Reklama

Wielki Post

Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu...

W kolejnym odcinku wielkopostnego cyklu „Niedzieli wrocławskiej” podejmujemy refleksję nad tematem spowiedzi świętej z punktu widzenia osób świeckich

Niedziela wrocławska 14/2011

[ TEMATY ]

spowiedź

BOŻENA SZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy rzeczywiście mam poczucie, że przystępując do spowiedzi św. zaczynam rozmowę z Panem Bogiem? On wie o mnie wszystko; zna moje myśli, uczynki, rozterki i pragnienia. Jest przecież wszechwiedzący. Jest też wszechmogący, nieskończenie miłosierny i kocha mnie niepojętą miłością absolutną. Nieustannie odpuszcza grzechy, daruje winy, wybacza urazy według własnej miary. Na dodatek stale z Nim rozmawiam. Więc nie Jemu jest potrzebne moje grzechów wyznawanie - tylko mnie. A spowiednik wykonuje jeden ze swoich licznych kapłańskich obowiązków. Gdyby to było możliwe, niejeden chętnie by zeń zrezygnował.

Sakrament pokuty potrzebny jest mnie

Szczególnie potrzebna jest mi dobra spowiedź. Taka będąca poważnym przeżyciem, napełniająca mocą czynienia dobra, krzepiąca i pouczająca. Takich dobrych spowiedzi w moim dość długim życiu było niewiele - może 4, może 5. We wszystkich pozostałych spotkaniach w konfesjonale dominował rytuał: wyznanie grzechów, deklaracja żalu i zadośćuczynienia, czasem krótki komentarz kapłana, odmówienie pokuty. A przecież przystępuję do spowiedzi, gdy czuję. że dusza moja choruje, a ja nie umiem jej pomóc. Idę więc po pomoc, po oczyszczenie, po uzdrowienie moich zawinionych relacji z ludźmi, po przebaczenie i umocnienie nadziei. Idę po terapię, po zrozumienie, pogodzenie się z innymi i z samą sobą. W nadziei na porozumienie z Panem Bogiem, bo gdzieś się pogubiłam, bo nie radzę sobie z dziećmi, w pracy, w rodzinie, bo trwogą przepełnione jest serce moje. Nie idę jednak ze strachu przed karą i odrzuceniem. Mój Bóg jest Bogiem miłości.
Klękam w konfesjonale i spowiadam się z wiarą, że może tym razem dostanę trochę światła, trochę pocieszenia, trochę siły, by się przemieniać i dźwigać w górę, że mimo moich słabości, uchybień, win i grzechów miłość Boga Ojca nie będzie mi odebrana. Spowiedź poprzedza rachunek sumienia, czyli auto-diagnoza mej kondycji duchowej, więc świadoma jestem stanu konta moich grzechów. Jednak między wyznaniem grzechów a niezgodą na siebie jest cały ocean niepokojów o złe wybory, rozdarcia wewnętrznego, zdrady samej siebie wobec marzeń, powinności, odpowiedzialności... A spowiednik słucha, ale nie słyszy, mówi, ale nie przekonuje, odpuszcza, choć nie rozumie. Nie potrafi?, nie chce?, nie może? Kolejny raz odkrywam, że należymy do dwóch różnych światów; spowiednik do świata rytuału zawieszonego gdzieś między niebem i ziemią, ja - do świata ziemskiego tornado. Od lat mam wrażenie, że to, co mówię niewiele moich spowiedników obchodzi.
Odchodzę od konfesjonału i, chociaż otrzymałam rozgrzeszenie, ani mi lżej, ani radośniej, ani nie czuję się pokrzepiona, ani spokojniejsza... Klękam przed Ukrzyżowanym i proszę; Boże miłosierny przebacz, że znowu nie udało mi się porozmawiać tak, jak tego pragnęłam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Módlmy się o dobrych spowiedników

I co mam z tym zrobić? Zwracam się znów do Ciebie w imieniu nas - Twoich wiernych. Dobry Boże spraw, by Twoi ziemscy pośrednicy byli ludźmi dojrzałymi, dobrze wyedukowanymi, empatycznymi i życzliwymi. By potrafili nas uczyć używania sumienia, jego rozwijania i pielęgnowania, umieli troszczyć się o godność każdego grzesznika. Chroń kapłanów od przeciążania obowiązkami administracyjnymi, od papierów, którymi w parafii mogą zająć się osoby świeckie, obdarz darem rozumienia poplątanych spraw, losów i dramatów ludzkich oraz łaską odradzania w nas wiary, zrozumienia, nadziei, przyjaźni i miłości. W tej posłudze duchowej niech mają pomoc. Spraw, by spowiednicy otrzymywali potrzebne w ich pracy profesjonalne wsparcie, odbywali konieczne studia specjalizacyjne, podyplomowe, kursy, by edukacja przez całe życia była ich przywilejem. Obdarz też ich zwierzchników łaską rozumienia, że nie każdy duchowny może i nie każdy powinien być spowiednikiem. Specjalizacje w leczeniu dusz są, podobnie jak w medycynie, konieczne. A póki co wybacz im słowa, które nic nie znaczą, odpuść grzechy przeciwko naszej - grzeszników nadziei.
Myślę, że z tej posługi na parę lat powinni być zwolnieni młodzi, świeżo wyświęceni księża. Oni tak niewiele wiedzą o życiu, o poświęceniu, oddaniu, przemijaniu, osamotnieniu, o bezmiarze bólu i krzywd wciąż doznawanych i zadawanych w rodzinach i związkach patologicznych, o nie przemijającym strachu dzieci z tych rodzin. Nie potrafią zapobiegać temu, by poczucie winy nie utwierdzało rozdarcia, nie degradowało.
Żyjemy w czasach trudnych wyborów moralnych, nieustannych przewartościowań, na świecie, na którym - jak pisał w ubiegłym wieku ks. prof. J. Tischner - grzechem najbardziej powszechnym jest niedojrzałość wiary” (...), wiary, która nie wie czym naprawdę jest miłość”. Ta siostra mądrości „...wprowadza porządek w świat miłości. Dzięki mądrości miłość wie komu, co i kiedy się należy”. To zadanie upowszechniania rozumienia miłości i jako łaski i praktykowania jako podstawowego sposobu uczestnictwa w dobru wydaje mi się najważniejszym zadaniem naszego Kościoła w drugiej dekadzie XXI wieku.

Reklama

Terapeuta nie zaradzi rozdarciu sumienia

Ja - osoba świecka wyobrażam sobie, że być spowiednikiem to przyjąć na siebie ciężar nie do wyobrażenia. Ileż trzeba wiedzieć, doświadczyć, przeżyć by umieć pomagać ludziom w zmaganiu się z ich losem, bólem, cierpieniem, rozdarciem, zwątpieniem, upokorzeniem, zagubieniem, uzależnieniem, osamotnieniem,. Szczęśliwie życie to także radości, wzruszenia, uniesienia, oczarowania, zakochania, serdeczność, życzliwość, empatia, oddanie, zaufanie,.... Tak, spowiednik to kapłan nadzwyczaj ważny. Jednak bez zmian w myśleniu o współczesnym znaczeniu spowiedzi, przemian procesu udostępniania tego sakramentu, sam nie podoła wyzwaniom kryzysu spowiedzi indywidualnej. Z konfesjonałów „grzeszni” przenoszą się coraz częściej do gabinetów psychoterapeutycznych, w których płacą coraz więcej za życzliwe wysłuchania, łudząc się, że dłuższa terapia przyniesie w końcu oczekiwany rezultat. Ignorują powszechnie znany fakt, że żaden terapeuta nie jest w stanie zaradzić rozdarciu sumienia...

Reklama

Prof. Ludmiła Dziewięcka-Bokun, rektor Dolnośląskiej Wyższej Szkoły Służb Publicznych „Asesor” we Wrocławiu. Absolwentka prawa, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego

* * *

Abp Marian Gołębiewski, metropolita wrocławski
Czy łatwo jest znaleźć dobrego spowiednika? Trzeba przyznać, że nie. Funkcja spowiednika jest bowiem odpowiedzialna i dość trudna. Ci, którzy chcą prowadzić bardzo systematyczne życie duchowe, licząc na stały jego rozwój i intensyfikację, powinni szukać dobrego spowiednika. Z drugiej strony osobiście uważam, że nie należy szukać go za wszelką cenę. Nieraz spotyka się takie pobożne osoby, które szukają spowiedników w różnych parafiach, nawet w różnych diecezjach, podejmują dalekie podróże, żeby tylko się do nich dostać. Zdarza się oczywiście, że dzieje się tak, gdyż ktoś ma taką sławę jak na przykład o. Pio. Pamiętajmy jednak, że nawet ten zwyczajny, utrudzony spowiednik, który może nie ma tak wielkiej wiedzy teologicznej, a siedzi w konfesjonale, jemu też towarzyszy Duch Święty i jeśli rozgrzesza, to czyni to in persona Christi, w osobie Jezusa Chrystusa i także z jego rady można sporo skorzystać.

* * *

Katarzyna, studentka medycyny
O dobrego spowiednika trudno, jak o dobrego lekarza. Wydawałoby się, że jest ich pełno, a jednak często długo trzeba szukać, by znaleźć kogoś, kto nie będzie po prostu fachowcem, ale kogoś, kto podzieli się swoim sercem. Bo leczenie i duszy i ciała to długotrwały proces wymagający wielu wizyt... O dobrego spowiednika, tak jak i o dobrego lekarza, trzeba się też modlić, a będzie nam dane.

Zdzisława, bibliotekarka
Bardzo trudno znaleźć dobrego spowiednika. Kiedyś spowiadałam się u bardzo dobrego księdza. Emanował dobrocią, takim ciepłem, nie oceniał nikogo. Po wyznaniu grzechów starał się zawsze szukać drogi poprawy i wskazywał możliwe ścieżki. Najważniejsze jednak było to, że nie oceniał mnie - trudno się mówi o swoich grzechach a postawa oceniająca spowiadającego jeszcze bardziej to utrudnia. Spowiednik powinien być takim drogowskazem, ale nigdy kimś kto ocenia negatywnie grzesznika.

Bogdan, informatyk
Zawsze chciałem mieć stałego spowiednika, ale jeszcze nie znalazłem nikogo odpowiedniego. Czasem wychodzę ze spowiedzi pełen nadziei i chęci poprawy, a czasem czuję się całkowicie zignorowany przez księdza. Najgorzej jest w okresach świątecznych, wtedy spowiedź trwa 2 minuty i często nie rozumiem co spowiednik do mnie mówi. Zdarzyło mi się nawet, że ksiądz zasnął w trakcie mojej spowiedzi. Ja oczywiście rozumiem zmęczenie spowiedników, ale tak trudno mówić nam o swoich grzechach, że taka „szybka” spowiedź powoduje, że kolejnym razem jest nam jeszcze trudniej się wyspowiadać.

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim jest grzesznik?

[ TEMATY ]

grzech

spowiedź

geralt/pixabay.com

Grzesznika, przed którym stoi konieczność odnowy w pokajaniu, Słowo Boże najczęściej przedstawia jako pogrążonego w głębokim śnie. Cechą odróżniającą takie osoby nie zawsze jest jawne zepsucie, lecz właściwie brak tej natchnionej, pełnej samozaparcia gorliwości o podobaniu się Bogu, ze zdecydowanym obrzydzeniem do wszystkiego co grzeszne, - lecz to, że u nich pobożność nie stanowi głównego przedmiotu trosk i trudów. Oni, troszcząc się o wiele rzeczy, są zupełnie obojętni co do swojego zbawienia. Oni nie czują w jakim niebezpieczeństwie się znajdują. Nie dbają o dobre życie, i prowadzą życie oziębłe wobec wiary, chociaż niekiedy poprawne i nienaganne od zewnątrz. To jest wspólna cecha. W szczegółach nie mający łaski wygląda właśnie tak:

CZYTAJ DALEJ

Anioł z Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 12/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

Wielcy polskiego Kościoła

Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

CZYTAJ DALEJ

Aby posługa była owocna

2024-05-12 21:00

[ TEMATY ]

święcenia

bp Tadeusz Lityński

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

Karolina Krasowska

Bp Tadeusz Lityński

Bp Tadeusz Lityński

Kandydaci do święceń rozpoczęli już rekolekcje, które są bezpośrednim przygotowaniem duchowym do przyjęcia prezbiteratu i diakonatu. Prosimy o modlitwę w ich intencji.

W niedzielę 12 maja w kościołach naszej diecezji został odczytany komunikat Biskupa Diecezjalnego Tadeusza Lityńskiego w sprawie święceń diakonatu i prezbiteratu, w którym Pasterz diecezji nie tylko poinformował wiernych o dacie i miejscu uroczystości święceń, ale też poprosił wszystkich o modlitwę w intencji kandydatów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję