć czemu w tej nierozdzielnej całości na pierwszy plan wybija się pamięć o zmarłych. Nasz Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych i dlatego pragnie wszystkich przyjąć do swojego domu ojcowskiego. Właśnie z tego powodu winno zniknąć z horyzontu współczesności potoczne, publicystyczne sformułowanie, używane na określenie zbliżającego się czasu: „święto zmarłych”. W optyce wiary stanowi ono głębokie nieporozumienie, a nawet antyświadectwo. Jak bowiem można świętować śmierć, zwłaszcza że to nie śmierć jest główną treścią pierwszych dni listopada. Główną treść stanowi życie - życie nowe, życie dla Boga i w Bogu, wspólnota życia z Chrystusem zmartwychwstałym, jaka dokonuje się w Kościele pielgrzymującym, tryumfującym i jeszcze oczyszczającym się.

2011-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Memento mori

Jak co roku - w pierwszych dniach listopada - na grobach naszych bliskich zapłoną znicze. W ich blasku będziemy wspominać tych, których imiona zapisane są w księdze naszego serca. Stojąc nad grobami swoich najbliższych czy nad bezimienną mogiłą, w jakby pełniejszy i głębszy sposób uświadamiamy sobie, że i nasza ziemska wędrówka w wyznaczonej przez Boga godzinie się zakończy. I wówczas wielu o naszej śmierci dowie się z klepsydry zawieszonej na przykościelnej tablicy. A później ktoś zapali znicze i położy wiązankę chryzantem na naszym grobie. Oswajanie się z myślą o własnej śmierci jest zadaniem bardzo trudnym (szczególnie w dzisiejszych czasach), ale jakże bardzo ważnym. Bowiem owa myśl może mieć ogromny wkład w procesie budowania w tym naszym ziemskim, jedynym i niepowtarzalnym życiu hierarchii wartości, na fundamencie której każdego dnia podejmujemy ważne decyzje i dokonujemy ważnych wyborów. A one właśnie w ostatecznym rozrachunku rozstrzygną o tym, czy nasze życie wygramy, czy też przegramy. Nie przegra swojego ziemskiego życia na pewno ten, kto patrzy na nie przez pryzmat Wieczności. Dlatego inwestując w własne zdrowie czy własną emeryturę, którą przecież śmierć może wyprzedzić, należy przede wszystkim zainwestować w Wieczność. A zainwestować w Wieczność to bezgranicznie zaufać Chrystusowi, to - pomimo wielu swoich ludzkich słabości - iść za Chrystusem, to bez względu na czas i okoliczności dawać świadectwo przynależności do Jego owczarni. Nie wolno dać sobie wmówić, że umierają tylko inni. Nie wolno dać sobie wmówić, że nieśmiertelność może zapewnić człowiekowi stanowisko, tytuły, dzieła czy zgromadzony majątek. Znajdujące się na grobach i mogiłach naszych najbliższych żelazne czy kamienne krzyże są znakiem wiary i nieśmiertelnej nadziei. Dlatego można powiedzieć, że za ich sprawą cmentarze są miejscem nadziei. Mimo że tyle łez spadło na tę uświęconą, cmentarną ziemię. Mimo że tyle razy w tym miejscu można było usłyszeć krzyk rozpaczy. Stając w tych dniach nad grobami naszych najbliższych, pamiętajmy o tym, że pomimo rozkładu fizycznego ich ciał oni nadal żyją w sposób doskonały, który my nie jesteśmy w stanie ogarnąć zasięgiem naszego rozumu. Może nawet są oni blisko nas. Może nadal odgrywają ważną rolę w naszym życiu. I może bardzo potrzebują naszej modlitwy, za sprawą której będą mogli być bliżej - napełnionego bezgraniczną miłością - Boga.
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Komunikat: Znana przyczyna śmierci papieża

2025-04-21 20:07

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

Grzegorz Gałązka

Powody śmierci Papieża: udar mózgu, śpiączka i niewydolność krążeniowa.

Papież Franciszek zmarł o godz. 7.35. w swoim apartamencie w Domu Świętej Marty w Watykanie. Powody zgonu to: udar mózgu, śpiączka i nieodwracalna niewydolność krążeniowa. Stwierdził oficjalnie prof. Andrea Arcangeli, dyrektor zarządu Zdrowia i Higieny Państwa Miasta Watykańskiego.
CZYTAJ DALEJ

Śniadanie Wielkanocne Caritas. Czas nadziei

2025-04-22 04:35

Paweł Wysoki

Im bliżej jesteśmy Chrystusa, tym bliżej jesteśmy siebie nawzajem – powiedział abp Stanisław Budzik.

W Lublinie, na placu przed „Domem nadziei” Caritas, w Wielką Sobotę przed południem zgromadziło się ok. 500 osób ubogich i samotnych, aby wspólnie pomodlić się i podzielić jajkiem oraz radością Świąt Wielkanocnych. Gościom służyło ok. 50 wolontariuszy. – To spotkanie z Chrystusem, który przemienia nasze życie. Miał moc powstać z martwych, ma moc także nas przemienić, przybliżyć do Siebie i do siebie nawzajem – powiedział metropolita.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję