„Ścisk jak na Pasterce albo Rezurekcji” - śmieje się dziektarzewski proboszcz ks. Jarosław Kulesza, który właśnie skończył celebrowanie porannej Eucharystii. Tymczasem ani to Pasterka,
ani Rezurekcja, tylko Msza św., po której rozpoczął się festyn. W ciągu 3 lat wieść o tutejszym święcie na dobre rozeszła się po okolicy, stąd tego dnia można spotkać w Dziektarzewie także parafian z
Sarbiewa, Glinojecka czy Baboszewa.
A jest po co przyjeżdżać. W tym roku dla publiczności śpiewał znany ciechanowski zespół „Ruah”, można było także spróbować swych sił w licznych konkurencjach. Tradycyjne już rąbanie drewna
na czas, przeciąganie liny przez mieszkańców poszczególnych wiosek czy kiermasz domowych wypieków - to tylko niektóre z festynowych propozycji. Obok przykościelnego placu częstowano też wyśmienitą
grochówką i pomidorówką, bigosem i czerwonym barszczem, można było także bezpłatnie zmierzyć ciśnienie krwi i poziom cukru. Parafianie i goście mogli również nabyć kasety wideo z filmem ukazującym remont
zabytkowej XV-wiecznej świątyni.
W festynowym programie znalazła się nie lada atrakcja - walki rycerzy. Zgromadzeni wokół walczących widzowie mogli zobaczyć, jak poruszający się w niewygodnych średniowiecznych zbrojach młodzi
ludzie doskonale radzą sobie z ciężkimi mieczami. Miałby z nich pożytek król Jagiełło pod Grunwaldem, gdyby tylko żyli w tamtych czasach.
W zupełnie inny nastrój wprowadził publiczność płoński dziecięcy zespół taneczny „Nutka”, który zaprezentował ciekawe nowoczesne układy choreograficzne. Dzieci i młodzież mogły też wziąć
udział w biegu ulicznym, który - uwaga! - odbywał się na trasie, którą co roku podąża procesja Bożego Ciała.
Jak co roku, tak i teraz ważnym punktem programu była loteria fantowa, na którą przygotowano ok. tysiąc losów. Co ważne - każdy los wygrywał. Nagrodę główną stanowiła w tym roku para prosiąt,
wśród innych nagród znalazło się także ok. 100 gołębi. Hodowcy darowali je bardzo chętnie, znacząco się przy tym uśmiechając. Co znaczył ów uśmiech? „Prosta sprawa. Gołębie po wypuszczeniu i tak
przeważnie zaraz wracają do swoich właścicieli - mówi mi jeden z hodowców. - Chyba, że ktoś od razu przeznaczy je na rosół”.
Wreszcie nadeszły długo oczekiwane punkty programu z udziałem wielkich gwiazd. Najpierw aukcja dzieł sztuki, mistrzowsko poprowadzona przez Leonarda Pietraszaka. O sile perswazji Pana Leonarda niech
świadczy fakt, że wszystkie wystawione na aukcji obrazy i rzeźby znalazły nowych nabywców, zaś konto remontu kościoła wzbogaciło się o kilka tysięcy złotych. Dodatkowo aukcję okrasiła wspaniale odegrana
scena pojedynku, jaki widzowie pamiętają z serialu Czarne chmury. Leonard Pietraszak (filmowy pułkownik Dowgird) po krótkiej walce na rapiery pokonał Macieja Rayzachera (filmowego kapitana Knotte), który
bez tchu osunął się na ziemię. Na szczęście ta teatralna śmierć nie przeszkodziła mu w dalszym fantastycznym prowadzeniu festynu.
Całość parafialnego święta zwieńczył wyśmienity występ Mariana Opani, który zaprezentował 3 skecze, sięgające wprawdzie korzeniami peerelowskiej rzeczywistości, lecz w wielu punktach zadziwiająco
przystające do naszych czasów.
Kolejny papieski festyn w Dziektarzewie przeszedł do historii. Jedną z najważniejszych jego cech jest fakt, iż dochód z wszelkich imprez zawsze przeznaczany jest na remont parafialnego kościoła.
Dzięki takim inicjatywom oraz wytężonej pracy Księdza Proboszcza i parafian w ciągu zaledwie roku udało się wymienić więźbę dachową i pokrycie dachu na świątyni. Dzięki takim inicjatywom zarówno Ksiądz
Proboszcz, jak i parafianie mogą z czystym sumieniem stwierdzić, że robią wszystko, co w ich mocy, by świątynia znów nabrała blasku. Wreszcie dzięki takim inicjatywom inni mogą zobaczyć, że nie warto
siedzieć i narzekać, że nic się nie udaje, kiedy można zrobić coś dobrego. Wystarczy tylko chcieć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu