Jestem jedną z nich, pielęgniarką z 30-letnim doświadczeniem, taką normalną, nie superbohaterką. Pielęgniarstwo to zawód, do którego trzeba mieć powołanie. Do tej pory większość społeczeństwa uważała pracę pielęgniarki za lekką i przyjemną. W obecnej chwili do pomocy przy chorych włączają się żołnierze, klerycy i siostry zakonne. Zauważono, że pielęgnowanie to ciężka i odpowiedzialna praca. Nie da się zastąpić pielęgniarki kimkolwiek, bo jej obowiązki wymagają wiedzy i solidnych kompetencji. Biały fartuszek nie oznacza, że pielęgniarka rozkłada tylko tabletki i mierzy temperaturę, bo główną cześć jej pracy stanowi robienie zastrzyków, mycie chorych i zmiany pampersów, ale też doskonała znajomość obsługi różnych, czasem skomplikowanych urządzeń podtrzymujących życie. Przecież w czasie pandemii nie robimy niczego innego niż każdego dnia w swojej pracy. Owszem zakładamy kombinezony, maseczki, przyłbice, ale za tym wszystkim stoi ciągle ta sama kobieta, która pomagała chorym przed pandemią.
Nie tylko teraz w czasie epidemii pielęgniarka niesie pomoc choremu. Ona zawsze pochyla się z taką samą miłością nad łóżeczkiem niemowlaka jak również starszego człowieka w domu opieki czy chorego w szpitalu. Pacjent często czuje się samotny, opuszczony i z pewnością bardzo zagubiony w sytuacji, w której się znalazł, wśród obcych ludzi w nieznanym mu miejscu. Wielokrotnie doświadczyłam ile dobra może sprawić zwykły uśmiech. Kiedy wchodziłam na salę byłam dla chorych obcą kobietą, ale gdy z uśmiechem pytałam „Co słychać, jak się pan czuje?” pacjent otwierał się przede mną i oboje wiedzieliśmy, że już nie jesteśmy obcymi ludźmi, że jestem kimś, kto pomoże mu przejść przez to trudne dla niego doświadczenie jakim jest choroba.
Kilka lat temu rozpoczęłam swoją współpracę jako korespondent tygodnika „Niedziela”. Po pewnym czasie z dużym zaskoczeniem dla mnie stwierdziłam, że to właśnie ta praca, a nie bycie pielęgniarką sprawiła, że zyskałam szacunek i uznanie w oczach znajomych. Oni często pytają mnie o pracę w czasopiśmie, o wspólne redakcyjne wyjazdy i spotkania. Jednak ja wiem, że to nie współpraca z „Niedzielą”, którą bardzo sobie cenię, ale właśnie ta ciężka, niedoceniona przez ludzi praca pielęgniarki sprawi, że kiedyś nie będę musiała stanąć przed Bogiem z pustymi rękami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu