Reklama

Świat

Bp Sobiło dla KAI: Kościół na Wschodzie się wyludnia, ale pozostaniemy tu do ostatniego wierzącego

Widziałem statystyki ONZ: 10 najszybciej wymierających miast na świecie. W tej dziesiątce były cztery miasta naszej diecezji: Charków, Donieck, Dniepro i Zaporoże. Pan Bóg zna przyszłość, a my wiemy, że dopóki są tu ludzie, mamy tu być. Do ostatniego wierzącego - mówi w rozmowie z KAI biskup pomocniczy charkowsko-zaporoski Jan Sobiło, nawiązując do bieżącej sytuacji na wschodniej Ukrainie.

[ TEMATY ]

wywiad

Wschód

Małgorzata Soja

Bp Jan Sobiło

Bp Jan Sobiło

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dorota Abdelmoula (KAI): Księże Biskupie, w Adwencie Kościół w Polsce szczególnie pamięta o modlitwie i pomocy materialnej dla Kościoła na Wschodzie. Jakiego wsparcia ta wspólnota potrzebuje dziś najbardziej?

Bp Jan Sobiło: Przede wszystkim potrzeba pomocy duchowej, solidarności z nami, wyrażanej nawet poprzez ciepłe słowa, jakie padają w mediach. Jest to potrzebne także ze względu na trwającą fazę wyjaśnień historycznych między Polska a Ukrainą. Oczekujemy od Polski i polskiego Kościoła zrozumienia tej rzeczywistości i wyważonych wypowiedzi – bo każde zbyt odważne sformułowanie wprowadza niepokój. Czytając je, ludzie są zdruzgotani i bardzo boleśnie to przeżywają. Mówią wręcz: nie mamy już przyjaciół!

Potrzebujemy też modlitwy i tyle, ile płynie jej w Polsce,nie ma chyba nigdzie indziej na świecie. Trwający konflikt może się zakończyć tylko dzięki ingerencji Boga, a Bóg ingeruje wtedy, kiedy Go o to bardzo prosimy. Dlatego jeśli Polacy będą modlić się za Ukrainę, za Donbas, za te tereny objęte wojną, to wierzę, że Bóg odmieni losy, że doprowadzi do triumfu Niepokalanego Serca Maryi, że nawróci się Rosja, że będzie przebaczenie i prośba o nie, a ludzie zrozumieją bieg historii w kontekście wiary.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Polska jest jedynym krajem tak mocnego ducha, gdzie, pomimo wielu problemów, wiele osób się spowiada, przyjmuje Komunię świętą, modli się na różańcu. Na tę duchową armię liczy Ukraina, a szczególnie wschód kraju.

- Ksiądz Biskup mówił o solidarności, a ta wyraża się także poprzez pomoc materialną płynącą z Polski.

- Dzięki tej pomocy, ludzie tutaj widzą, że nie są sami. Ta pomoc rozwiązuje pewne problemy materialne, ale przede wszystkim wyraża to, że nie jesteśmy sami, że świat jest zainteresowany naszym losem. Według propagandy sowieckiej, w ostatnich dziesięcioleciach wielkim przyjacielem Ukrainy była Moskwa. Jednak Ukraińcy zobaczyli, że ten, kogo propagowano jako przyjaciela i opiekuna stał się agresorem. To zmieniło sposób myślenia ludzi.
Dziś nasz naród potrzebuje pomocy tych, którzy zrozumieją, że sytuacja Ukrainy jest bardzo trudna, także w wymiarze materialnym, choć pomoc materialna jest zawsze symbolem tego, co dokonuje się w sercu: ktoś konkretny pamięta o mnie, troszczy się i chce się dowiedzieć, czego potrzebuję. To znaczy, że jestem dla kogoś ważny, że nie jestem sam. Tę sytuację, jak nikt inny, rozumieją Polacy.

- Spróbujmy zatem powiedzieć konkretnie, jakie są dziś potrzeby diecezji charkowsko-zaporoskiej?

Reklama

- Przede wszystkim: wsparcia modlitewnego. Poza tym, potrzebuje kapłanów. Są miejsca, gdzie nawet księża emeryci mogliby przyjechać. W Polsce jest wielu takich, którzy znają język rosyjski, są rezydentami, a mogliby tutaj, w rosyjskojęzycznej części Ukrainy pięknie duszpasterzować i w misyjnym duchu poświęcić tutejszym ludziom ostatnie lata swojego kapłaństwa.
Zapraszam tu księży! Będą mieć garstkę ludzi, bo nasze parafie nie są liczne, ale są to ludzie niezwykle wdzięczni. Jest np. miasto Energodar, w którym jest wspólnota, która czeka na księdza. Mówią: byle by był, byle Mszę św. odprawił. My byśmy się nim zaopiekowali, miałby wszelką pomoc. Nie musiałby nigdzie dojeżdżać. Mieszkałby sobie na miejscu, odprawiał Mszę świętą, a ludzie by byli szczęśliwi. To garstka osób, które od dawna czekają na kapłana. Dzięki obecności tego księdza Pan Jezus mieszkałby między nimi. A my mamy braki, nie mamy kogo im dać.
Potrzebujemy też sióstr zakonnych, a wiele zakonów się stąd wycofało. Np. w województwie zaporoskim było kiedyś pięć zgromadzeń – i wszystkie wyjechały, ze względu na trudną sytuację materialną i nie tylko. Zdaję sobie sprawę, że w Polsce jest mniej powołań, a zgromadzenia liczą, że jeśli otwierają nową placówkę, to i stamtąd będą powołania. A tu wspólnoty są bardzo małe i nie brakuje trudności. Ale to jest właśnie prawdziwa misja: nawet ze względu na tę garstkę ludzi, którzy zostali tu w tych trudnych czasach, warto przyjechać i podtrzymać ich na duchu.
Potrzeba wreszcie wsparcia materialnego. Nasze kościoły i to, co się w nich znajduje – mamy dzięki Polsce. Polacy utrzymują ten Kościół, podobnie jak organizacje takie, jak m.in. Kirche in Not, czy Renovabis. Księża zbierają tacę w różnych parafiach w Polsce. Dzięki temu mogą tu opłacić np. gaz, elektryczność, kupić benzynę, by dojechać do chorych. Miejscowe ofiary pokrywają zaledwie 10 proc. potrzeb i żadna tutejsza parafia nie utrzymuje księdza. A to właśnie księża mogą najefektywniej pomagać swoim parafianom, bo znają ich potrzeby.

- Na przykład jakie?

- To np. realizacja recept. Mieliśmy w Zaporożu punkt wydawania leków. Hurtem kupowaliśmy lekarstwa w tutejszej aptece, dzięki czemu cena była niższa. To była wielka pomoc, ale był to tylko roczny projekt, który się zakończył. Szkoda, bo na tutejszych terenach przyfrontowych, możliwość zrealizowania recepty oznacza często: żyć, albo nie żyć.
Duchowieństwo jest dla tutejszych mieszkańców najbliższą rodziną. Tutaj kapłan jest całym oparciem dla ludzi: nie tylko tym, który przekazuje łaskę od Boga, sprawując sakramenty, ale też dając konkretną pomoc materialną. Od czasu rozpadu Związku Radzieckiego Kościół objął całkowitą opieką ludzi na całym Wschodzie, nie patrząc na to, czy osoba, która prosi o jedzenie, czy leki jest jest wierząca. Sprawdzamy, czy nie oszukuje, ale stajemy się „kupować” tych osób w zamian za dary.

Najważniejsze, to przywrócić człowiekowi jego godność, pokazać, czym jest solidarność. Powiedzieć, że gdzieś w Polsce jest konkretny człowiek, który dzieli się swoją niedużą rentą, czy emeryturą, po to, żeby ulżyć komuś na Wschodzie. Jestem bardzo wdzięczny Polsce za tę opiekę.

2017-12-17 17:19

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Müller: Franciszek na nowo ukazuje nam Kościół jako wspólnotę

[ TEMATY ]

wywiad

Włodzimierz Rędzioch

"Franciszek na nowo ukazuje nam Kościół jako wspólnotę, jako Lud Boży. W swoim nauczaniu dobitnie domaga się, aby nie było żadnego dystansu między sprawującymi pasterską posługę biskupami i kapłanami a wiernymi" - powiedział KAI kard. Gerhard L. Müller. W rozmowie prefekt Kongregacji Nauki Wiary mówi m. in. o najbardziej intrygujących i najważniejszych wątkach dzieła Josepha Ratzingera, stanie wiary Kościoła, reformie Kurii Rzymskiej, zbliżającym się synodzie poświęconym rodzinie oraz herezjach współczesnego świata.

KAI: - Jak prefekt Kongregacji Nauki Wiary określiłby obecny stan wiary Kościoła? Czy w Kościele stoimy może na początku nowej ery?
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Skazany kardynał Becciu odstąpił od żądania udziału w konklawe

2025-04-29 10:44

[ TEMATY ]

Watykan

konklawe

kardynał Angelo Becciu

żądanie

Włodzimierz Rędzioch

Włoski kardynał Angelo Becciu, skazany przez trybunał w Watykanie za defraudację, odstąpił od żądania udziału w konklawe. Prawo to utracił na mocy decyzji papieża Franciszka, podjętej w 2020 roku w związku ze skandalem wokół zakupu luksusowej nieruchomości w Londynie.

W ogłoszonym we wtorek liście 76-letni, niegdyś bardzo wpływowy kardynał napisał: "Mając w sercu dobro Kościoła, któremu służyłem i będę służyć z wiernością i miłością, a także by przyczynić się do jedności i spokoju konklawe, postanowiłem zachować posłuszeństwo wobec woli papieża Franciszka i nie wchodzić na konklawe, choć jestem przekonany o swojej niewinności".
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję