Szybko przekonaliśmy się, że sport to nie tylko grzeczne pytania, życzliwość i uśmiech podczas konferencji prasowych. Młodszy Klitschko w oświadczeniu napisał: „Nie rozumiem, dlaczego tak zwani „przyjaciele”, na przykład trener Wacha, już grzebią Emanuela Stewarda i moją karierę tylko dlatego, że Emanuela nie ma na moim obozie treningowym i może go nie być na walce. Emanuel to mój człowiek i zawsze nim pozostanie. On wciąż jest moim głównym trenerem, nawet jeśli nie ma go ze mną na początku zgrupowania i może go zabraknąć podczas pojedynku (co jeszcze nie jest potwierdzone)”.
W Internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy. Jedni piszą, że Mariusz Wach ma bardzo duże szanse na wygraną. Inni – również o szansach Wacha, ale nie przekreślają Władimira. Piszą: „Klitschko to Klitschko”. To nie jest pierwszy przypadek, kiedy ktoś odgrażał się, że pokona ukraińskich championów. Świetnym przykładem może być walka młodszego Klitschko z Davidem Hayem, który już reklamował koszulkę z ściętą głową Władimira. Innym przykładem walka Vitalego z Dereckiem Chisorą, który wykazał się niestosownym zachowaniem na kilka dni przed walką zarówno do Vitalego, którego spoliczkował podczas ceremonii ważenia, jak i do Władimira, którego opluł w ringu, na kilka chwil przed walką.
„Na końcu, mam krótką wiadomość do „przyjaciół”< o których już wspomniałem… Odczepcie się i okażcie trochę szacunku! Przestańcie grzebać człowieka żywcem! Emanuel Steward jest nadal moim trenerem i moim przyjacielem i to się NIGDY nie zmieni! Nie mogę się doczekać spotkania z wami wszystkimi 10 listopada!” – zakończył oświadczenie.
I my również nie możemy się doczekać tej walki. Czy spełni się to, co zapowiadał podczas konferencji prasowej Mariusz Wach, że pokona Władimira? Czy nie jeden już to samo mówił? A może to właśnie niepokonany polski pięściarz obali mit, że Władimir Klitschko jest niepokonany?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu