Zgodnie z przewidywaniami proboszcza z każdym dniem pani Turkowa przynosiła wieści o kolejnych chętnych paniach, które zgodziły się na pracę w Towarzystwie. Józef z całym zaangażowaniem oddał się posłudze
dziełu. Najpierw gromadzono dane o ludziach i rodzinach potrzebujących opieki. Kobiety, jak to przewidywano, sprytnie i skutecznie wykorzystywały swoje znajomości do zdobywania ludzi życzliwych, a mających
możliwości materialne i decyzyjne.
Ksiądz biskup zgodził się i wyraził to na piśmie, by ksiądz Pelczar w jego imieniu asystował rodzącemu się dziełu.
Rozpoczęte w Wojutyczach dzieło „Życie duchowe” znowu zostało odłożone na „lepsze” czasy. Aktywność duszpasterska, troska o rozwój Towarzystwa tak pochłonęły młodego kapłana,
że zapomniał o swoich pragnieniach wstąpienia do zakonu, nawet z rzadka tylko myślał o swoim pragnieniu dzielenia się wiedzą z młodymi kandydatami do stanu kapłańskiego.
Wakacje 1869 roku przyniosły nieco odpoczynku. Józef nie rezygnując z pracy w parafii, miał jednak sporo czasu na odpoczynek, o co zresztą dbał sam ksiądz proboszcz. I znowu przyszedł nowy rok szkolny,
nowe obowiązki w szpitalu, konfesjonale i coraz więcej czasu pochłaniała praca z paniami Towarzystwa.
Było to pod koniec września. Ksiądz proboszcz wybrał się do Przemyśla załatwić urzędowe sprawy. Wrócił na drugi dzień na sam obiad. Był, co było nieco dziwne, biorąc pod uwagę jego charakter dziwnie
milczący. Wikarzy próbowali dociec przyczyny melancholijnego nieco usposobienia proboszcza, ale ten nie dał się sprowokować. Milczał, powoli przeżuwając kolejne kęsy strawy. Kiedy wstawali od stołu, poprosił
by Pelczar został chwilę.
Mam dla ciebie radosną, jak sądzę, wiadomość, czego nie mogę powiedzieć o sobie.
- Co się stało?
- Byłem u biskupa Monastyrskiego. Poinformował mnie, że w związku z odejściem księdza Michała Stolca z seminarium na probostwo, mianuje cię prefektem studiów. Masz rozpocząć pracę od października.
Od decyzji nie ma odwołania.
- Tym razem nie jest to dla mnie radosna wiadomość. Ale skoro taka jest wola biskupa, nie można odmówić.
- Też tak sądzę - posępnie dodał proboszcz.
Józef wróciwszy do pokoju sięgnął po schematyzm i zaczął czytać nazwiska profesorów, z którymi za kilka tygodni będzie dzielił trud troski o nowe powołania. Powoli snuły się w wyobraźni postaci przyszłych
konfratrów: ks. rektor Skwierczyński, wicerektor ks. Edward Schediwy, ojciec duchowny ks. Julian Tranda i prefekt ks. Jakub Glazer. Ta postać przyniosła trochę ciepła w serce przyszłego prefekta. Znali
się przecież jeszcze od gimnazjum.
- Nie ma co dumać - powiedział sam do siebie. Wziął brewiarz i poszedł do kościoła.
Po kilku tygodniach, w których jego krótkie wypowiedzi dla prasy po opuszczeniu Castel Gandolfo wywołały kontrowersje, papież Leon XIV postanowił zmienić strategię. We wtorek, opuszczając rezydencję papieską, nie zatrzymał się przed dziennikarzami ani nie odpowiadał na pytania, wybierając milczenie, które wielu interpretuje jako gest ostrożności i jasności.
Do tej pory każdy wyjazd papieża z Castel Gandolfo stawał się regularnym wydarzeniem medialnym. Reporterzy i korespondenci watykańscy czekali na jego krótkie, często nieformalne komentarze, które szybko były rozpowszechniane. Spontaniczne wypowiedzi papieża - czasem o charakterze duszpasterskim, innym razem osobistym - trafiały na pierwsze strony gazet.
Przypomnij sobie słowa Matki Bożej z Fatimy o konieczności odmówienia przez Franciszka Marto wielu różańców. Wizjoner do końca swego krótkiego życia odmawiał tę modlitwę codziennie, wielokrotnie. Odchodził na bok, by nienagabywany do zabaw z rówieśnikami sięgać po różaniec. Nie chciał biegać wokół spraw tego świata, chciał biec do Nieba. Jego różaniec był „wędrówką”.
Długa wędrówka – a ta jest właśnie taka – jest zawsze wysiłkiem. Jest nużąca, wiąże się nawet ze zmęczeniem i bólem. Wszystko rekompensuje perspektywa osiągnięcia wyznaczonego celu. W przypadku różańca-wędrówki jest podobnie. Nie jest on przyjemnością, lecz trudem drogi. Nie musisz go nawet lubić! Możesz traktować go jako pokutę i właśnie to przede wszystkim ofiarować Niebu. Bo łatwo jest robić to, co lubimy, co sprawia nam przyjemność. Wiele większą zasługę ma ten, kto umie się przemóc, zmotywować i wykonać rzeczy wiążące się w wysiłkiem i cierpieniem. Każdy paciorek jest jak kolejny mały krok w stronę Nieba. Niebawem znajdziesz się tak blisko niego, że zauważysz zmiany. Coś z niebieskiego światła zacznie Cię nasączać, z wolna zaczniesz dostrzegać, że stać Cię na rzeczy tak niemożliwe jak zapomnieć głębokie urazy czy przebaczyć wielkie krzywdy… Odmawiasz różaniec jako wędrówkę, a ten owocuje w Twoim życiu nie dzięki Twej modlitwie dającej Ci radość, zanurzającej Cię w kontemplacji Boga, lecz dzięki modlitwie, która jest wysiłkiem kroczenia pod górę, by z każdym krokiem znaleźć się bliżej Nieba. Nielubiony i nierozumiany różaniec jako akt pokuty? Tak, bardzo owocnej.
Członkowie katolickiego stowarzyszenia Civitas Christiana w Rzymie
Członkowie katolickiego stowarzyszenia Civitas Christiana pielgrzymują do Rzymu w ramach Jubileuszu 2025. W rozmowie z mediami watykańskimi przedstawiciele grupy wskazali, że „Pan Bóg daje im jasną drogę pełną optymizmu i nadziei”; to okazja do doświadczenia radości, kiedy mogą zaczerpnąć z dziedzictwa dwóch wielkich Polaków: św. Jana Pawła II i bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. To ostatecznie „patrzenie i uczenie się jedności, nie tylko Kościoła, ale i społeczeństw”.
Do Rzymu pielgrzymują, aby najpierw uzyskać łaskę odpustu w Roku Jubileuszowym nawiedzając papieskie Bazyliki Większe; jak sami wskazali, chcą także pogłębić wiarę i miłość oraz więź ze wspólnotą Kościoła. Jako katolickie stowarzyszenie, któremu patronuje bł. kard. Stefan Wyszyński, szczególnym momentem pielgrzymki była modlitwa w Bazylice Matki Bożej na Zatybrzu, świątyni, która stanowiła kościół tytularny Prymasa Tysiąclecia. Tam szczególnie pielgrzymi z Polski modlili się dar kanonizacji patrona.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.