Liturgia tej niedzieli przepełniona jest radością. Szczególnie mocno akcentują to dzisiejsze czytania. Prorok Izajasz usilnie zachęca wszystkich, którym bliska jest Jerozolima, aby wraz z nią cieszyli
się łaską, jaką Bóg ją obdarzył. Cóż takiego wydarzyło się, że trzeba aż tak wielkiego święta?
Czytany dziś fragment z Księgi Izajasza pochodzi z jej trzeciej części nazywanej Księgą Triumfu. Została ona napisana po powrocie Izraelitów z niewoli babilońskiej. Jakże wielka musiała być radość
Izraelity, który widział lub słyszał o klęsce i upadku Jerozolimy, a teraz widzi ją piękną i odbudowaną. Prorok w swojej wizji porównuje ją do matki karmiącej swoje dzieci. Jerozolima, z miasta, które
było w ruinie i pohańbieniu, staje się miastem, gdzie na nowo bije źródło życia. Staje się źródłem życia nie tylko dla jej mieszkańców, ale dla wszystkich narodów. Teraz w Jerozolimie wszystkie narody
mogą osiągnąć zbawienie. A jest to możliwe, bo w tym świętym mieście na nowo zamieszkał Bóg. Po czasie pohańbienia i odrzucenia, Izraelici na nowo mogą się cieszyć obecnością Boga i pięknem swego ukochanego
miasta.
Całkiem inny obraz radości przedstawia św. Łukasz we fragmencie Ewangelii na tę niedzielę. Spotykamy tam Jezusa, który posyła swoich uczniów, aby głosili Dobrą Nowinę o królestwie Bożym. Jezus poucza
Apostołów, że ich głoszenie Ewangelii nie ma być propagandą, ale winno być pełne skromności i prostoty; nie przy pomocy nie wiadomo jakich środków, ale w najprostszy sposób. Uczniowie bez torby, bez trzosa,
bez sandałów - czyli rzeczy wydawać by się mogło niezbędnych do życia - mają iść i głosić Dobrą Nowinę. Jest to w jakiś sposób weryfikacja ich wiary i bezinteresownej miłości. Jedynym dobrem,
jakie posiadają, to słowo Chrystusa, Jego moc i świadectwo życia.
I oto rzecz zadziwiająca - przy pomocy tak skromnych środków uczniowie mówią o wielkich dziełach, jakich dokonali wśród ludzi. To rodzi w nich wielką radość. Pragną podzielić się ze swym Mistrzem
tym wszystkim, czego dokonali. W kontekście tej wielkiej radości uczniów, dziwnie musiały dla nich zabrzmieć słowa Jezusa, jakie do nich skierował: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica”.
Cóż oznaczają te słowa? Oznaczają, że szatan nie spocznie w swojej walce. Zło będzie trwało pomimo tego, że głoszona jest Dobra Nowina. Nawet więcej, będzie pozornie przybierało na sile. Im większe jest
działanie dobra, tym bardziej szatan będzie starał się je zniszczyć. Dlatego Jezus wskazuje uczniom i nam na prawdziwe źródło radości, a jest nim zbawienie: „Cieszcie się z tego, że wasze imiona
zapisane są w niebie”.
Tak więc źródłem chrześcijańskiej radości winna być świadomość tego, że jesteśmy ludźmi zbawionymi. A jaka jest nasza radość, radość chrześcijan XXI w? Przypominają się tu słowa, które miał wypowiedzieć
jeden z filozofów niemieckich, Fryderyk Nietzsche. Mówił, że może i zostałby chrześcijaninem, gdyby sami chrześcijanie wyglądali bardziej przekonywująco, bardziej na ludzi, którzy otrzymali zbawienie.
Pisał, że przerażają go niezwykle smutne i smętne pieśni kościelne, a chrześcijanom brakuje radości. Czyżby teza niemieckiego myśliciela była prawdziwa? Czy czuję się człowiekiem zbawionym? Czy czuję
się człowiekiem nadziei? Czy potrafię dzielić się nią z innymi? Na te pytania musi sobie odpowiedzieć każdy z nas.
Pozostaje jeszcze jedno zasadnicze pytanie: Czym jest ta radość? Czy jest ona tylko prostym uczuciem wyrażającym nasze zadowolenie? Czy radość pojawia się tylko wraz z sukcesem, poczuciem bycia kochanym,
a może jest czymś głębszym? Jaka jest radość Apostoła Pawła, który mówi nam dzisiaj, że z niczego innego się nie chlubi, tylko z krzyża Jezusa Chrystusa?
Krzyż chlubą, radością? Niemożliwe! A jednak. Ta radość, której doświadcza Apostoł Paweł i tylu innych prześladowanych chrześcijan, ma swoje korzenie nie w emocjach i zmiennych uczuciach, ale w Bogu,
który jest jej źródłem. Paweł i inni chrześcijanie mieli świadomość bycia zbawionymi. Byli ludźmi pełnymi nadziei i to ona pozwalała im się cieszyć nawet w czasie największych prześladowań. I choć może
nie zawsze było to widoczne, to jednak świadomość zbawienia pozwalała im przezwyciężyć najtrudniejsze chwile. Przypominają się słowa psalmu: „Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. Postępują
naprzód wśród płaczu, niosąc ziarno na zasiew; z powrotem przychodzą wśród radości, przynosząc swoje snopy” (Ps 126,5-6).
To, co dzieje się teraz ma znamię przemijalności. Często będziemy mogli zobaczyć szatana zstępującego z nieba jak błyskawicę, niszczącego wszystko to, co udało nam się osiągnąć. Jednak nic nie idzie
na marne ani na zatracenie - kiedyś, jak Izraelici, wkroczymy do Niebieskiego Jeruzalem i jak oni będziemy się cieszyć z obecności Pana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu