Reklama

Niedziela Częstochowska

Odszedł śp. ks. prał. Aleksander Kutynia

Kochali go parafianie, szanowali kapłani

„On kochał Was, a Wy kochaliście jego” – mówił w homilii abp senior Stanisław Nowak, który wieczorem 18 lipca br. przewodniczył w kościele pw. św. Kazimierza w Częstochowie Mszy św. w intencji zmarłego proboszcza parafii ks. prał. Aleksandra Kutyni.

[ TEMATY ]

pogrzeb

odszedł do Pana

Edyta Kler

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na pożegnanie całowali jego kapłańskie dłonie

Słowa abp. Nowaka pokazują prawdę o życiu zmarłego nagle 17 lipca 2017 r. ks. Aleksandra. Był kochanym przez parafian proboszczem. Swoją miłość i przywiązanie wierni okazali, otaczając przed rozpoczęciem Mszy św. otwartą trumnę z ciałem zmarłego i całując jego kapłańskie dłonie. Gorliwie modlili się Różańcem i Koronką do Bożego Miłosierdzia, pod przewodnictwem ks. Michała Jaskuły. Na pożegnanie ks. Aleksandra przybyło także wielu kapłanów. Wielu z nich miało łzy w oczach. „Był bardzo lubiany przez kapłanów” – podkreślił abp Nowak. „Śmierć jest bolesna, a nawet brutalna. Bardzo nas boli tak niespodziewane odejście tego gorliwego kapłana. Jednak wierzymy, że jest to odejście do życia. Chrystus jest Prawdą i Życiem. Dlatego my, kapłani, wierzymy, że taka nagła, raptowna śmierć jest przywilejem kapłana. Ufamy, że odszedł, patrząc na Tego, który go powołał” – mówił abp Nowak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kochał Kościół i dawał ludziom Jezusa

Zmarły kapłan był bardzo gorliwym duszpasterzem, który kochał Kościół. Podjął się wielkiego trudu budowy świątyni pw. św. Kazimierza. „To wielki trud, to był bój o ten kościół. Ks. Aleksander kochał tę świątynię, ale przede wszystkim kochał swoich parafian. Wszędzie, gdzie pracował, czynił to z wielką miłością i gorliwością. Tak było również w Borownie, Krasicach, w parafii św. Jadwigi Królowej w Częstochowie, gdzie pracował przy boku ks. Jana Niezgody” – przypomniał abp Nowak. „Należał do grona tych proboszczów, którzy wpisali się w dzieje Częstochowy kościołów” – zaznaczył arcybiskup.

„Kapłan jest powołany przede wszystkim do tego, aby dawać ludziom Jezusa. Jakie to wielkie, by móc dotykać Ciało Jezusa. Dziękujemy dzisiaj ks. Aleksandrowi za tak wiele Mszy św.” – kontynuował abp Nowak.

Zmarły ks. Kutynia dbał o dobro duchowe wiernych, zależało mu na dobrze uformowanych sumieniach. „On tak bardzo pilnował konfesjonału. Zachęcał wiernych, by często korzystali z tego daru miłosierdzia” – podkreślił abp Nowak Ks. Aleksander kochał dzieci i młodzież, stąd także łzy w oczach jego ministrantów.

Reklama

Kapłan maryjny

Niezwykłą cechą duchowości zmarłego kapłana była maryjność. „Bardzo kochał Maryję stojącą pod krzyżem Jezusa. Z miłości do Maryi na szczycie świątyni umieścił Jej figurę, by błogosławiła Częstochowie”. Był mocno przywiązany do osoby Jana Pawła II. To dlatego niemal każdego roku pielgrzymował do Rzymu z zaprzyjaźnionymi kapłanami, by być w Wiecznym Mieście 16 października, w rocznicę wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową.

On jest jakby w pokoju obok

Parafianie długo w nocy czuwali przy trumnie swojego proboszcza. Następnego dnia, 19 lipca, w intencji śp. ks. Aleksandra była sprawowana poranna Msza św. Przy trumnie modlił się wraz z kapłanami i parafianami tata zmarłego kapłana. Liturgii przewodniczył ks. Rafał Zawisza. Koncelebrowali: ks. wicedziekan Jarosław Ginter i ks. Michał Wieczorek. Popłynęły słowa wdzięczności za wszelkie dobro, które wierni otrzymali przez kapłańskie dłonie ks. Aleksandra. Dziękowali za życzliwość, pogodę ducha, roztropność - wielu bowiem korzystało z jego rad - jak mówił ks. Zawisza, który kiedyś był wikarym w tej parafii. W wygłoszonej homilii wspomniał lata serdecznej współpracy ze zmarłym proboszczem i w imieniu wszystkich dziękował za jego kapłańskie życie, za to, że nazwał go swoim bratem. Przypomniał też list zacytowany kiedyś przez ks. Kutynię podczas kazania. Były to słowa skierowane przez umierającego męża do żony. Prosił, aby po jego śmierci nie rozpaczała, lecz była jak do tej pory radosna, wspierająca innych, i żyła tak, jakby jej zmarły mąż był w pokoju obok i za chwilę miał przyjść. W ten sposób przykładem z proboszczowskiego kazania ks. Zawisza zachęcał, aby wierni opłakujący go, żyli odtąd tak, jakby on przebywał w drugim pokoju i czuli się otoczeni jego duszpasterską i ojcowską troską.

Reklama

Przed wyruszeniem orszaku pogrzebowego do rodzinnej parafii ks. Aleksandra w Opatowie czuwanie modlitewne przy trumnie prowadził ks. Michał Krawczyk.

Msza św. najważniejsza

Najważniejszym punktem każdego dnia jego kapłańskiego życia była Msza św. Przypomniał o tym biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski w kazaniu podczas Mszy św. pogrzebowej 19 lipca br. w parafialnym kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Opatowie. „Zmarły Ksiądz Aleksander, jako kapłan, odprawiał Mszę św. codziennie, począwszy od dnia swoich święceń 30 maja 1982 r. To ponad 35 lat. Bardzo wielu z nas zapamięta go stojącego w kapłańskich szatach podczas celebracji Eucharystii we wszystkich tych wspólnotach i kościołach, w których pracował, albo w których odprawiał mszę świętą gościnnie. Jak każdy kapłan, codziennie brał w swoje ręce biały opłatek chleba i dzięki słowom konsekracji sprowadzał Boga na ziemię. Odprawiał Mszę św. za żywych i za umarłych, podczas chrztów, ślubów i pogrzebów. To dla godnego sprawowania Eucharystii budował kościół w Krasicach, a potem w Częstochowie, u św. Kazimierza.” – mówił bp Przybylski.

Kochał kapłaństwo

Msze św. pogrzebową koncelebrował biskup senior Antoni Długosz i ponad 100 kapłanów. „My, kapłani, jesteśmy powołani głównie po to, żeby być dla Eucharystii, a wszystko inne, co robimy w naszym działaniu materialnym i duszpasterskim powinno wynikać i prowadzić do Eucharystii” - podkreślił w homilii bp Przybylski.

„On teraz widzi, że w jego kapłańskim posługiwaniu nie chodziło tylko o pobożne sprawowanie jakiś religijnych czynności, ale o życie wieczne każdego człowieka powierzonego jego kapłańskiej odpowiedzialności. Dlatego śmierć każdego kapłana jest jakąś wielką stratą i żalem – bo odchodzi człowiek, którego Bóg wybrał jako narzędzie do zbawiania ludzi, dzięki któremu, tyle osób mogło otworzyć sobie niebo. Dlatego my, księża, musimy ciągle pamiętać, że w naszej kapłańskiej służbie naprawdę chodzi o zbawienie ludzi, o ich wieczne życie z Bogiem. Tylko taka świadomość pozwala nam podejmować trudy naszej kapłańskiej codzienności, przekraczać siebie i walczyć o wierność swojemu powołaniu” – kontynuował biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej.

Reklama

Ks. Aleksander kochał kapłaństwo. „Ksiądz to ktoś taki, kto idzie za Bogiem, nie po to, żeby odnosić sukcesy i gromadzić bogactwa. Kapłaństwo nie jest drogą do kariery ani nawet do samorealizacji, a tym bardziej nie jest wygodnym sposobem na życie. Bóg, za którym zdecydowaliśmy się pójść sam zgodził się być takim ziarnem pszenicznym, zrzuconym z nieba na ziemię, żeby obumierać dla drugich” – przypomniał bp Przybylski.

Spalał się dla spraw nieba i ziemi

„Znajdujemy może dużo powodów, które przyczyniły się do nagłej śmierci Księdza Aleksandra. Wiemy, że ma za sobą ogromną i gorliwą pracę kapłańską. Można by powiedzieć, że to nic dziwnego, że jego serce nie wytrzymało. Budowa dwóch kościołów, codzienna kapłańska harówka, z coraz dotkliwszego braku kapłanów, ostatnio samodzielne prowadzenie parafii, już bez wikariusza. Jak się dołoży jeszcze do tego sprawy rodzinne, doświadczenie śmierci mamy i troska o starszego ojca – to całkiem sporo jak na jednego człowieka. A my księża, wiemy, że przy tym wszystkim miał jeszcze czas dla nas. Długi czas był wicedziekanem w dekanacie. Chętnie odwiedzał i spotykał się ze współbraćmi w kapłaństwie, zawsze można było przyjechać do niego, wprosić się na dobrą kawę i pogadać prosto, po bratersku i z wielkim humorem. Chciałoby się wręcz zapytać: Księże Olku, czy warto było się tak spalać? Może byś jeszcze trochę pożył gdybyś się bardziej oszczędzał, dokładniej leczył, częściej wyjeżdżał na urlop i odpoczynek? Ale to nie są pytania ludzi wierzących, a tym bardziej księdza. Trzeba się spalać i umierać, bo bez tego, życie jest bezowocne, a kapłaństwo zgorzkniałe i nudne, „bo kto kocha swoje życie straci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”. Ksiądz Aleksander chciał służyć, a Bóg mówi dziś do nas, „że kto chciałby Mu służyć i pójdzie za Nim tego uczci Ojciec niebieski i przyjmie go do swojego Domu w niebie” – wspominał zmarłego bp Andrzej Przybylski.

Po Mszy św. ciało zmarłego kapłana zostało złożone w grobie na rodzinnym cmentarzu w Opatowie.

2017-07-20 19:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł prof. Piotr Małoszewski - zwierzchnik Zakonu Grobu Bożego w Jerozolimie

[ TEMATY ]

odszedł do Pana

http://www.iz.poznan.pl/

Profesor dr hab. inż. Piotr Małoszewski

Profesor dr hab. inż. Piotr Małoszewski

O śmierci zwierzchnika polskich bożogrobców poinformował wieczorem 21 marca kard. Kazimierz Nycz, który jest Wielkim Przeorem Zwierzchnictwa Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Polsce. Zmarły miał 67 lat.

W Monachium zmarł 21 marca br. prof. Piotr Małoszewski, wybitny działacz katolicki i polonijny. Przez wiele lat był m.in. wiceprzewodniczącym Polskiej Rady Duszpasterskiej Europy Zachodniej i dyrektorem Szkoły Przedmiotów Ojczystych działającej przy Polskiej Misji Katolickiej w stolicy Bawarii. Współtworzył też Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech. W marcu br. został nowym zwierzchnikiem Zakonu Grobu Bożego w Jerozolimie w Polsce. Miał 67 lat.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Beata Szydło: Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami

2024-04-30 07:16

[ TEMATY ]

Beata Szydło

Łukasz Brodzik

YouTube

Rozmowa z Beatą Szydło

Rozmowa z Beatą Szydło

Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami - twierdzi w rozmowie z portalem niedziela.pl była premier Beata Szydło.

Jak dodaje europoseł Prawa i Sprawiedliwości nasz kontynent staje się coraz mniej konkurencyjny pod względem gospodarczym, ale problemów jest więcej, chociażby z demografią.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję