Reklama

Tajemnica starego kościółka

Niedziela łowicka 32/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest najstarszą z rodzeństwa. Jej trzech młodszych braci, to jeszcze dzieci. Ona prawie dorosła. Skończyła 19 lat. Wydaje jej się nawet, że jest samodzielna. Na pewno w kwestii podejmowania decyzji.
Marka poznała przeszło rok temu. Mieszkali w sąsiednich wsiach, ale widziała go tylko kilka razy. Właściwie nic dziwnego, że wcześniej nie zwracali na siebie uwagi. On ma 26 lat. Teraz to żadna różnica wieku, ale jak byli młodsi. Pracuje w Niemczech. Ma 8-letniego golfa, poczucie humoru, cudne oczy i kocha ją. Nigdy nie imponowały jej sprawy materialne, ale nie zaznała w dzieciństwie dobrobytu, więc hojność Marka bardzo ją ujęła. W soboty brał ją do miasta. Chodzili do kina, odwiedzili prawie wszystkie kawiarnie. Rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali... On jest bardzo opiekuńczy i dobry. Rodzice też go lubią, choć na początku twierdzili, że jest dla niej za stary. On chce się już pewnie ustatkować, mówili, a dla niej to pierwsza miłość. Faktycznie pierwsza. Do tej pory chłopcy jej się podobali lub nie, ale teraz... Jak go nie widzi kilka dni, tęskni okropnie. Dobrze, że dał jej swoją komórkę. Mogą być w kontakcie przez cały tydzień. W niedzielę zawsze chodzą razem do kościoła. Zimą na Sumę, a latem rano, wtedy można od razu po Mszy św. jechać na cały dzień nad jezioro. Czasem zabierają któregoś z braci Eweliny. Raz wzięła wszystkich, ale musiała mieć oczy dookoła głowy. Cały czas, kiedy się kąpali liczyła ich i sprawdzała czy na pewno są wszyscy. Wcale nie mieli z Markiem spokoju, choć trzeba powiedzieć, że naśmiali się wtedy za cały rok. Mój Boże, jak wtedy było dobrze.
Jakby mogła cofnąć czas, nigdy nie podjęłaby tej decyzji po raz drugi. Marek tak bardzo chciał. Był taki przekonywujący w tłumaczeniu jej na czym polega prawdziwa miłość. No i zgodziła się. Rodzice wiedzieli, że jedzie do Oli. Często u siebie bywały, więc nie było powodów do podejrzeń, zresztą uprzedziła koleżankę o całej sprawie. Pewnie tak najczęściej wyglądają pierwsze wyjazdy z chłopakiem. Z mamą miała dobry kontakt. Chociaż nigdy nie brakowało jej zajęć w domu i gospodarstwie, zawsze miała dla niej czas. Dużo rzeczy robiły razem, więc było łatwiej. Była przecież jedyną córką. Co prawda o „tych sprawach” rozmawiały chyba 5 lat temu, ale przecież dobrze wiedziała, że dzieci nie przynosi bocian. Teoria sobie, a praktyka.... No właśnie.
Leśniczówka kolegi Marka była pięknie położona. Jezioro prawie za oknem, wokół pachnący, stary las. Schludne obejście. Gospodarz przyjął ich niezwykle serdecznie. Ma żonę i półrocznego synka. Znają się z Markiem jeszcze z podstawówki. Wieczorem było ognisko. Karkówka z dzika prosto z grilla. Wszystko, jak u prawdziwego leśniczego być powinno. Wypili może dwa piwa. Później jeszcze spacer nad jeziorem. Po prostu cudownie. Był taki czuły, delikatny, kochany.
Następnego dnia wstała bardzo wcześnie. Właściwie nie spała. Miała milion myśli w głowie. Przypomniały się jej słowa mamy. „Córeczko wiesz po czym możesz najłatwiej rozpoznać czy robisz coś złego? To będzie wtedy, kiedy uznasz, że nie możesz mi o tym opowiedzieć”. Wczoraj tłumaczyła sobie, że przecież miłość nie może być czymś złym. Są wolni, kochają się tak mocno, znają się ponad rok. Więc dlaczego tyle o tym myślała, dlaczego po prostu nie była szczęśliwa?
To już było, dziś ma dużo większy problem. Słowa lekarza zabrzmiały jak wyrok: „Dwunasty tydzień ciąży. Wszystko w najlepszym porządku”. Choć odsuwała od siebie myśli o ciąży, czuła, że to właśnie to. Co teraz? Jak powiedzieć rodzicom? Co zrobi Marek? Nie wydawał się zaskoczony, ale po prostu przyjął to do wiadomości. No i co będzie ze szkołą? Tak chciała skończyć hotelarstwo. Marzyła o agroturystyce. Zna się na tym. Od kilku lat pracuje w takim gospodarstwie. Z niemieckim też radzi sobie coraz lepiej. Planowali z Markiem, że jak pojedzie w przyszłym miesiącu, to rozejrzy się za pracą dla niej.
Mój Boże! Siedzi w tym kościółku już ponad godzinę. Nawet nie może się modlić. Tyle myśli w głowie. Jak tu cicho. Pachnie drzewem. Jak w leśniczówce. Jestem sama? Nie, jeszcze ta pani w ostatniej ławce. Pewnie też ma jakąś prośbę do Pana Boga. Tylko, że ja nawet nie wiem o co mam Go prosić. Ciąża nie zniknie, nikt też za mnie nie porozmawia z rodzicami, nie podejmie decyzji za Marka. Boże Miłosierny, niech się dzieje wola Twoja! Tak zawsze mówi mama w trudnych sytuacjach.
Kiedy wychodziła z kościółka zerknęła na tablice ogłoszeń parafialnych. Zobaczyła na niej uśmiechniętą buzie małego dziecka. Zatrzymała się. Czytała bardziej odruchowo niż z zainteresowania. Było o ośrodku adopcyjnym, anonimowym telefonie dla dziewcząt w ciąży, skutkach aborcji. Wszystko jakby specjalnie dla niej. Przechodzący obok kapłan uśmiechnął się ciepło. Pozdrowiła go i zaskoczona sama tym co mówi, spytała, czy ma chwilkę czasu.
Ta rozmowa trwała więcej niż chwilkę. Nie była łatwa, a jednak jest jej dużo lżej. Teraz pójdzie prosto do domu. Tylko czy złapie jeszcze autobus.
Już prawie wsiadała do zatłoczonego autokaru, kiedy ktoś złapał ją za rękę. Marek!
Opowiedział jej o porannej wizycie w starym drewnianym kościółku na rynku. O rozmowie z księdzem proboszczem i o tym, że chce, aby razem powiedzieli rodzicom i ustalili datę ślubu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

2025-04-07 13:15

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe Stock

Pro-liferka, dziennikarka, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, doradca życia rodzinnego, współautorka serii podręczników do wychowania do życia w rodzinie Magdalena Guziak-Nowak opisuje wstrząsającą relację ze szpitala w Oleśnicy.

ZABILI DZIECKO W 9 MIES. CIĄŻY. Gotowe do samodzielnego życia, prawie noworodka. Tak, w Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: w miłości nie ma handlu; nie chodzi w niej o utarg, ale o wielkoduszność

2025-04-17 21:37

[ TEMATY ]

Warszawa

Wielki Czwartek

Msza Wieczerzy Pańskiej

Abp Adrian Galbas

BP Episkopatu

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Sprawiedliwość nie może być ostatnim zawołaniem chrześcijan. Od niej ważniejsza jest miłość do ostatniego tchnienia – powiedział abp Adrian Galbas podczas liturgii Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze warszawskiej. Podkreślił, że w miłości nie ma handlu, ale chodzi o wielkoduszność.

W Wielki Czwartek metropolita warszawski abp Adrian Galbas przewodniczył wieczorem mszy Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
CZYTAJ DALEJ

Rozmowa z Ojcem: Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego

2025-04-19 10:37

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję