Reklama

Mój komentarz...

Dyskretne przerzuty

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Płacimy składkę przymusowego ubezpieczenia zdrowotnego, ale za tę składkę - będącą de facto podatkiem, gdyż jest przymusowa - mamy coraz mniej świadczeń medycznych. Ich pula niepokojąco maleje, za pozostałe trzeba płacić dodatkowo. Czy zmierzamy do całkowitej prywatyzacji opieki zdrowotnej, czy tylko do mieszanego systemu, przymusowo-dobrowolnego?
Jeśli jednak poprzedni system, całkowicie przymusowy, zbankrutował i właśnie dlatego uzupełniany jest dziś elementem „prywatno-dobrowolnym” - to jakie właściwie są gwarancje, że i ten przymusowy element w obecnym, mieszanym systemie, też nie zbankrutuje? Czy mamy jakiekolwiek gwarancje, że w ramach obecnej przymusowej „składki” zdrowotnej przysługująca ilość świadczeń medycznych nie będzie stale, systematycznie maleć? Że będą one coraz trudniej dostępne, że będzie coraz dłuższy okres ich oczekiwania przez potrzebującego pacjenta? A taka jest właśnie sytuacja w krajach Unii Europejskiej, który mieszany system opieki zdrowotnej przyjęły dużo wcześniej od nas... W Anglii, Francji, Niemczech na świadczenia medyczne przysługujące w ramach „przymusowej składki” czeka się coraz dłużej, często kilka lub kilkanaście miesięcy. Nie od rzeczy będzie zauważyć, że tę „przymusową składkę” płacą obywatele bez względu na to, czy akurat chorują, czy nie. Można więc zapytać, czy nie byłby uczciwszy system mieszany, ale taki, w którym dominowałyby dwa elementy: „prywatno-dobrowolny” i „charytatywno-opiekuńczy(solidarnościowy)?
Tymczasem podobna sytuacja rysuje się i w szkolnictwie. I w służbie zdrowia, i w szkolnictwie rodzą się więc nadto sprzeczności prawne między zasadami konstytucyjnymi a bieżącym ustawodawstwem. Władze Łodzi skarżą na przykład ostatnio do Trybunału Konstytucyjnego zapisy ustawowe o udziale samorządów w finansowaniu oświaty, nakładające na samorządy (więc na mieszkańców!) dodatkowe ciężary finansowe, związane z nowymi zadaniami oświatowymi, podczas gdy rząd nie zabezpiecza w podatkach ściąganych do kasy państwowej odpowiednich pieniędzy na te zadania... Jest to de facto obarczanie podatnika nowymi kosztami, ustanawianymi przez rząd, przy czym „dla niepoznaki” poborcą tych sum od obywateli miałby być samorząd... Warto podkreślić, że do jak najbardziej uzasadnionego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, złożonego przez zarząd miasta Łodzi, dołączyły i inne samorządy z całej Polski. Miejmy nadzieję, że biurokracja państwowa, która często lekceważy i bezkarnie żeruje na bezbronnym, niezorganizowanym obywatelu, trafi tym razem na kamień, a przynajmniej na twardy orzech do zgryzienia.
Państwo, jako struktura społeczna, tym różni się od innych organizacji społecznych, że może stosować przymus, że ma monopol na stosowanie przemocy. Nie widać przecież dostatecznie silnych powodów, by ten monopol przemocy, poprzez przymus podatkowy, stosowany miał być z dobrym skutkiem akurat w lecznictwie czy oświacie. Ale oto nie brakuje narzekań, że i nasze bezpieczeństwo codzienne - osobiste, majątkowe - też nie jest dostatecznie gwarantowane w ramach płaconych podatków... Że dokonuje się swoista „prywatyzacja” policji, polegająca na tym, że za podatkowe pieniądze mamy coraz bardziej liche gwarancje bezpieczeństwa, chwytania i karania sprawców przestępstw, w związku z czym obywatele muszą wydawać coraz więcej pieniędzy na firmy ochroniarskie, systemy zabezpieczające, od wymyślnych systemów alarmowych poczynając, na podwójnych drzwiach i zamkach kończąc... Sądząc po ilości firm ochroniarskich w Polsce i ilości zatrudnionych tam osób - w grę wchodzą niebagatelne kwoty. Czy więc aby i tu nie mamy do czynienia z dyskretnym przerzucaniem kosztów bezpieczeństwa: z państwowej policji na prywatnego obywatela?
Amerykański noblista, Milton Friedman mawiał, że są cztery główne drogi wydawania pieniędzy. Pierwszy, to gdy wydajemy własne pieniądze na własne potrzeby: wydajemy je wtedy racjonalnie (kupić najtaniej jak najlepszy towar lub usługę) i celowo (wydajemy na to, czego naprawdę potrzebujemy); drugi, to gdy wydajemy własne pieniądze na cudze potrzeby, np. gdy wspieramy kogoś. Wydajemy celowo - bo chcemy mu pomóc, natomiast nieracjonalnie, gdyż nie wiemy, na co przeznaczy on nasze pieniądze, czy na chleb, czy może na wódkę? Trzeci sposób, to gdy wydajemy cudze pieniądze na własne potrzeby, co ilustruje przykład delegacji, którą trzeba rozliczyć... Wydaje się wtedy niecelowo -aby tylko wydać przyznaną kwotę, ale racjonalnie: żeby mieć jak najwięcej frajdy. Ostatni, czwarty sposób, zdaniem noblisty, jest najgorszy: gdy wydajemy cudze pieniądze na cudze potrzeby. Wówczas, powiada on, wydajemy i niecelowo, i nieracjonalnie, gdyż chodzi już wyłącznie o to, by je wydać... Tak właśnie wydają pieniądze podatników urzędnicy dopowiada. Może i dopowiada złośliwie, ale obserwując wydatki publiczne, i to nie tylko w Polsce, trudno nie przyznać mu racji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Spójrz razem z Jezusem na swoje dotychczasowe życie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

aradaphotography/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii Łk 11, 42-46.

Środa, 15 października. Wspomnienie św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Kiedy trzyletniego Briana odwiedził ojciec Pio

2025-10-14 17:37

[ TEMATY ]

historia

wiara

św.Ojciec Pio

Archiwum Głosu Ojca Pio

o. Pio

o. Pio

„Ojciec Pio powiedział mi, że wkrótce przyjdzie, aby zabrać mnie do Matki Boskiej”. Te słowa wypowiedział trzyletni Brian do swojej matki na krótko przed śmiercią. Jego niesamowita, mało znana historia została napisana przez kanadyjską pisarkę katolicką Anne McGinn Cillis, czytamy na katolickiej platformie ChurchPOP.

Brian był synem anglikańskiej pary mieszkającej w Liverpoolu. Zawsze był pogodnym, pełnym życia dzieckiem. Kiedy skończył dwa lata, wszystko diametralnie się zmieniło: czuł się zmęczony i wyczerpany, lekarze zdiagnozowali u niego białaczkę i dali mu sześć miesięcy życia.
CZYTAJ DALEJ

„Wielkie Ostrzeżenie" - film, który wzywa do nawrócenia

2025-10-15 13:26

[ TEMATY ]

film

Rafael

Materiał prasowy

„Wielkie Ostrzeżenie” w reżyserii Juana Carlosa Salasa Tameza to film, który wymyka się prostym definicjom. To dzieło głęboko poruszające, duchowe i jednocześnie niezwykle aktualne wobec moralnego kryzysu współczesnego świata. Już pierwsze pytanie, jakie stawia widzowi, brzmi: Co by się stało, gdyby można było zobaczyć swoje życie z innej perspektywy — zarówno dobre, jak i złe czyny, wraz z ich konsekwencjami, w pełnym świetle prawdy? Tak jak widzi je Bóg? To pytanie prowadzi przez cały film, skłaniając do refleksji nad własnymi wyborami, relacjami i sensem życia. Premiera filmu w kinach w Polsce już 31 października.

Jak mówi ks. Mateusz Szerszeń, redaktor naczelny Któż jak Bóg: „To film, który nie tylko porusza, ale przede wszystkim wzywa do nawrócenia i przygotowania serca na spotkanie z Bogiem. Jestem przekonany, że poruszy sumienia i uchroni on wielu ludzi od piekła.” Rzeczywiście, „Wielkie Ostrzeżenie” jest jak duchowe lustro – pokazuje prawdę o człowieku, o jego słabościach i nadziei, o tym, co w życiu najważniejsze. Kamera prowadzi widza przez obrazy, które przypominają osobisty rachunek sumienia – nie po to, by potępić, lecz by ukazać prawdę i wzbudzić pragnienie przemiany.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję