Reklama

Tych korzeni nie można podcinać

Niedziela małopolska 5/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: - Pamięta Ojciec pierwsze wrażenia po przybyciu na Ukrainę?

O. Natanael: - Czas je zatarł. Wiele się wydarzyło od lat 90., kiedy tam po raz pierwszy przybyłem. Ukraina zadziwiła ogromną przestrzenią i związaną z nią odległościami do pokonywania. Uświadomiłem sobie, jak wielka jest tam potrzeba kapłanów i wynikający z tego faktu ogrom pracy duszpasterskiej.

- A jakich ludzi spotkał tam Ojciec? Czy udało się im zachować wiarę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na pewno wyszli z komunizmu okaleczeni. Uczuciem dominującym w nich był strach. I dopiero wydarzenia z ostatnich lat, szczególnie Pomarańczowa Rewolucja, sprawiły, że odzyskali poczucie godności. Rzadko spotykam się w tym kraju z ludźmi, którzy twierdzą, że są niewierzącymi, ale wiedza religijna u wielu jest znikoma.

- Byliście pierwszą wspólnotą zakonną, która otrzymała oficjalną zgodę na działalność na Ukrainie. Jak liczne jest dziś Wasze zgromadzenie w tym państwie?

- Jest nas 76. W tym są klerycy, kolejna grupa to bracia na etapie studiów doktoranckich. Większość powołań jest miejscowych. Tylko pięciu spośród nas legitymuje się polskimi paszportami. Niektórym wydaje się, że 76 braci to dużo, ale ogrom pracy, którą mamy do wykonania, sprawia, że wciąż jest nas za mało.

Reklama

- Kim są wierni odnajdujący w nowej rzeczywistości drogę do katolickiego kościoła?

- W wielu przypadkach są to ludzie, którzy kiedyś odeszli od wiary. Chrześcijanie byli prześladowani. Teoretycznie dorośli mogli się przyznawać do wiary, ale za jakąkolwiek pracę duszpasterską wśród dzieci kapłan był prześladowany, groziło mu więzienie, wypędzenie z parafii. Na Ukrainie są i tacy katolicy, którzy nigdy nie zapomnieli o tym, kim są. Odważnie mówili, że nie wstąpią do komsomołu, bez względu na konsekwencje.
Obecnie do naszych kościołów przychodzą wierni z polskimi korzeniami, Ukraińcy z mieszanych małżeństw katolicko-prawosławnych oraz znaczna liczbę nowo nawróconych. Mszę św. odprawiamy po ukraińsku, polsku i rosyjsku. W Kijowie - również w językach Europy Zachodniej ze względu na pochodzących stamtąd studentów. Sytuacja jest w miarę dobra na zachodzie Ukrainy: na Podolu, Polesiu, natomiast cały Wschód to teren czekający na kapłanów. Chociaż spotykamy się z pytaniem, po co tam iść, jeśli nie ma zorganizowanych wiernych, odpowiadamy, że sektom to nie przeszkadza.

- Z posługą duszpasterską łączy się przywracanie dawnym świątyniom ich pierwotnej roli oraz budowa kościołów. Czy łatwo na Ukrainie działać w tym zakresie?

- Opowiem o dwóch przypadkach, z którymi mamy do czynienia w ostatnim czasie. Pierwszy to historia związana z odzyskanym w Żytomierzu budynkiem klasztornym. Jeszcze niedawno służył on jako siedziba wojewódzkiego komisariatu wojskowego. Zanim budynek został zwrócony, zniszczono w nim wszystko. Pozostała ruina. Czeka nas ogrom pracy, zwłaszcza że chcemy tam urządzić seminarium.
Druga historia wiąże się z budową kościoła w Kijowie. Przydzielono nam plac pod budowę, mamy pozwolenie. Doszliśmy do momentu, kiedy trzeba zainwestować konkretną kwotę, którą nie dysponujemy. Gdyby to była budowa kościoła w mniejszej miejscowości przyszliby parafianie i każdy na miarę swoich możliwości starałby się pomóc. Ale to inwestycja w stolicy. Musimy się podporządkować obowiązującemu prawodawstwu. Zatrudnić firmę wymagającą zabezpieczenia finansów… Dla idei tej budowy nie jesteśmy w stanie pozyskać funduszy z krajów Europy Zachodniej, bo przecież u nich kościoły się zamyka. Życzliwi podpowiadają, abyśmy wybudowali mały drewniany kościółek, ale w Kijowie nikt nie da zgody na taki budynek. Tymczasem uzyskane pozwolenie na budowę kościoła zacznie się dezaktualizować…

- Proszę więc wytłumaczyć, dlaczego ten kościół powinno się w Kijowie wybudować.

- To dzielnica, w której mieszka ponad 500 tys. ludzi. Na tym terenie nie ma katolickiego kościoła. Należący do wspólnoty wierni uczestniczą w Mszach św. odprawianych w mieszkaniu składającym się z dużego pokoju i korytarza. Trudno tym ludziom co niedzielę jeździć do kościoła znajdującego się w całkiem innej, odległej części Kijowa. Poza tym, jeżeli nie wesprzemy rozwoju Kościoła katolickiego na Wschodzie, to być może podetniemy korzenie, które po latach będą ożywiać katolicką Europę. Powinniśmy dostrzec fakt, że właśnie na Wschodzie istnieją perspektywy rozwoju Kościoła. Mówiąc górnolotnie, jeżeli nie zadbamy o ten ogródek, to skąd w przyszłości będziemy brać sadzonki?

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją nieśmiertelnością

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 6, 52-59.

Piątek, 19 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Ostatnie pożegnanie ks. Jana Kurconia

2024-04-18 17:04

Ks. Paweł Jędrzejski

Grób księdza Jana Kurconia

Grób księdza Jana Kurconia

Przeczów: W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyła się ceremonia pogrzebowa ks. Jana Kurconia. W ostatniej ziemskiej drodze zmarłemu kapłanowi towarzyszyło 35 kapłanów, delegacje OSP, a także reprezentanci kół łowieckich oraz wierni parafii.

Eucharystii pogrzebowej przewodniczył ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny metropolity wrocławskiego. We wstępie zaznaczył, że każdy człowiek posiada swoją historię życia i taką też miał zmarły ks. Jan Kurcoń, a ponieważ posługiwał i mieszkał przez wiele lat pośród wiernych w Przeczowie, to każdy miał jakąś część swojego życia związaną z historią życia ks. Kurconia. Homilię wygłosił ks. Piotr Oleksy, obecny proboszcz przeczowskiej parafii. Zaznaczył, że uroczystość pogrzebowa jest przejściem do życia wiecznego. Podkreślił też, że dom ks. Jana był zawsze otwarty dla ludzi, chętnie ich gościł, słuchał, interesował się ich życiem i dbał o życie sakramentalne parafian. - Dziś ks. Jan niesie nam przesłanie: “Obyś nigdy nie zgubił Jezusa - mówił ks. Oleksy, podkreślając, że zmarły kapłan był miłośnikiem przyrody, kochał las i dostrzegał obecność Boga w przyrodzie.

CZYTAJ DALEJ

Papież wprowadza zmiany w watykańskim sądownictwie

2024-04-19 17:15

[ TEMATY ]

papież

sądownictwo

PAP/MAURIZIO BRAMBATTI

„Doświadczenie zdobyte w ciągu ostatnich kilku lat w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości doprowadziło do konieczności podjęcia szeregu interwencji związanych z systemem sądowniczym Państwa Watykańskiego” - czytamy w najnowszym liście apostolskim w formie motu proprio opublikowanym dzisiaj. W ten sposób Franciszek dalej rozwija przepisy regulujące te kwestie. Zgodnie z nowymi wytycznymi zwykli sędziowie przestają sprawować urząd w wieku 75 lat, a sędziowie kardynałowie w wieku 80 lat.

Ojciec Święty określił nowe zasady w sześciu artykułach. Zgodnie z „zasadą niezmienności sędziego i w celu zapewnienia rozsądnego czasu trwania procesu” - czytamy w motu proprio - papież, na rok sądowy, w którym prezes przestaje sprawować urząd, może wyznaczyć wiceprezesa, który przejmuje urząd, gdy prezes przestaje sprawować urząd. Stwierdza się również, że papież „może w każdej chwili zwolnić z urzędu, nawet tymczasowo, sędziów, którzy z powodu stwierdzonej niezdolności nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję