Reklama

Świat

Ewa Gawin - 30 lat miłości na misjach

Do tej miłości przygotowywała się od dziecka – wtedy zobaczyła film o misyjnej pracy sióstr w Mozambiku, siedząc u taty na kolanach. Z okazji trwającego Nadzwyczajnego Tygodnia Misyjnego publikujemy sylwetkę Ewy Gawin, świeckiej misjonarki z diecezji tarnowskiej.

[ TEMATY ]

misje

misjonarze

misjonarka

www.dzieciafryki.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Misyjna rekordzistka

Otwiera długą, bo 35-osobową listę świeckich, których na afrykański ląd posłał biskup tarnowski. Jest rekordzistką, bo w styczniu 2020 r. będzie obchodzić trzydziestolecie pracy w Kamerunie. To wielka radość, gdy po 30 latach można zweryfikować miłość do ludzi, których pokochało się wcześniej. Dzisiaj pani Ewa z dumą patrzy na tę oddaną Kameruńczykom miłość, która kiełkowała i rozwijała się od lat. Zaczyna się już wtedy, gdy siedząc na kolanach u taty oglądała filmy o pracy sióstr w Mozambiku. Potem było zaangażowanie oddanej misjom dziewczyny, które sięga końca lat siedemdziesiątych, kiedy wraz z klerykami przy tarnowskiej katedrze organizowała i wysyłała paczki do tarnowskich misjonarzy pracujących już od kilku lat w Ludowej Republice Konga. Były też trudne chwile, bo nie doszły do skutku podpisane kontrakty. Ale potem konkret: dwa lata spędzone w Castel Gandolfo, gdzie z całego świata przybywały kobiety (zwłaszcza w habicie), by studiując Catechesi missionaria przygotować się intelektualnie do zadań, które były mocno osadzone na horyzoncie marzeń.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ziemia obiecana

Reklama

Wreszcie „przypadkowy” Paryż, gdzie pani Ewa dowiedziała się, że czeka na nią Kamerun, że to ten kraj, a nie Ludowa Republika Konga będzie jej „ziemią obiecaną”. W swoim pierwszym liście z Kamerunu pisała o dniu przybycia: „Jest 26ºC, godz. 9.00. Czy ja naprawdę jestem w Kamerunie, mojej ziemi obiecanej?”. W Kamerunie, zwłaszcza w diecezji Bertoua, wszyscy ją znają, wszyscy ją kochają, wielu korzysta z jej dobroci. Są też, niestety, tacy, którzy tę dobroć wykorzystują i zadają rany jej sercu... Co może robić osoba świecka, zdana na samą siebie, w Afryce? Na to pytanie dzisiaj łatwo znajdujemy odpowiedź, bo możemy pokazać, co zrobiła, podążając trzema drogami miłości.

Dla mniej sprawnych

Niepełnosprawność dzieci to jedna z dróg miłości, po której kroczy pani Ewa, a dzięki niej także „jej” dzieci. Są to dzieci z krzywymi nóżkami czy stopkami. Są to dzieci, które były ukrywane w domach, żeby świat ich nie zobaczył i nie oskarżył rodziny o czary, które w mentalności afrykańskiej są przyczyną podobnych nieszczęść. Te dzieci pani Ewa diagnozuje i zawozi na oddziały chirurgii. Ponad 500 osób przeszło mniej czy bardziej poważne operacje, a trzy razy tyle zostało poddanych reedukacji czy różnym badaniom. Tych, którzy otrzymali aparaty ortopedyczne, jest około 800, a kilkadziesiąt osób cieszy się stałymi protezami, czyli nowym życiem z „kończynami”. Pani Ewa zajmuje się też zakupem wózków inwalidzkich. W tym przedsięwzięciu jej rodzima diecezja uczestniczy w 90% wydatków.

Dla uwięzionych

Reklama

Druga droga, na której nie wyczerpuje się miłość pani Ewy, to posługa więźniom w ogromnym więzieniu w Bertoua, w którym przebywa około 700 osób. „Więźniów odwiedzać” – to znany nam i chyba rzadko praktykowany dobry uczynek wobec innych ludzi. Pani Ewa więźniów nie odwiedza, ona im posługuje. Troszczy się o ich życie i przeżycie kupując leki, żywność i inne konieczne produkty. Myśli też o sferze duchowej więźniów, którzy są chrześcijanami. Dzięki środkom ze swojej rodzimej diecezji wyremontowała więzienną kaplicę, łatając pokaźną dziurę w dachu, przemalowała ściany i wymieniła dach, by mogli spokojnie się modlić. Dzięki ofiarom z Dzieła Ad Gentes wyremontowała dwa pomieszczenia, w których chorzy więźniowie będą mogli spać na czystej podłodze. Uwięzionym współwyznawcom starają się pomagać muzułmanie, protestanci i przedstawiciele innych Kościołów i sekt. Pani Ewa natomiast pomaga wszystkim.

Dla głuchoniemych

W ostatnich latach jest szczególnie znana ze swego serca, które oddaje dzieciom głuchoniemym. Te dotknięte kalectwem słuchu i mowy dzieci pochodzą z całego Kamerunu, przybywają nawet z odległości 400 kilometrów. Są wyznawcami różnych religii, pochodzą z różnych plemion. Te przybywające z daleka umieszczane są w tzw. internacie rodzinnym, czyli w rodzinach, które już mają swoje dzieci i przyjmują za opłatą również te ze szkoły. Diecezja tarnowska finansuje pobyt owych dzieci w takich domach. Szkoła powstała w 2006 roku i miała bardzo skromne pomieszczenia. Odwiedzając ją, widziałem, jakie kiepskie, choć schludne mieli warunki. Najbliższa o tej specjalności szkoła jest w Yaounde, oddalonym od Bertoua o 350 km. Chcąc wybudować dzieciom nową, z prawdziwego zdarzenia szkołę, pani Ewa zwróciła się z prośbą o jej sfinansowanie do kolędników diecezji tarnowskiej.

Serce dla wszystkich

Podaje także pomocną dłoń wielu dzieciom szkolnym, by miały za co kupić podstawowe przybory szkolne i by nie chodziły głodne do szkoły. Kilka lat temu rozpoczęła wielkie przedsięwzięcie – pozyskania dla dzieci ich aktów urodzenia, bez których w miarę normalna przyszłość dziecka w wielu dziedzinach życia, zwłaszcza edukacyjnej i zdrowotnej, jest niemożliwa.

Reklama

„Ziemia obiecana” pani Ewy wcale nie jest mlekiem i miodem płynąca. Kameruńską ziemią płynie to, co ona swym sercem przetwarza na mleko i miód. Płynie czas, którego ona nie liczy, a on swym nurtem zabiera ze sobą wszystko, co stanowi życie pani Ewy. On niesie radość, spełnienie i świadomość nieużytecznego sługi. Ale jeśli niesie wszystko, to łzy także. Ale to są łzy „ziemi obiecanej”.

Doceniona

Jej ofiarna praca została dostrzeżona. 30 grudnia 2016 r. prezydent Andrzej Duda przyznał pani Ewie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz osób potrzebujących pomocy.

„Ja ten krzyż symbolicznie dzielę na małe okruszki, które przekazuję także innym misjonarzom, którzy już odeszli do Pana, którzy jeszcze pracują. Chcę się nim podzielić także z tymi, którzy misje otaczają swoją modlitwą i swoim cierpieniem” - mówiła Ewa Gawin, przyjmując order w sierpniu 2017 r., podczas Pieszej Pielgrzymki Tarnowskiej na Jasną Górę.

2019-10-21 12:18

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Złoty medal Dei Regno Servire dla tarnowskiej misjonarki

[ TEMATY ]

misje

nagroda

www.dzieciafryki.com

Ewa Gawin została uhonorowana złotym medalem „Dei Regno Servire”. Został on wręczony tej misjonarce, obchodzącej 25-lecie misyjnej posługi, przez wikariusza biskupiego ds. misji ks. Krzysztofa Czermaka. Misjonarka jest m.in. inicjatorką prowadzenia i wybudowania szkoły dla dzieci głuchoniemych w kameruńskiej diecezji Bertoua.

Medal nadaje Biskup Tarnowski za zasługi dla Diecezji Tarnowskiej w dziele budowania Królestwa Bożego przez aktywny udział w życiu religijnym, duszpasterskim, katechetycznym i kulturalnym, ze szczególnym uwzględnieniem działalności charytatywnej. Na awersie medalu umieszczony jest napis: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich”.
CZYTAJ DALEJ

Wielkopostne zasłony w Orawce – do podziwiania tylko przez dziewięć dni w roku

2025-04-07 19:56

[ TEMATY ]

Wielki Post

Parafia św. Jana Chrzciciela w Orawce

Kurtyny wielkopostne. To nimi od V Niedzieli Wielkiego Postu aż do Triduum Paschalnego w niektórych kościołach zasłaniane są ołtarze. W całej Polsce jest ich zaledwie kilkanaście. Cztery z nich zobaczyć można w Orawce.

Powstanie pierwszych opon wielkopostnych, jak nazywane są kurtyny wielkopostne, datuje się na okres średniowiecza. – Tradycja zasłaniania ołtarzy jest bardzo stara. W czasie Wielkiego Postu mamy się umartwić, odwracając wzrok od różnych przyjemności, zwracając się ku męce Chrystusa, jednocząc się z męką Chrystusa, ponieważ nasze życie też jest pełne różnych trudności, cierpień, ale przede wszystkim chcemy odwrócić się od zła i grzechu. Dlatego, zasłania się ołtarze, aby ukryć to bogactwo, aby od tego odwrócić wzrok, aby, można tak powiedzieć, wzrok umartwić. Stąd te zasłony – mówi proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Orawce, ks. Wojciech Mozdyniewicz.
CZYTAJ DALEJ

Małopolskie: Podczas Mszy św. wszedł na ołtarz, przewrócił krzyż

2025-04-08 18:41

[ TEMATY ]

profanacja

Adobe Stock

Prokuratura Rejonowa w Bochni (Małopolskie) skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Michałowi T., który zakłócał Mszę św. sprawowaną w kościele w Nowym Wiśniczu, a także uszkodził zabytkowy krucyfiks pochodzący z przełomu XVII/XVIII wieku.

Jak przekazał we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki, oskarżonemu zarzucono złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego, a także zniszczenie lub uszkodzenie zabytku. Grozi mu za to kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję