Reklama

Miłość i ciepło pomarszczonych rąk

Niedziela wrocławska 3/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Bugała: - Wymarzyłam sobie spotkanie z Panią. Ale nie było pretekstu. Dzień Babci i Dziadka jest pretekstem doskonałym.

Dr Walentyna Wnuk: - Tak, najlepszym z możliwych i to wszystko tłumaczy.

- Dzisiejszy świat odrzuca ludzi starszych. Nie umie nawet mówić o starości. Panuje kult młodości. Ale przecież starość przychodzi. Dlaczego nie przygotowujemy się do tego etapu życia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Boimy się tego okresu. I choć ten sam świat zaczyna podejmować pewne kroki, aby starość oswoić, to jednak ciągle nie robimy zbyt wiele. Starość napawa nas lękiem, a nikt przecież nie lubi się bać. Jest etapem nieznanym, zwłaszcza z perspektywy młodego człowieka. I bardzo często kojarzonym z samotnością, nieporadnością, niemożnością poradzenia sobie bez pomocy innych. Ale rzeczywiście, o ile tylko ktoś dożyje sędziwych lat, przed starością nie ucieknie. Na szczęście budzi się w nas coraz większa tego świadomość.

- Podczas inauguracji roku akademickiego zobaczyłam, że Uniwersytet Trzeciego Wieku ma twarz starszego człowieka, który nie boi się upływu czasu. Dlaczego starsi ludzie wciąż chcą czegoś jeszcze, dlaczego przychodzą?

Reklama

- Bo świat się zmienia. Mottem, które zaproponowałam do tegorocznego programu, jest myśl, że „człowiek, który się nie zmienia, przestaje żyć”. Zmienia się model starzenia się. Postrzeganie ludzi starszych tylko przez pryzmat roli babcia - dziadek i sprowadzanie tego do funkcji opiekuńczej jest zubożeniem tego, co współcześnie ludzie starsi chcą sobą reprezentować.

- A co chcą?

- Rola babci i dziadka jest szalenie ważna, jest dominująca, ale dziadek i babcia muszą się uwspółcześniać. Babcia musi nadążać za biegiem życia. Jeśli chce budować dobrą, pełną komunikację, relację z wnukami, nie może pozostawać w tyle. W związku z tym my w Uniwersytecie lansujemy rozwojowy styl życia. Człowiek rozwija się przez całe życie. Psychologia całożyciowego rozwoju to jest nurt obecnie mocno rozwijany. Mówi o tym, że w ostatnim etapie życia człowiek nie przestaje się stawać, nie przestaje się tworzyć, on również się rozwija. Siwe włosy nie stoją temu na drodze. Różnie ten etap się nazywa: starością, późną dorosłością, trzecim wiekiem, złotą jesienią. Starość jest najbardziej zindywidualizowanym ze wszystkich etapów życia. To my decydujemy o swojej starości.

- Czyli starość to coś więcej, niż tylko pokryta zmarszczkami twarz? Stereotyp mówi coś innego?

Reklama

- Stereotyp próbuje też mówić, że człowiek po przeżyciu określonej liczby lat jest potrzebny światu trochę mniej i niewiele ma do zaoferowania. A to nieprawda. Człowiek zaczyna się starzeć od momentu, w którym przestaje się czegokolwiek uczyć. Przestaje być rozwojowy. Nie ma już żadnych celów, aspiracji, potrzeb. Dlatego wydaje mi się, że gdy mówimy o roli dziadka i babci, to bycie na UTW nie wyklucza pełnienia tej roli, a wręcz pozwala jeszcze głębiej, radośniej i poważniej realizować tę funkcję.

- Ale przecież mówi się, że starsi ludzie zupełnie nie nadążają za światem...

- Świat rozwija się dziś bardzo szybko. Tak naprawdę, to nawet młodzi za nim nie nadążają. Starszych ludzi oskarża się o analfabetyzm informatyczny: że boją się komputera, że nie korzystają z komórki, z bankomatu. Rzeczywiście, ludzie starsi omijają urządzenia elektroniczne. Ten lęk jest bardzo destruktywny. Pogłębia poczucie odtrącenia, wykluczenia, bycia na marginesie życia. Ale tu jest szansa dla młodszych - bez ironii, bez poczucia, że jest się lepszym. Kiedyś dzieci uczyły się od starszych. Dziś często starsi uczą się od dzieci. Aby korzystać z dobrodziejstw informatyki, człowiek musi pokonywać trudności i bariery. Nikt nie jest w tym bardziej pomocny, niż właśnie wnuki. Opieka nad wnukami może być wypełniona bardzo różnymi treściami. Jeśli np. dziadkowie mają potrzebę uczestniczenia w odrabianiu lekcji, to będzie możliwe tylko wtedy, gdy będą starali się aktualizować swoją wiedzę i swoje umiejętności.

- Czy Uniwersytet Trzeciego Wieku, który Pani prowadzi, pomaga w podejmowaniu tych zadań? Czy nie jest to tylko kolejna forma samorealizacji, tym razem dla innej grupy wiekowej?

Reklama

- Na pierwszy rzut oka można tak pomyśleć. Ale przeprowadziłam pewne badania, z których wynika, że uczestnictwo w UTW bardzo poprawia relacje rodzinne - rodzina jest dumna z babci czy dziadka. Mój wnuczek cieszy się, pyta dokąd idę, co będę tam robiła, czego się nauczę itd. Bardzo często informacje, które są tu przekazywane, stają się później pretekstem do rozmów z wnukami i z rodziną. Bywa tak, że ludzie patrzący z zewnątrz myślą w taki sposób: skoro zajmuje to tyle czasu, to pewnie nie pozwala wypełniać swoich obowiązków. Ale przecież każdy człowiek ma prawo do konstruowania swego życia w taki sposób, aby był z niego zadowolony. Są ludzie starsi, którzy cały swój czas chcą poświęcić opiece, prowadzeniu domu, przejęciu funkcji opiekuńczych i gospodarczych swoich dzieci - to bardzo dobrze. Ale co zrobić z tymi, którzy takich funkcji nie mogą pełnić z bardzo różnych powodów: bo dzieci mieszkają daleko, bo tego nie oczekują? Uważam, że powinniśmy w tym modelu dziadkowania proponować starość z wyboru, nie narzuconą przez rodzinę. Spotykam się z tym, że często ludzie starsi narzekają, że są zbyt mocno obłożeni opieką nad wnukami. Myślę, że biologiczni rodzice są odpowiedzialni za wychowanie i to oni powinni grać pierwsze skrzypce. Natomiast dziadkowie mogą być dopełnieniem, pomocą. Zawsze jednak muszą pamiętać, że ich miejsce jest w drugim szeregu.

- Jak zatem powinni, w tym drugim szeregu, pełnić swoją rolę?

- Wychowanie przez dziadków ma zupełnie inne wartości, inny klimat. Przede wszystkim dziadkowie kochają bezwarunkowo. Rodzice stawiają warunki: chcą, aby dziecko było mądre, sprawne, wysokie itd. Dziadkowie potrafią kochać bardziej, z większą głębią, z większym zrozumieniem nawet te dzieci, które niekoniecznie odnoszą wielkie sukcesy w szkole. Jednak opiekuńczość powinna iść w dwie strony: to nie jest tylko tak, że dziadek, babcia dają siebie, ale też powinni móc oczekiwać miłości i wsparcia. Mądra miłość dziadków może stworzyć takie warunki, aby dziecko opiekowało się również nimi. Te postawy miłości wynikają niejako z samego przebywania z ludźmi starszymi: zrozumienie, że babcia jest zmęczona, że trzeba jej pomóc, że nie ma siły. Na UTW zajmujemy się także taką pedagogizacją, poruszamy takie zagadnienia. I zadajemy sobie pytanie: jak mądrze kochać wnuki?

- A gdy zdarzają się sytuacje, że miłość babci i dziadka musi jednak postawić wymagania?

Reklama

- Powinna stawiać, oczywiście. Jednak nigdy na forum, np. w obecności rodziców dziecka. Dotyczy to zwłaszcza upominania. Najlepszą metodą rozwiązywania trudnych problemów z wnukami jest rozmowa z nimi samymi, w cztery oczy. Bez żalenia się i omawiania wszystkiego z rodzicami, bez skarżenia. Taka postawa, nawet połączona z surowymi czasem wymaganiami, daje szansę na zbudowanie zaufania i przyjaźni. A przyjaźń dziadka, babci z wnukiem czy wnuczką jest bezcenna.

- Największe zalety babć i dziadków?

- Umieją słuchać. Mają więcej czasu, cierpliwości, ale też więcej wyrozumiałości. Wielość doświadczeń życiowych pozwala im osiągać pewien dystans wobec problemów młodego człowieka. O ile nie nałożą na to maski wszechwiedzy i lekceważenia, ma to znaczenie ogromne. Bardzo często to babcia dowiaduje się pierwsza o miłości swojej wnuczki. To wszystko sprawia, że śmiało możemy powiedzieć, iż bez miłości babć, dziadków, bez tego ciepła pomarszczonych rąk, nie moglibyśmy się prawidłowo rozwijać. Każdy pełni w tej relacji swoją rolę. I dopóki wciąż uczymy się pełnić ją jak najlepiej, stoją przed nami nieznane możliwości płynące z dialogu, obdarowywania ciepłem i miłością.

Dr Walentyna Wnuk
pedagog, andragog, kierownik Uniwersytetu Trzeciego Wieku

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zasłonięty krzyż - symbol żalu i pokuty grzesznika

Niedziela łowicka 11/2005

[ TEMATY ]

Niedziela

krzyż

Wielki Post

Karol Porwich/Niedziela

Wielki Post to czas, w którym Kościół szczególną uwagę zwraca na krzyż i dzieło zbawienia, jakiego na nim dokonał Jezus Chrystus. Krzyże z postacią Chrystusa znane są od średniowiecza (wcześniej były wysadzane drogimi kamieniami lub bez żadnych ozdób). Ukrzyżowanego pokazywano jednak inaczej niż obecnie. Jezus odziany był w szaty królewskie lub kapłańskie, posiadał koronę nie cierniową, ale królewską, i nie miał znamion śmierci i cierpień fizycznych (ta maniera zachowała się w tradycji Kościołów Wschodnich). W Wielkim Poście konieczne było zasłanianie takiego wizerunku (Chrystusa triumfującego), aby ułatwić wiernym skupienie na męce Zbawiciela. Do dzisiaj, mimo, iż Kościół zna figurę Chrystusa umęczonego, zachował się zwyczaj zasłaniania krzyży i obrazów. Współczesne przepisy kościelne z jednej strony postanawiają, aby na przyszłość nie stosować zasłaniania, z drugiej strony decyzję pozostawiają poszczególnym Konferencjom Episkopatu. Konferencja Episkopatu Polski postanowiła zachować ten zwyczaj od 5 Niedzieli Wielkiego Postu do uczczenia Krzyża w Wielki Piątek. Zwyczaj zasłaniania krzyża w Kościele w Wielkim Poście jest ściśle związany ze średniowiecznym zwyczajem zasłaniania ołtarza. Począwszy od XI wieku, wraz z rozpoczęciem okresu Wielkiego Postu, w kościołach zasłaniano ołtarze tzw. suknem postnym. Było to nawiązanie do wieków wcześniejszych, kiedy to nie pozwalano patrzeć na ołtarz i być blisko niego publicznym grzesznikom. Na początku Wielkiego Postu wszyscy uznawali prawdę o swojej grzeszności i podejmowali wysiłki pokutne, prowadzące do nawrócenia. Zasłonięte ołtarze, symbolizujące Chrystusa miały o tym ciągle przypominać i jednocześnie stanowiły post dla oczu. Można tu dopatrywać się pewnego rodzaju wykluczenia wiernych z wizualnego uczestnictwa we Mszy św. Zasłona zmuszała wiernych do przeżywania Mszy św. w atmosferze tajemniczości i ukrycia.
CZYTAJ DALEJ

W wieku 47 lat zmarł nagle ksiądz z archidiecezji częstochowskiej

2025-04-02 13:01

[ TEMATY ]

śmierć

śmierć kapłana

Karol Porwich/Niedziela

Kuria Metropolitalna w Częstochowie informuje, że 1 kwietnia 2025 r., w wieku 47 lat, w 22. roku kapłaństwa, odszedł nagle do Pana śp. ks. Jacek Drozdek.

Kuria Metropolitalna w Częstochowie informuje, że 1 kwietnia 2025 r., w wieku 47 lat, w 22. roku kapłaństwa, odszedł nagle do Pana śp. ks. Jacek Drozdek, wikariusz parafii pw. Św. Antoniego z Padwy w Częstochowie.
CZYTAJ DALEJ

Z zafascynowania Kępińskim

2025-04-06 15:35

Biuro Prasowe AK

    W Sali Okna Papieskiego odbyło się w sobotę 5 kwietnia sympozjum naukowe „Kard. Wojtyła i prof. Kępiński – o cierpieniu. W 50. rocznicę sesji naukowej w Pałacu Biskupim w Krakowie”.

Zorganizowała je Fundacja „Collegium Voytylianum”. Podczas wydarzenia, które było częścią diecezjalnych obchodów 20. rocznicy przejścia św. Jana Pawła II Wielkiego do Domu Ojca, referat wygłosił metropolita krakowski, abp prof. Marek Jędraszewski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję