- Zaczynaliśmy skromnie – wspomina o. Jozafat Gohly, franciszkanin, na początku XXI wieku gwardian klasztoru na Górze św. Anny. - Msza św. była wtedy celebrowana w bazylice. Motocykliści w skórach wybijanych ćwiekami, w bandankach, z kaskami w ręku szli – śląskim zwyczajem – dookoła ołtarza „na ofiarę”.
Mniej więcej po dekadzie pielgrzymkowa Msza św. dla motocyklistów została przeniesiona do groty lurdzkiej. Tam celebrowano ją także w tym roku. Na Przeistoczenie – to również tradycja – na chwałę Bożą odezwały się klaksony. Na koniec liturgii kierowcy odmówili akt oddania się świętej Annie, prosząc o bezpieczeństwo dla siebie i swoich bliskich oraz o życie wieczne dla zmarłych kolegów. Przepraszali też za tych, którzy stali się dla innych zagrożeniem na drodze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mszy św. przewodniczył 81-letni bp Gerard Kusz, emerytowany biskup pomocniczy z Gliwic.
- Jeśli Bóg z nami, kto przeciwko nam? - mówił. - Dziękuję za wasze świadectwo wiary, za to, że podnieśliście oczy ku górze, zaufaliście Bogu. To jest skarb w czasach, gdy także wielu katolików ufa już tylko sobie. Człowiek potrzebuje dobrego dotyku Boga i dobrego dotyku człowieka. Wy tu przychodzicie - jak nasi przodkowie - uczyć się wzajemnej społecznej więzi.
Reklama
Zwyczajowo podczas pielgrzymki motocyklistów prowadzona kwesta na dobry cel. Tym razem zbierano na pomoc dla dzieci z Aleppo. Andrzej Złoczowski, inicjator i organizator pielgrzymki, odczytał list pracującej tam Opolanki, siostry Brygidy Maniurki.
- Po 10 latach wojny jesteśmy doświadczani nowymi przeszkodami nie do pokonania. Chodzi nie tylko o pandemię. Jeszcze większym problemem jest kryzys gospodarczy i niebezpieczeństwo głodu. Ludzie są wyczerpani psychicznie. Wzrasta liczba samobójstw, zwłaszcza młodych ojców, którzy nie potrafią wyżywić rodzin – napisała franciszkanka.
Anna i Marek Polańscy przyjechali na Górę św. Anny trzykołowym motocyklem z Lasowic Wielkich. Małżeństwo chętnie jeździ razem. - Bardzo fajnie jest być żoną motocyklisty – przyznaje pani Anna. - Lęku nie mam. Ale jak mąż wyjeżdża sam, potrzebna jest cierpliwość oczekiwania na powrót. Dziś u św. Anny modlimy się o zdrowie. Takie czasy. Pamiętamy też o kolegach motocyklistach, którzy zginęli na drodze lub zmarli śmiercią naturalną.
Jan Wawrzynek przybył do św. Anny hondą spod Katowic. - Modlę się dziś, jak każdy motocyklista, o równowagę – przyznaje. - Tę na drodze i tę w życiu, którą zapewniają przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij.