Reklama

Fotograf stulecia

Niedziela toruńska 45/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Czesławem Jarmuszem, toruńskim fotografikiem, rozmawia Kinga Nyga

Kinga Nyga: - Czy pamięta Pan swoje pierwsze zdjęcia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czesaw Jarmusz: - Jedno z pierwszych zdjęć wykonałem jako 15-letni chłopak w stadninie koni. Dwa konie - klacz i jej źrebię miały przytulone do siebie „buźki” - zupełnie jakby stanowiły jedność. Klacz miała lekko otwarty pyszczek i przypadkowo udało mi się uchwycić ten moment aparatem skrzynkowym, bardzo niskiej klasy. Natomiast drugie zdjęcie, jakie pamiętam, przedstawiało kotkę, którą ssał duży młody szczeniak. Wyglądało to bardzo zabawnie. Jeden z dziennikarzy wykorzystał oba zdjęcia w prasie, a mnie to motywowało do dalszego fotografowania.

- Jaki był początek Pana pracy w zawodzie?

- Już od 49 lat zajmuję się fotografią zawodowo. Jeszcze jako amator należałem do Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, które organizowało różnego rodzaju szkolenia, wystawy i plenery. Pracę fotografa zaczynałem jako pomocnik w spółdzielczym zakładzie, a od 1957 r. prowadzę własny zakład. Oprócz tego przez wiele lat byłem nieetatowym fotoreporterem lokalnej prasy.

Reklama

- Czym jest dla Pana fotografia - życiowym powołaniem czy pasją?

- To jest moje hobby i powołanie. Fotografia zawsze mnie pociągała, a dowodem na to jest fakt, że nawet teraz, będąc emerytem, nadal prowadzę zakład.

- Na czym polega różnica pomiędzy fotografem a fotografikiem?

- Żeby zostać fotografikiem, trzeba się poddać ocenie specjalnej kapituły związku, która decyduje czy kandydat ma wystarczający dorobek w dziedzinie fotografii, głównie artystycznej. Wówczas następuje uhonorowanie tytułem fotografika.

- Jakie cechy musi mieć dobry fotograf?

- Powinien być spostrzegawczy, odznaczać się dużym refleksem i łatwością w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Trudno jest uchwycić właściwy moment na zdjęciu. Przy reportażu wymagana jest kultura obsługi. Nie należy przeszkadzać, trzeba umieć się zachować np. w kościele. To wszystko wymaga umiaru i taktu. Trzeba też być odważnym, aby fotografować w miejscach niebezpiecznych. Pewnego dnia, żeby zrobić dobre zdjęcie fabryki, musiałem wejść na komin. Miałem ogromnego pietra, bo komin się chwiał.

- Czy tego zawodu można się wyuczyć, czy trzeba się urodzić dobrym fotografem?

- Są szkoły, gdzie można w różnych specjalnościach uczyć się fotografii. Dotychczas najbardziej stosowana była metoda nauki w zakładzie rzemieślniczym. U mnie naukę z dyplomem czeladniczym ukończyło 26 osób. Obecnie kilka z nich prowadzi zakłady fotograficzne na wysokim poziomie lub pracuje w branży, w kraju i za granicą. Uczniów było więcej. Pozostali jednak nie byli urodzonymi fotografami.

- Podobno marzeniem każdego fotografa jest taki moment, kiedy jego fotografie są odróżniane wśród setek innych. Który moment w Pana życiu można uznać za ten „przełomowy”, który dał Panu miano fotografa stulecia?

- Trudno jest mi wskazać przełomowy moment w mojej karierze, ale przyznam nieskromnie, że przez 49 lat pracy wiele tysięcy moich zdjęć zostało wykorzystanych w materiałach prasowych, reklamowych, w wydawnictwach, niekiedy międzynarodowych. Starałem się w czasie mojej zawodowej działalności służyć bezinteresownie dokumentowaniem uroczystości religijnych, patriotycznych, charytatywnych. Prawdopodobnie dzięki temu Kapituła Międzywojewódzkiej Izby Rzemieślniczej przyznała mi (jedynemu z Torunia) tytuł Rzemieślnika Stulecia. Najbardziej jednak czuję się zaszczycony medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”, przyznanym przez Ojca Świętego, oraz medalem za zasługi dla diecezji toruńskiej, przyznanym przez bp. Andrzeja Suskiego. Otrzymałem też Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz sporo wyróżnień i odznaczeń od różnych instytucji i organizacji. W mojej działalności wspierało mnie wiele osób. Szczególnie dziękuję mojej żonie Tereni, która ponosiła ciężar pracy nauczycielskiej, prowadzenia domu i wychowywania trojga dzieci.

- Czy jest jakieś zdjęcie, do którego Pan ma szczególny sentyment?

- Podczas pobytu Ojca Świętego w Toruniu robiłem serię zdjęć. Udało mi się sfotografować Ojca Świętego z bliska, kiedy chwilowo zapomniał nałożyć pierścień na palec.

- Czy pamięta Pan jakąś zabawną historię związaną ze swoim zawodem?

- Owszem. Pewnego dnia przyszła do zakładu para młodych ludzi. Przynieśli film wyjęty z aparatu i filmowej kasetki. Poinformowali mnie, że zrobili piękne zdjęcia Torunia, ale kiedy patrzą na kliszę, nie mogą nic zobaczyć. Oni po prostu bez wywołania filmu już chcieli go obejrzeć. Oczywiście, zaświetlili film, a ja stwierdziłem: „Kochani! Ten film nadaje się już tylko do śmietnika!”. Na te słowa para oburzyła się i zagniewana wyszła z zakładu.
Druga historia nie jest zabawna, ale prawdziwa. Obsługiwałem uroczystość ślubną w kościele i w domu weselnym. Już na początku przyjęcia zaczęły się nieporozumienia rodzinne. Po paru dniach spotkałem pana młodego i przypomniałem mu, że czekają gotowe zdjęcia ślubne. Powiedział, że ich nie odbierze. Okazało się, że nawet ich nie widział, a wesele zakończyło się awanturą. Rodziny zabroniły młodym spotykania się!
Zaprosiłem go do zakładu i dałem mu bezpłatnie zdjęcia.
Doradziłem, aby spotkał się z małżonką pod pretekstem obejrzenia zdjęć. Z wielką radością po kilku dniach powitałem parę młodych. Przyszli podziękować za dobrą radę i zamówili dodatkowe zdjęcia, aby manifestacyjnie przekazać je rodzinom. Byli szczęśliwi, i ja też!

- Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję