Reklama

Aktualności

Franciszek: Kościół nigdy nie zgodzi się na święcenie kobiet

Nauczanie Kościoła o niemożliwości święcenia kobiet na kapłanów i biskupów jest nauczaniem trwałym – powiedział dziennikarzom podczas lotu z Malmö do Rzymu Franciszek. Podczas trwającej około 40 minut rozmowy odpowiedział na sześć pytań, zadanych przez dziennikarzy towarzyszących mu w „volo papale”. Dotyczyły one różnych spraw - od polityki imigracyjnej do roli kobiet w Kościele. Papieża pytano też o jego doświadczenia z odnową charyzmatyczną i zielonoświątkowcami, o przyczyny jego niepokoju związanego z handlem ludźmi, sekularyzacją w Europie oraz o spotkanie 24 października z prezydentem Wenezueli Nicolasem Maduro.

[ TEMATY ]

kobieta

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Franciszek:
Z tymi inicjatywami ... powiedziałbym, że doświadczyłem dwóch rodzajów inicjatyw. Jednej, kiedy pojechałem do Caserty do Kościoła charyzmatycznego, a także podobnie w Turynie, kiedy udałem się do Kościoła waldensów. Była to inicjatywa pokuty i proszenia o przebaczenie, ponieważ katolicy ... część Kościoła katolickiego nie zachowywała się po chrześcijańsku, dobrze, wobec nich. I trzeba tam było prosić o przebaczenie i leczyć ranę.

Inna inicjatywa to dialog, a zaczęło się to już w Buenos Aires. Mieliśmy tam trzy spotkania w Luna Parku, który może pomieścić 7000 osób. Trzy spotkania wiernych ewangelikalnych i katolickich w duchu odnowy charyzmatycznej, ale również otwarte. Były to spotkania, które trwały cały dzień: kazania głosili pastor, biskup ewangelikalny oraz ksiądz lub biskup katolicki; lub dwóch i dwóch na przemian. Podczas dwóch takich spotkań, jeśli nie nawet trzech, kazanie głosił ojciec Cantalamessa, który jest kaznodzieją Domu Papieskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Myślę, że sprawa wywodzi się już z poprzednich pontyfikatów i odkąd byłem w Buenos Aires i to było dla nas dobre. Organizowaliśmy również trzydniowe rekolekcje wspólne dla pastorów i księży, głoszone też przez pastorów i księdza lub biskupa. I to bardzo pomogło w dialogu, zrozumieniu, zbliżeniu, pracy ... zwłaszcza pracy z najbardziej potrzebującymi. Razem. I to w atmosferze szacunku, wielkiego szacunku. Tyle na temat inicjatyw, począwszy już od Buenos Aires ... Tu, w Rzymie, miałem kilka spotkań z pastorami, już dwa lub trzy. Niektórzy przybyli z USA i stąd, z Europy.

Natomiast to spotkanie, o którym pan wspomniał, to będzie uroczystość, organizowana przez ICCRS [Międzynarodowe Katolickie Służby Odnowy Charyzmatycznej] z okazji 50-lecia odnowy charyzmatycznej, która zrodziła się jako ruch ekumeniczny, a zatem będzie to nabożeństwo ekumeniczne i odbędzie się na Circus Maximus. Przewiduję - jeśli Bóg mi pozwoli – że się tam udam i wygłoszę przemówienie. Zdaje mi się, że trwać ono będzie dwa dni, ale dotąd nie jest jeszcze zorganizowane. Wiem, że odbędzie się w wigilię Zesłania Ducha Świętego, a ja zabiorę głos w pewnym momencie.

Reklama

Co do odnowy charyzmatycznej i zielonoświątkowców: słowo „zielonoświątkowcy”, określenie „zielonoświątkowcy” jest dziś niejednoznaczne, ponieważ odnosi się do wielu rzeczy, wielu stowarzyszeń, wielu wspólnot kościelnych, które nie są takie same, a wręcz są sobie przeciwne. Trzeba być zatem bardziej dokładnym. To znaczy, że określenie to jest tak powszechne, iż stało się terminem dwuznacznym. Jest to typowe w Brazylii, gdzie zielonoświątkowcy bardzo się rozprzestrzenili.

Gdy chodzi o odnowę charyzmatyczną, to jednym z jej pierwszych przeciwników w Argentynie był mówiący te słowa. Byłem w tym czasie prowincjałem jezuitów, kiedy rozpoczęła się Odnowa w Argentynie i zabroniłem jezuitom, by mieli z nią coś wspólnego. I mówiłem publicznie, że kiedy organizuje się celebrację liturgiczną, to trzeba czynić coś liturgicznego, a nie „szkołę samby”. To powiedziałem. A dziś myślę odwrotnie, gdy rzeczy zostały uporządkowane. W Buenos Aires co roku mieliśmy nawet w katedrze Mszę św. Ruchu Odnowy Charyzmatycznej, na którą przychodzili wszyscy. A zatem ja również doświadczyłem procesu rozpoznawania dobra, jakie Odnowa dała Kościołowi. I nie zapominajmy wielkiej postaci kardynała Suenensa, który miał tę wizję proroczą i ekumeniczną.

Greg Burke:
Dziękuję, Ojcze Święty. Teraz Eva Fernández z sieci „Cope”, dla radia hiszpańskiego.

Eva Fernández:
Ojcze Święty, chciałam zadać to pytanie w języku włoskim, ale wciąż nie czuję się na siłach. Nie tak dawno temu Wasza Świątobliwość przyjął Nicolása Maduro, prezydenta Wenezueli. Jakie wrażania masz z tego spotkania i jaka jest Twoja opinia na początku rozmów? Dziękuję bardzo, Ojcze Święty.

Reklama

Franciszek:
Tak, prezydent Wenezueli poprosił o spotkanie i umówienie się, ponieważ wracał z Bliskiego Wschodu, Kataru, z innych emiratów i jego samolot miał postój techniczny w Rzymie. Już wcześniej prosił o to spotkanie. Był w roku 2013. Następnie poprosił o kolejne spotkanie, ale zachorował i nie mógł przybyć; i wreszcie poprosił o tę audiencję. Kiedy prezydent prosi, trzeba go przyjąć, tym bardziej że był na lotnisku w Rzymie. Słuchałem go pół godziny podczas tego spotkania. Wysłuchałem go, zadałem kilka pytań i usłyszałem jego opinię. Zawsze warto słyszeć różne opinie. Wysłuchałam jego poglądu.

Gdy chodzi o drugi aspekt - dialog, to jest to jedyna droga w przypadku wszystkich konfliktów! Albo się rozmawia, albo się na siebie krzyczy – nie ma innego wyjścia. Ja wkładam całe serce w dialog i myślę, że powinniśmy iść tą drogą. Nie wiem, jak to się skończy, bo są to sprawy bardzo skomplikowane, ale ludzie, którzy są zaangażowani w dialog, są wybitnymi postaciami politycznymi. Zapatero, który był dwukrotnie premierem Hiszpanii i Restrepo [oraz wszystkie strony] zwrócili się do Stolicy Apostolskiej, aby była obecna w dialogu. A Stolica Apostolska wyznaczyła nuncjusza w Argentynie abp Paula Tscherriga, który - jak sądzę - jest obecny przy stole rozmów. Ale dialog, który sprzyja negocjacjom, jest jedyną drogą na rozwiązanie konfliktu, nie ma innej ... Gdyby tak uczyniono na Bliskim Wschodzie, jakże wiele ludzkich istnień zostałoby oszczędzonych! [Od redakcji: abp. Tscherriga zastąpił na pierwszym spotkaniu abp Claudio Maria Celli, który został wyznaczony jako osoba towarzysząca negocjacjom].

Greg Burke:
Dziękuję, Ojcze Święty. Teraz mamy Mathilde Imberty z „Radio France”.

Mathilde Imberty:
Wasza Świątobliwość, wracamy ze Szwecji, gdzie jest bardzo silna sekularyzacja, ale jest to też zjawisko, które dotyka Europę w ogóle. A w takim kraju jak Francja ocenia się, że w najbliższych latach większość obywateli będzie niewierząca. Czy, zdaniem Waszej Świątobliwości, zeświecczenie jest nieunikniona? Kto za to odpowiada: laickie rządy czy Kościół, który był zbyt nieśmiały? Dziękuję.

Reklama

Franciszek:
Nieuchronna, nie. Nie wierzę w fatalizm. A kto ponosi za to odpowiedzialność? Nie potrafiłbym powiedzieć: ty [to znaczy każdy] jesteś odpowiedzialny! Nie wiem. To pewien proces. Ale najpierw chciałbym zauważyć, że papież Benedykt - teolog - mówił o tym bardzo dużo, że kiedy wiara staje się letnia, słabnie i Kościół. Epoka największej sekularyzacji we Francji, na przykład, to czasy, kiedy dwór stał się światowy, kiedy księża byli kapelanami dworu, funkcjonalizm klerykalny, ale brakowało mocy ewangelizacji, mocy Ewangelii. I zawsze, kiedy jest sekularyzacja, brakuje mocy ewangelizacji. Ale jest inny proces, proces kulturowy - myślę, że kiedyś o tym wspomniałem - drugiej formy inkulturacji, kiedy człowiek otrzymuje od Boga świat, aby stworzył kulturę, by rozwijał świat, nad nim panował, w pewnym momencie człowiek, tak jak w micie o wieży Babel, czuje się do tego stopnia Panem kultury, że sam zaczyna być stwórcą innej kultury, ale już własnej, i sam zajmuje miejsce Boga Stworzyciela. W sekularyzacji wcześniej czy później przychodzi grzech przeciw Bogu Stwórcy. Człowiek czuje się samowystarczalny. Nie jest to problem świeckości, bo potrzebujemy zdrowej laickości, która jest zdrową autonomią nauki, myśli, polityki. Tego potrzebujemy. Ale czym innym jest laicyzm, taki jak ten, który był dziedzictwem Oświecenia.

Myślę więc, że są tu te dwie rzeczy: samowystarczalność człowieka, twórcy kultury, który przekracza pewne granice, czuje się Bogiem, a także słabość ewangelizacji, jej letniość, letniość chrześcijan. Ratuje nas tutaj odzyskanie zdrowej autonomii w rozwoju kultury i nauki, ale także z poczuciem zależności, tego, że jesteśmy stworzeniem, a nie Bogiem. Trzeba także odzyskać siłę ewangelizacji. Sądzę, że dziś ta sekularyzacja jest bardzo silna w kulturze i w pewnych kulturach. Bardzo silna w różnych formach jest również światowość, światowość duchowa. Gorzej, kiedy ta światowość duchowa wchodzi do Kościoła. To nie są moje słowa, które teraz powiem, ale kardynała de Lubaca - jednego z największych teologów Soboru [Watykańskiego II]. Mówi on, że kiedy do Kościoła wchodzi światowość duchowa, ... to jest to najgorsze, co może się zdarzyć, nawet gorsze niż to, co wydarzyło się w erze skorumpowanych papieży. Wspomina niektóre formy skorumpowania papieży, nie pamiętam zbyt dobrze, ale wiele. Światowość to jest, moim zdaniem, niebezpieczne. Chociaż może się to wydawać kazaniem, homilią, powiem tak: kiedy Jezus modlił się za nas wszystkich podczas Ostatniej Wieczerzy, prosił Ojca o jedną rzecz dla nas wszystkich: nie zabierz ich ze świata, ale zachowaj ich od świata, od światowości. Jest ona niezwykle niebezpieczna, jest to sekularyzacja trochę oszukana, nieco w przebraniu, trochę prêt-à-porter w życiu Kościoła. Nie wiem, czy jakoś odpowiedziałem ...

Reklama

Greg Burke:
Dziękuję, Wasza Świątobliwość. Teraz niemiecka telewizja „ZDF” Jürgen Erbacher.

Jürgen Erbacher:
Wasza Świątobliwość, kilka dni temu spotkałeś się z Grupą Santa Marta, która zajmuje się zwalczaniem współczesnego niewolnictwa i handlu ludźmi, zagadnieniami, które, moim zdaniem, leżą Ci bardzo na sercu, nie tylko jako papieżowi, ale już w Buenos Aires zajmowałeś się tymi zagadnieniami. Dlaczego? Czy było jakieś wyjątkowe doświadczenie, a może nawet osobiste? Ponadto jako Niemiec na początku roku obchodów Reformacji muszę również zapytać, czy Wasza Świątobliwość przybędzie do tego kraju, gdzie zaczęła się Reformacja 500 lat temu, być może podczas tego właśnie roku?

Reklama

Franciszek:
Zacznę od drugiego pytania. Program przyszłorocznych podróży nie jest jeszcze dopięty. Wiadomo jedynie, że niemal na pewno pojadę do Indii i Bangladeszu, ale ten program nie został nakreślony, to hipoteza.

A co do pierwszego pytania. Tak, od dawna, od czasów Buenos Aires, jako ksiądz, zawsze miałem ten niepokój o Ciało Chrystusa. Fakt, że Chrystus nadal cierpi, że Chrystus jest stale krzyżowany w swoich najsłabszych braciach, zawsze mnie poruszał. Jako kapłan trochę pracowałem z ubogimi, ale nie wyłącznie, pracowałem także ze studentami ... Później, jako biskup, w Buenos Aires podejmowaliśmy [inicjatywy], także razem z grupami niekatolickimi i niewierzącymi, przeciwko niewolniczej pracy, zwłaszcza latynoamerykańskich imigrantów, którzy przybywali do Argentyny. Odbierają im ich paszporty i każą wykonywać niewolniczą pracę w przemyśle, ale zamknięci w fabrykach... Kiedyś jedna z nich się spaliła, a dzieci, wszystkie martwe, leżały na tarasie, a także ktoś, kto nie mógł uciec... Prawdziwi niewolnicy, a to mnie poruszyło. Handel ludźmi. Współpracowałem również z dwoma zgromadzeniami sióstr, pracującymi z prostytutkami, kobietami zniewolonymi przez prostytucję. Nie lubię mówić "prostytutki": niewolnice prostytucji. Następnie raz w roku wszyscy ci niewolnicy systemu przychodzili na Mszę św. na Plaza de la Constitución, to jeden z placów, na który przyjeżdżają pociągi, jak Termini w Rzymie. Tam odprawiana była Msza św. ze wszystkimi organizacjami, zakonnicami, które z nimi pracowały, a nawet z grupami niewierzących, ale z którymi pracowaliśmy razem.

Tutaj pracuje się podobnie. Tutaj, we Włoszech istnieje wiele grup wolontariuszy, działających przeciwko wszelkim formom niewolnictwa, czy to w pracy, czy kobiet. Kilka miesięcy temu odwiedziłem jedną z tych organizacji, a ludzie ... Tutaj, w Włoszech w wolontariacie pracuje się dobrze. Nigdy bym nie pomyślał, że tak jest. Wolontariat to piękna rzecz, jaką mają Włochy. Jest to zasługą proboszczów. Oratorium i wolontariat - to dwie rzeczy, zrodzone z gorliwości apostolskiej włoskich proboszczów. Ale nie wiem, czy odpowiedziałem, czy coś...

Reklama

Greg Burke:
Dziękuję Wasza Świątobliwość, powiedziano nam, że jeśli chcemy jeść, musimy iść.

Franciszek:
Jeszcze raz dziękuję wam za te pytania, dziękuję bardzo! I módlcie się za mnie. Smacznego obiadu!

2016-11-02 21:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ewodia i Syntycha

Pierwotny Kościół nie był wolny od napięć i podziałów. Przy okazji omawiania postaci Chloe dowiedzieliśmy się o problemach w Koryncie (1 Kor 1,11). Kolejny z listów Apostoła świadczy o tym, że spory powstawały także w Filippi. Fragment Flp 4,2-9 zawiera bowiem serię szczegółowych napomnień związanych z problemem jedności w Kościele. Przyczyną nieporozumień we wspólnocie w Filippi okazały się dwie kobiety, aktywne członkinie tegoż Kościoła i współpracownice Pawła w dziele ewangelizacji, Ewodia i Syntycha. Ewodia znaczy tyle co „dobra droga, powodzenie”, a Syntycha - „szczęśliwy traf, los”. Chociaż brak jest innych wzmianek o tych niewiastach, możemy przypuszczać, że te dwie bliżej nam nieznane chrześcijanki były najprawdopodobniej wpływowymi osobistościami i bardzo zaangażowanymi w życie Kościoła w Filippi. Paweł zachęca je do jednomyślności, ale nie wiemy, czego dotyczyła różnica zdań między Ewodią a Syntychą. Najwyraźniej zależało Pawłowi na doprowadzeniu do porozumienia między zwaśnionymi niewiastami, skoro aż dwukrotnie powtarza się czasownik „proszę”. Paweł prosi, aby kobiety miały te same dążenia, tę samą miłość i wspólnego ducha, co on. Wzywa Ewodię i Syntychę, aby były jednomyślne najpierw w myśleniu, a potem konsekwetnie w działaniu. Próbując odpowiedzieć na pytanie, czego dotyczyły różnice między Ewodią i Syntychą, niektórzy uważają, że zażegnanie sporu między nimi było głównym powodem napisania przez Pawła Listu do Filipian. Ponieważ były to osoby znane i pełniące doniosłe funkcje w lokalnym Kościele, Apostoł doszedł do wniosku, że dalsze tolerowanie nieporozumień między nimi mogłoby mieć zgubne skutki dla jedności całego Kościoła w Filippi. Z kontekstu wyniku również, że rożnice zdań nie dotyczyły nauki objawionej, lecz metod postępowania, co wystarczyło do wprowadzenia niepokoju w młodym jeszcze wtedy Kościele w Filippi.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak rozpoznać oszusta?

2024-04-19 08:48

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Zaczęło się dość zwyczajnie – od zakupu żelazka w jednym z domów handlowych. Piękne, błyszczące, z obietnicą trwałości i gwarancji. Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała te obietnice. To moje doświadczenie stało się punktem wyjścia do głębszej refleksji o tym, jak w naszym świecie pełnym najemników i chwilowych obietnic trudno jest znaleźć prawdziwą odpowiedzialność i wsparcie.

Porównuję to do sytuacji duchowej, w której wielu mówi, że nie potrzebujemy wiary, religii, czy duchowych wartości, skupiając się wyłącznie na edukacji i umiejętnościach praktycznych. Jednak gdy życie stawia nas przed trudnymi wyzwaniami, okazuje się, że brak tych wartości odczuwamy najbardziej. W odcinku opowiem także o Sigrid Undset, noblistce, która mimo ateistycznego wychowania, odnalazła swoją duchową drogę, co znacząco wpłynęło na jej życie i twórczość.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję