Reklama

Martwe ustawy zagrażają państwu i rodzinie

Niedziela kielecka 37/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA DZIARMAGA: - Od wielu lat jest Pani zawodowo związana z rodzinami dotkniętymi patologią. Jako prezes kieleckiego oddziału KIK i szefowa Ruchu Społecznego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - krytycznie traktuje Pani ostanie ustawy rządowe, określając je jako „wymierzone w rodzinę”. Dlaczego są to, Pani zdaniem, kwestie ważne?

Reklama

MAŁGORZATA SOŁTYSIAK: - Rodzina to fundament państwa i naszej przyszłości - dlatego to takie istotne.
Jan Paweł II nazwał rodzinę „sercem narodu” i zawsze będąc w Polsce apelował o jej siłę, o zakorzenienie w chrześcijańskich wartościach - i to są nasze priorytety, nasze fundamenty narodowe. Polacy są, jak żaden inny naród, silni wiarą, sercem i duchem, są zjednoczeni mocą Ducha Świętego, o czym nieraz świadczyli. Rodzina to siła tego narodu - zawsze i wszędzie, w każdych okolicznościach.
Weźmy pod uwagę choćby obecny powakacyjny okres, gdy młodzież, dzieci, studenci wrócili do szkół. Za nimi wakacje i jakże często pierwsze niefortunne kontakty seksualne, eksperymenty z narkotykami, alkoholem i wiele niekontrolowanych zachowań, które nie nastąpią wtedy, jeśli dziecko zostanie odpowiednio wyposażone w domu rodzinnym. Wzrastanie w dobrej zdrowej atmosferze, przykład rodziców - to kapitał na całe życie, skuteczniejszy i lepszy niż nakazy i zakazy, których nie szczędzimy dzieciom wyruszającym na wakacje.
Państwo powinno rodzinę otaczać opieką i wyposażać w odpowiednie instrumenty (także prawne), zapewniające jej zdrowe funkcjonowanie, ale obecne działania ustawodawcze wręcz temu zaprzeczają.

- Krytykuje Pani ustawę o rodzicielstwie zastępczym. Dlaczego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ponieważ ustawa mówi, że rodzinę zastępczą mogą stanowić pary jednopłciowe, co po pierwsze jest niezgodne z prawem naturalnym, moralnym - Bożym, a po drugie z naszą ustawą zasadniczą w polskim prawie. Zachowania seksualne ukierunkowane są na przekazywanie życia - tak jest w całej przyrodzie ożywionej, której częścią jest człowiek. Tak stanowi prawo naturalne. Zachowania sprzeczne z nim szkodzą człowiekowi. Natomiast pary homoseksualne w imię swojego egoizmu unieszczęśliwiają dzieci, którym nie zostawia się wyboru. U progu życia są stygmatyzowane i skazane na nienaturalne warunki rozwoju, co wpłynie na ich przyszłość i na całe społeczeństwo. Tak pojmuje te sprawy i tak stanowi również polskie prawo, które związek kobiety i mężczyzny określa małżeństwem, a rodziną - tenże związek i dzieci z niego narodzone. Rodzinę prawo traktuje jako naturalne środowisko narodzin i rozwoju dziecka. Tymczasem najnowsza, tegoroczna ustawa o rodzicielstwie zastępczym - ostatni „produkt” koalicji rządzącej stanowi, że zdeklarowane pary homoseksualne stanowią rodzinę, przesuwając tę nazwę w kierunku związków homoseksualnych i używając terminologii, która nie przystaje do naszego prawa.

- A jak jest z realizacją tzw. ustawy żłobkowej z 2010 r.?

- Jest ona bez pokrycia. Na jej realizację rząd nie wyasygnował żadnych środków i zrzucił to zadanie na samorządy, które, chcąc ją zrealizować muszą drastycznie podnosić opłaty za żłobki. Suma summarum - kolejna martwa ustawa. Natomiast propaganda sukcesu rozbuchana przy okazji jak zwykle… Ponadto obecny rząd planuje odebranie ulgi przeznaczonej dla młodych małżeństw przy zaciąganiu kredytu „Rodzina na swoim”. Ulga ta została przyznana za rządów PiS.

- Ustawy: narkotykowa i przemocowa są lepiej skonstruowane, lepiej - zgodnie ze swym założeniem - chronią rodzinę?

- Moim zdaniem świadczą raczej o polityce antyrodzinnej rządu PO-PSL. Ustawa narkotykowa z 2011 r. zezwala na posiadanie małej ilości narkotyków na własny użytek. Jest niekonstytucyjna, niezgodna z prawem, robiąca, mówiąc kolokwialnie „wodę z mózgu” młodym ludziom i wspierająca dilerów. Przyzwolenie prowadzi do uzależnienia (jedna czy druga „działka” może być za darmo, trzecią - już młody człowiek sobie kupi…). Ustawy odwykowe są także martwe, bo wyroki sądowe nijak się mają do praktyki leczenia. Uzależnienie, jak mówi medycyna, to choroba woli - trzeba być zmotywowanym, aby leczenie podjąć. U człowieka uzależnionego występuje zakłamywanie, oszukiwanie siebie i utwierdzanie w poczuciu zdrowia - a nie choroby, uzależnienia. Dlatego nie podejmie on leczenia - bo nie chce tego uczynić.
Z kolei ustawa przemocowa z 2010 r. miała zapewnić ochronę ofiarom przemocy, czego warunkiem jest izolowanie sprawcy od ofiary. Nie stworzono ani takich warunków, ani przepisów wykonawczych w tej kwestii; wyrok wyrokiem, a sprawca wraca do rodziny i jak się znęcał, tak się znęca - jest to kolejny martwy przepis. Natomiast w myśl litery prawa wykonywana jest inwigilacja rodzin, a za przemoc uznawane są nakazy, zakazy, ograniczenia, czyli środki wychowawcze niezbędne dla prawidłowego rozwoju dzieci. Przemocą w ustawie jest np. „narzucanie własnych poglądów”, „ograniczenie kontaktów”, czy „ciągłe krytykowanie”. Uważam, że niemożliwe jest wychowywanie dziecka bez „ograniczania mu kontaktów”, gdy dotyczą one środowiska z agresją, narkotykami, skrajną patologią. Oczywiście patologia istnieje, jest w rodzinach, ale nigdy w takim wymiarze, jak jest to sugerowane między wierszami ustawy, z której zapisów wynika, że dotyczy ona połowy polskich rodzin. To absurd. Są przypadki bezmyślnego bicia, czy wręcz katowania dzieci, zmuszania do pracy ponad siły, wykorzystywania seksualnego, ale dotyczą one przede wszystkim wolnych związków, konkubinatów. A to nie jest rodzina. Już samo określenie „przemoc w rodzinie” jest manipulacją, bo przemoc dotyczy przede wszystkim związków nieformalnych. Konkubinat nie jest rodziną, a ustawa nie dotyczy takich związków.
Uważam, że mnożenie tak nieracjonalnych, martwych ustaw to nie tylko monstrualne koszty - to godzenie w rodzinę, a tym samym w byt naszego państwa.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Franciszek z Asyżu – znany i nieznany

[ TEMATY ]

św. Franciszek

Karol Porwich/Niedziela

Wspominany w liturgii 4 października św. Franciszek z Asyżu należy do najbardziej znanych świętych. Mimo to, miejsca z nim związane nie są aż tak znane. Warto je odwiedzić podczas wyjazdów. Oto pięć franciszkowych zakątków Asyżu i okolic.

San Damiano jest bez wątpienia jednym z najważniejszych miejsc związanych z pierwszym okresem życia Franciszka. To niewielki kościółek z VI-VII w., leżący ok. 1 km od głównych zabudowań Asyżu. Franciszek lubił tam przychodzić, gdyż było to miejsce spokojne i ciche, idealne do medytacji i przemyśleń. To tam modlił się słowami: „Najwyższy, chwalebny Boże, rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi, Panie, prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, zrozumienie i poznanie, abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo”.
CZYTAJ DALEJ

Jak zapobiegać samobójstwom? – po debacie u arcybiskupa Galbasa

2025-10-04 15:31

[ TEMATY ]

samobójstwo

Milena Kindziuk

dr Milena Kindziuk

Red

Kiedy przekroczyłam próg Domu Arcybiskupów Warszawskich, czułam, że to nie będzie spotkanie, które można „odbębnić” i wrócić do codzienności. Tytuł – „Nie pozwólmy znikać bez słowa” – brzmiał boleśnie, zwłaszcza w świetle statystyk, o których mówił później abp Adrian Galbas: prawie pięć tysięcy samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Prawie pięć tysięcy ludzkich dramatów. Prawie pięć tysięcy rodzin, w których rany nie zabliźnią się już nigdy. Liczba to przerażająca, ale jeszcze bardziej poruszająca jest cisza, która po nich zostaje. Cisza, w której brzmi echo ich samotności.

Abp Galbas zaczął od Psalmu 23, który znają chyba wszyscy wierzący: „Choćbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. Lecz w jego ustach pojawiła się wersja tragiczna: „Jestem w ciemnej dolinie i nikogo nie ma ze mną. Nie ma Cię ze mną, Boże. Nie ma cię ze mną, bracie”. Te słowa zapadły w pamięć. Widziałam twarze uczestników – nikt nie patrzył w telefon, nikt się nie wiercił. W tym momencie zrobiło się naprawdę ciszej.
CZYTAJ DALEJ

Ile można spóźnić się do kościoła?

2025-10-04 21:04

[ TEMATY ]

Eucharystia

Msza św.

abp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Zwierzał mi się ktoś, że ma kłopoty z punktualnością. W zasadzie wszędzie się spóźnia, w tym również na niedzielne Msze św. Ta osoba, świadoma swojej wady, zapytała mnie, ile można się spóźnić do kościoła, żeby Msza św. niedzielna mogła być zaliczona jako spełniony obowiązek chrześcijański - pisze abp Andrzej Przybylski.

Zwierzał mi się ktoś, że ma kłopoty z punktualnością. W zasadzie wszędzie się spóźnia, w tym również na niedzielne Msze św. Ta osoba, świadoma swojej wady, zapytała mnie, ile można się spóźnić do kościoła, żeby Msza św. niedzielna mogła być zaliczona jako speł niony obowiązek chrześcijański. Dodała zaraz, że po noć wystarczy, jeśli się zdąży na czytanie Ewangelii, a właściwie to nawet tylko na moment Przeistocze nia chleba w Ciało Chrystusa i wina w Krew Pańską. Musiałem jej dopowiedzieć konkretnie i prosto: nie wystarczy!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję