O poszanowanie środowiska naturalnego człowieka, ludzkiej godności i budowanie solidarności między ludźmi zaapelował Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Papież Franciszek przypomniał, że dziś przypada Światowy Dzień Środowiska promowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Na placu św. Piotra na papieskiej audiencji zgromadziło się według danych Prefektury Domu Papieskiego ponad 70 tys. wiernych. Ojciec Święty przypomniał, że na konieczność odpowiedzialnego podejścia do rzeczywistości stworzonej wskazują pierwsze słowa Biblii z Księgi Rodzaju, gdzie mowa jest o tym, że Bóg umieścił mężczyznę i kobietę na ziemi, aby ją uprawiali i strzegli. Nakaz ten jest stale aktualny, dla każdego pokolenia. Oznacza on odpowiedzialne rozwijanie świata, przekształcanie go, aby był ogrodem, miejscem możliwym do zamieszkania dla wszystkich. Niestety często kieruje nami pycha panowania, posiadania, manipulowania, wyzysku. Dzieje się tak, ponieważ oddaliliśmy się od Boga, nie czytamy Jego znaków zawartych w stworzonym świecie.
Reklama
Następnie papież Franciszek zauważył, iż „uprawianie i strzeżenie” dotyczy także relacji międzyludzkich. W tym kontekście wskazał na konieczność poszanowania także wymogów „ekologii ludzkiej”. Zagrożona jest bowiem osoba ludzka, tym bardziej że obecny kryzys wskazuje iż jego źródłem są nie tylko kwestie ekonomii, lecz także etyki i antropologii, dominują dynamizmy gospodarki i finansów bez etyki. „W ten sposób kobiety i mężczyźni są poświęcani bożkom zysku i konsumpcji: jest to «kultura odrzucania». Jeśli psuje się komputer, to mamy do czynienia z tragedią, ale ubóstwo, potrzeby, dramaty wielu osób stają się ostatecznie normalnością. Nie jest wielką wiadomością na pierwszych stronach, że niektórzy bezdomni umierają na ulicy z zimna, że tak wiele dzieci nie ma wykształcenia ani opieki zdrowotnej i znoszą głód. Natomiast spadek na giełdach niektórych miast o 10 punktów stanowi tragedię. W ten sposób osoby zostają «odrzucone», tak jakby były odpadami” - stwierdził Ojciec Święty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Papież Franciszek zauważył, że istnieje tendencja upowszechniania się tej mentalności. „Ludzkie życie, osoba, nie są już odczuwane jako wartości podstawowe, które należy respektować i chronić, zwłaszcza jeżeli jest ona słaba lub niepełnosprawna, jeśli nie jest jeszcze potrzebna – jak ten, kto ma się urodzić, albo nie jest już potrzebna - jak starzec” - powiedział. Dodał, że staliśmy się też niewrażliwi na wyrzucanie żywności. „Jednak dobrze zapamiętajmy, że wyrzucane jedzenie jest jakby skradzionym ze stołu ubogich, głodnych! Zachęcam wszystkich do zastanowienia się nad problemem utraty i marnowania żywności, aby znaleźć drogi i sposoby, które podejmując poważnie tę problematykę byłyby nośnikami solidarności i dzielenia się z najbardziej potrzebującymi” - zaapelował Ojciec Święty.
Wskazał, że kiedy żywność jest dzielona sprawiedliwie, solidarnie, nikt nie jest pozbawiony tego, co niezbędne, każda wspólnota może zaspokoić potrzeby najuboższych. „Ekologia ludzka i ekologia środowiska idą ręka w rękę” - podkreślił papież Franciszek. Na zakończenie swej katechezy Ojciec Święty zaapelował, aby wszyscy podjęli poważny wysiłek, by szanować i chronić rzeczywistość stworzoną, dostrzegać każdą osobę, przeciwstawiać się kulturze marnotrawienia i odrzucania, aby krzewić kulturę solidarności i spotkania.
Reklama
Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dziś chciałbym się zastanowić nad kwestią ochrony środowiska, jak miałem już to okazję uczynić przy różnych okazjach. Sugeruje to także dzisiejszy Światowy Dzień Środowiska promowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych, który zdecydowanie przypomina o konieczności wyeliminowania marnotrawstwa i niszczenia żywności.
Reklama
Kiedy mówimy o środowisku, o stworzeniu, moja myśl biegnie do pierwszych kart Biblii, do Księgi Rodzaju, gdzie mowa jest o tym, że Bóg umieścił mężczyznę i kobietę na ziemi, aby ją uprawiali i strzegli (por. 2,15). Rodzą się we mnie pytania: co to znaczy uprawiać i strzec ziemię? Czy rzeczywiście uprawiamy i strzeżemy rzeczywistość stworzoną? Czy też może ją wyzyskujemy i zaniedbujemy? Czasownik „uprawiać” przywołuje mi na myśl troskę z jaką rolnik podchodzi do swojej ziemi, aby przyniosła owoc i aby był on dzielony z innymi: jak wiele uwagi, pasji i poświęcenia! Uprawianie i strzeżenie rzeczywistości stworzonej jest wskazaniem danym przez Boga nie tylko u zarania dziejów, ale także każdemu z nas. Jest to część Jego planu. Oznacza to odpowiedzialne rozwijanie świata, przekształcanie go, aby był ogrodem, miejscem możliwym do zamieszkania dla wszystkich. A Benedykt XVI wielokrotnie przypominał, że to zadanie powierzone nam przez Boga Stwórcę wymaga pojęcia rytmu i logiki stworzenia. Natomiast często kieruje nami pycha panowania, posiadania, manipulowania, wyzysku. Nie „strzeżemy” rzeczywistości stworzonej, nie uważamy jej za bezinteresowny dar, o który trzeba się troszczyć. Tracimy postawę zadziwienia, kontemplacji, wsłuchania się w stworzenie. W ten sposób nie udaje się nam odczytać w nim tego, co Benedykt XVI nazywa „rytmem historii miłości Boga z człowiekiem”. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ myślimy i żyjemy w sposób horyzontalny, oddaliliśmy się od Boga, nie czytamy Jego znaków.
Reklama
Jednakże „uprawianie i strzeżenie” obejmuje nie tylko relację między nami a środowiskiem, między człowiekiem a światem stworzonym, ale dotyczy także relacji międzyludzkich. Papieże mówili o „ekologii ludzkiej”, ściśle powiązanej z „ekologią środowiska”. Przeżywamy kryzys. Dostrzegamy to w środowisku, ale nade wszystko widzimy to w człowieku. Osoba ludzka jest zagrożona: dlatego pilnie potrzebna jest ekologia ludzka! A niebezpieczeństwo jest poważne, ponieważ przyczyna problemu nie jest powierzchowna, lecz głęboka: jest to nie tylko kwestia ekonomii, lecz także etyki i antropologii. Kościół podkreślał to wielokrotnie. A wielu mówi: tak, to słusznie, to prawda... ale system nadal działa tak jak dotychczas, bo dominują dynamizmy gospodarki i finansów bez etyki. Dzisiaj nie rządzi człowiek, lecz pieniądze. A Bóg, nasz ojciec powierzył zadanie strzeżenia ziemi, nie pieniądzom, ale nam, mężczyznom i kobietom. My mamy to zadanie! W ten sposób kobiety i mężczyźni są poświęcani bożkom zysku i konsumpcji: jest to „kultura odrzucania”. Jeśli psuje się komputer, to mamy do czynienia z tragedią, ale ubóstwo, potrzeby, dramaty wielu osób stają się ostatecznie normalnością. Jeśli pewnej zimowej nocy tutaj w pobliżu na Via Ottaviano umrze jakiś człowiek, to nie jest to wielką wiadomością. Jeśli w tak wielu miejscach świata są dzieci, które nie mają co jeść, to nie jest to wielką wiadomością, wydaje się to czymś normalnym. Tak być nie może! A takie rzeczy stają się normalnością. Natomiast spadek na giełdach niektórych miast o 10 punktów stanowi tragedię. Umierający- to nie jest wiadomość, ale spadek na giełdach o 10 punktów staje się tragedią. W ten sposób osoby zostają „odrzucone”, odrzucamy ludzi, tak jakby byli odpadami.
Ta „kultura odrzucania” ma skłonność do stawania się powszechną mentalnością, zarażającą wszystkich. Ludzkie życie, osoba, nie są już odczuwane jako wartości podstawowe, które należy respektować i chronić, zwłaszcza jeżeli jest ona słaba lub niepełnosprawna, jeśli nie jest jeszcze potrzebna – jak ten, kto ma się urodzić, albo nie jest już potrzebna - jak starzec. Ta kultura odrzucania uczyniła nas niewrażliwymi także na marnotrawienie i wyrzucanie żywności, co jest tym bardziej niedopuszczalne, kiedy niestety na całym świecie wiele osób i rodzin cierpi głód i niedożywienie. Niegdyś nasi dziadkowie bardzo uważali, żeby nie wyrzucać żadnego pokarmu, który pozostał. Konsumpcjonizm skłonił nas, byśmy się przyzwyczaili, że coś jest zbędne i do codziennego wyrzucania żywności, której czasami nie umiemy już nadać właściwej wartości, wykraczającej daleko poza czyste parametry ekonomiczne. Jednak dobrze zapamiętajmy, że wyrzucane jedzenie jest jakby skradzionym ze stołu ubogich, głodnych! Zachęcam wszystkich do zastanowienia się nad problemem utraty i marnowania żywności, aby znaleźć drogi i sposoby, które podejmując poważnie tę problematykę byłyby nośnikami solidarności i dzielenia się z najbardziej potrzebującymi.
Przed kilkoma dniami, w uroczystość Bożego Ciała czytaliśmy opis rozmnożenia chlebów: Jezus pięcioma chlebami i dwoma rybami nakarmił tłumy. Zakończenie tego fragmentu jest ważne: „Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które im zostały” (Łk 9,17). Jezus prosi uczniów, aby nic się nie zmarnowało: żadnego wyrzucania! I jeszcze fakt dwunastu koszy: dlaczego dwanaście? Co to znaczy? Dwanaście to liczba plemion Izraela, symbolicznie reprezentuje cały lud. Mówi to nam, że kiedy żywność jest dzielona sprawiedliwie, solidarnie, nikt nie jest pozbawiony tego, co niezbędne, każda wspólnota może zaspokoić potrzeby najuboższych. Ekologia ludzka i ekologia środowiska idą ręka w rękę.
Chciałbym więc, abyśmy wszyscy podjęli poważny wysiłek, by szanować i chronić rzeczywistość stworzoną, byśmy dostrzegali każdą osobę, byśmy przeciwstawili się kulturze marnotrawienia i odrzucania, aby krzewić kulturę solidarności i spotkania. Dziękuję.