Taki cud wierzący nazywa zmartwychwstaniem, powracaniem obumarłej ziemi do życia. Co więcej - widać, że Bóg się nigdy nie zniechęca, darzy, gdy przychodzi na to czas. Ziemia i lasy przybierają odświętną szatę. Jest w tym zdumiewający porządek, widać zamysł Boga. Kiedy jednak uświadomimy sobie jak wielkie zagony pól leżą odłogiem, bo nikt już nie chce ich uprawiać, to w sercu, mimo wiosennej radości, rodzi się smutek i pytanie, czy w przyszłości będzie komu gospodarzyć?
Dlaczego, mimo tylu trudności ludzie jeszcze gospodarują? Jest to znak umiłowania ziemi. Równocześnie jest to rodzaj szacunku dla ojcowizny, zwłaszcza wtedy, gdy ziemia przechodziła z pokolenia na pokolenie. Umiłowanie ziemi zawsze było wręcz czymś świętym. Nic więc dziwnego, że Reymont rozpoczyna swe dzieło - hymn pochwały chłopa polskiego Chłopi - słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Natura zawsze łączyła człowieka z Bogiem, przez swą pracę rolnik włączał się w dzieło Boże. Biblijny obraz Boga był modelem, wzorem dla gospodarzy, których tradycja polska nam ukształtowała. W ten wiosenny czas warto przypomnieć sprawdzone wzory. Literacki Boryna, choć to postać stworzona przez Reymonta, odzwierciedla to wszystko, czym żyła polska wieś. Powieść Chłopi, ujęta w cztery tomy - Jesień, Zima, Wiosna, Lato, wyznaczające cykl życia na wsi, była hołdem dla rolników, którzy bali się Boga i zarazem miłowali swoją ziemię. Przez ten fakt zasługiwali, w ścisłym tego słowa znaczeniu, na miano - gospodarz. Przez wieki ludzie wsi gospodarowali na ziemi, którą dziedziczyli po swych przodkach. Czyniąc ziemię sobie poddaną pomnażali dobra ziemskie. Na tej ziemi dorabiali się też nieba. Na koniec życia z wiarą szli do Boga po zapłatę. Żegnający ich śpiewali: „powracasz w ziemię, co twą matką była, teraz cię strawi, niedawno żywiła”. Przejmujący jest opis śmierci Boryny. Natura z wdzięcznością pochyla się nad nim, równocześnie otwiera przed nim bramy nieba i stawia przed obliczem Boga, nagradzającego za trud gospodarowania ziemią. Jak echo brzmią słowa: „Gospodarzu ostańcie z nami...”
Dziś wiele się zmieniło, gospodarstwa rolne nie są w modzie. W wielu miejscach często słychać o nieopłacalności pracy na roli. Jest w tym wiele racji, jednakże problem leży gdzie indziej. Ciągle jest prowadzona polityka zmierzająca do wyrwania chłopom ziemi, pozbawienia ich własności. Wszystko po to, by z gospodarzy zrobić wyrobników, by nie powiedzieć parobków. Z bólem serca przyznać należy, że to, co nie udało się zrobić w minionych pokoleniach, w wolnej Polsce stało się faktem. Ludzie pozostawiają ziemię odłogiem, na wsiach nie ma następców - chętnych do pracy. Większość mieszkańców wsi to starzy ludzie, młodzi wyjechali, bądź po prostu ich nie ma - z powodu niżu demograficznego. Propaganda i współczesny styl życia, wyrywa ludzi z wiosek, odrywa od natury i Boga.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu