Reklama

Na maryjnym szlaku

Tu się wszystko zaczęło

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wadowice na przestrzeni 10 lat dwukrotnie były miejscem koronacji wizerunków Matki Bożej. Wszyscy kojarzą fakt koronacji z bazyliką, w której Karol Wojtyła, obecnie Ojciec Święty Jan Paweł II został ochrzczony 20 czerwca 1920 r.
Wielki wadowiczanin osobiście koronował Matkę Bożą Nieustającej Pomocy w 1999 r.
Ale w Wadowicach jest jeszcze jeden kościół, młody, wybudowany w latach 1986-91 jako wotum wdzięczności za ocalenie Ojca Świętego w zamachu 13 maja 1981 r. Podczas konsekracji kościoła pw. św. Piotra Ojciec Święty wyraził pragnienie, by w świątyni rozbrzmiewały wciąż słowa Piotrowego wezwania: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”.
Architekci, twórcy kościoła, dokonali rzeczy niezwykłej: w ułożeniu marmurowej posadzki w nawie głównej i na ścianie ołtarzowej widoczny jest schemat rzutu całej Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Podobnie dopatrzyć się można kształtu Placu św. Piotra, a nawet widać niewielką płytę z brązu, która zaznacza miejsce zamachu na Papieża. Po lewej stronie ołtarza znajduje się ukoronowana figura Matki Bożej Fatimskiej, dar biskupa Leirii z Fatimy.
Świątynia jest centralnym miejscem zespołu budynków, które służą celom dydaktycznym i społecznym. Całość nawiązuje do historycznych zespołów sakralnych i dobrze służy nowej parafii. Pośrodku placu, przed kościołem, stoi wykonany z brązu pomnik Jana Pawła II - dar Watykanu. Rodzinne miasto papieża Jana Pawła I - Vittorio Veneto ofiarowało trzy dzwony, którym nadano imiona: św. Piotra, Jana Pawła I i Jana Pawła II.
Oczywiście, jednak głównym miejscem pielgrzymowania do Wadowic jest bazylika Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny i znajdujące się obok muzeum, byłe mieszkanie rodziny Wojtyłów. Z ogromnym wzruszeniem klękamy w kaplicy Najświętszej Rodziny u stóp kamiennej, płaskorzeźbionej chrzcielnicy. To „tu się wszystko zaczęło…”. Po przeciwnej stronie - w kaplicy zwanej Złotą odbiera cześć Matka Boża Nieustającej Pomocy. W czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 r. Jan Paweł II mówił w Wadowicach: „A Was wszystkich proszę, abyście przed wizerunkiem tej Matki otaczali mnie nieustanną modlitwą. (…) Do tego wizerunku zwłaszcza jako studenci gimnazjum ciągnęliśmy zawsze przed lekcjami i po lekcjach. Nie wiem, czy dzisiaj jest ten sam zwyczaj”.
Mamy świadomość, jak wielką rolę w życiu Ojca Świętego odegrała wadowicka fara. Tu przecież przystąpił on do pierwszej spowiedzi i Komunii św. Tu był ministrantem. Tu odprawił swą Mszę św. prymicyjną, dziękując za dar kapłaństwa. Tu wymodlił te łaski, które towarzyszą mu do dziś.
Podczas pierwszej pielgrzymki witał tu Ojca Świętego 76-letni ks. prał. Edward Zacher. Czy był na świecie drugi taki kapłan, któremu dane było to, o czym świadczyły słowa Jana Pawła II: „Był moim profesorem religii w gimnazjum wadowickim, który z kolei przemawiał na moich prymicjach kapłańskich, na moich prymicjach biskupich, arcybiskupich i kardynalskich tu, w wadowickim kościele, i wreszcie przemówił także dzisiaj na tym nowym etapie drogi mojego życia”. Oto zaiste pełnia spełnienia kapłaństwa: dożyć chwili witania swego ucznia i wychowanka jako Namiestnika Chrystusowego. Niesamowite!
Opuszczamy bazylikę, która jest najbardziej czytelnym pomnikiem Ojca Świętego i znakiem jego obecności w Wadowicach. Od paru lat prowadzona jest systematyczna odnowa bazyliki. Prowadzona jest tak, aby jeszcze bardziej ukazać związki Jana Pawła II ze swoim kościołem parafialnym. Dlatego też polichromie powstałe w ciągu ostatnich miesięcy podejmują tematy nauczania Jana Pawła II zawarte w encyklikach, adhortacjach i listach papieskich. Jest to chyba jedyny kościół w Europie, w którym znalazło swoje plastyczne i artystyczne odzwierciedlenie przesłanie Ojca Świętego, jakie kieruje on do całego świata.
A co robimy dalej? Któż nie pamięta charakterystycznego uśmiechu Ojca Świętego i jego wspomnienia wadowickich kremówek? Czyż moglibyśmy ich nie skosztować? Tylko które są tymi właściwymi? Na placu przed bazyliką jest wiele kawiarni. Chyba nam się jednak udało trafić na właściwą. Chociaż głowy nie dam.
Z tej pielgrzymki zachowam również we wdzięcznej pamięci spotkania na maryjnym szlaku ludzi, którzy ofiarowali nam nocleg i gościnę w Porąbce. Urszula i Kazimierz Nowakowscy, znajomi Grażyny, przyjęli nas całym sercem, mimo iż kilka godzin wcześniej wrócili z wczasów. Pan Kazimierz, choć urodzony w Gdańsku, młode lata spędził w Gubinie. Z przyszłą żoną poznali się na naszych „Warsztatach w drodze”. Uczestniczyli w nich kilka razy. I tak p. Kazimierz „wżenił się” w beskidzką rodzinę. Już powoli staje się „krzokiem”, a nie „potokiem”. Dzisiaj uczy młode pokolenie religii i - przede wszystkim - historii. Historia to nie tylko wiedza, ale i hobby naszego gospodarza. Potrafił stworzyć sobie znakomity warsztat pracy - interesującą bibliotekę, pełną dokumentację cyklu lekcji poświęconych patriotyzmowi. Dyskutuje z zapałem o swej pracy. Niewielu spotkałem nauczycieli tak dobrze rozumiejących najnowszą historię Polski. Myślę, że nasz kontakt nie był ostatnim. Bardzo chciałbym pokazać państwu Nowakowskim nasz przepiękny Grodowiec. Mam nadzieję, że nas odwiedzą.
Dzień wadowicki był szczególnym dniem naszego pielgrzymowania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Okulary wiary

2025-02-04 13:42

Niedziela Ogólnopolska 6/2025, str. 24

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Zadziwiająca jest zbieżność doświadczeń Izajasza, św. Pawła i św. Piotra w dzisiejszej Liturgii Słowa.

Pewnie nie będę daleki od prawdy, gdy powiem, że w mniejszym czy większym stopniu dotyczy to każdego z nas, sióstr i braci w wierze. Cała „trójka” – jeśli można się tak wyrazić – doświadcza niebywałego wręcz lęku, może nawet wstydu dlatego, że znalazła się w bezpośredniej bliskości świętego Boga, „sam na sam”, będąc ludźmi niedoskonałymi. Izajasz mówi: „Biada mi (...), jestem mężem o nieczystych wargach”, Paweł określa siebie dramatycznie mianem „poronionego płodu”, a Piotr wyznaje: „jestem człowiekiem grzesznym”. Izajasz pisze o wizji Boga Ojca, a Paweł i Piotr – o spotkaniu z Chrystusem. Paweł opisuje, co działo się po zmartwychwstaniu, a Piotr pisze o doczesności. Wszyscy są przerażeni. Chcą uciekać, ukryć się, wycofać, niemal zniknąć, trochę tak jak bojące się dzieci, zakrywające oczy rękoma i mówiące, że ich nie ma. Tymczasem Pan Bóg nie kwestionuje ich niedoskonałości, nie godzi się natomiast na sytuację zakładającą dezercję. Najpierw oczyszcza ich i usuwa lęk, daje im odczuć swą bliskość, a potem wyznacza misję do wykonania. Widząc majestat i moc Bożą, godzą się wykonać Jego wolę. Jeśli bazuje się na własnych możliwościach, zadania stawiane przez Boga są dla człowieka niewykonalne. Razem z Bogiem jednak, według Jego koncepcji, na Jego „rozkaz”, koniecznie w Jego obecności i mocy, jest to możliwe. Więcej – okaże się, że owoce przerastają nawet naszą wyobraźnię. Papież Benedykt XVI mawiał, że znakiem obecności Boga jest nadmiar, i podawał przykład cudu w Kanie Galilejskiej. Nie tylko ilość wina była cudem, ale także jego jakość! Tak też jest z owocami powołania. Gdyby się patrzyło z perspektywy świata, można by dojść do wniosku, że nie ma ono sensu, jest niepotrzebne, nieopłacalne, a dziś wręcz śmieszne. Lecz gdy zakładamy okulary wiary, widzimy je zupełnie inaczej, wypływamy na głębię. Mądrość polega na tym, aby pójść drogą wspomnianych mężów Bożych. Niemalże „stracić” wiarę w siebie, a uwierzyć głosowi powołania. Tak jest w historii świętych, a przypomnę z dumą, że pierwsi chrześcijanie nazywali siebie nie inaczej, jak właśnie świętymi. Mam tutaj na myśli powołanie nie tylko kapłańskie czy zakonne, ale każde – małżeńskie, zawodowe czy społeczne. Misję powinni podejmować wszyscy: nauczyciele, wychowawcy, trenerzy, lekarze. A my jak ognia boimy się zarówno słowa „powołanie”, jak również – a może jeszcze bardziej – słowa „służba”. Tymczasem logika chrzcielna mówi, że króluje ten, kto służy jak Chrystus. Właśnie wtedy człowiek jest do Niego najbardziej podobny i obficie błogosławiony. Nie kokietuję, po prostu opisuję liczne obserwacje. Gdy służymy, jesteśmy autentycznie piękni. Gotowość służby to cecha ludzi wolnych! Zbliżając się do Pana, odczuwamy zarówno radość, jak i coś w rodzaju trwogi. Bojaźń Boża polega na tym, że lękamy się głównie o siebie, że nie odpowiadamy adekwatnie na bezgraniczną miłość Bożą naszym oddaniem. Obyśmy mogli powiedzieć: dostrzegłem Cię, Panie, pokochałem i odpowiadam najlepiej, jak potrafię.
CZYTAJ DALEJ

Czy słyszysz głos Jezusa?

2025-01-14 09:21

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Łk 5, 1-11.

Niedziela, 9 lutego. Piąta niedziela zwykła
CZYTAJ DALEJ

By sprawić radość

2025-02-09 23:27

Małgorzata Pabis

    W zimny, lutowy piątek Rektorat Sanktuarium Bożego Miłosierdzia zakupił i podarował 150 porcji ciepłej zupy oraz pieczywo dla podopiecznych Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.

- Cieszymy się, że dziś wszyscy czekający w kolejce do Dzieła Pomocy św. Ojca Pio otrzymali ciepły posiłek. To dar wielu ludzi dobrej woli, którzy złożyli środki na Funduszu Miłosierdzia – mówi Małgorzata Pabis, rzecznik prasowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję