Zabawa rozpoczęła się wcześnie. Wszyscy dołączali do kółeczka zaraz po wejściu na salę. Po kilkugodzinnych pląsach nie było mocnych. Batman słaniał się na nogach niedaleko choinki, kowboj siedział przy
stoliku, podparłszy oburącz głowę, a szeryf ziewał ze znudzenia, stojąc na środku sali. Księżniczki lekko pochlipywały ze zmęczenia. Zbliżała się pora leżakowania.
Niepubliczne Przedszkole Katolickie w Łomży przeżyło swój kolejny karnawałowy bal. Oczywiście w całej sześcioletniej historii istnienia placówki odbywały się już podobne, ale
ten był pierwszy w tym roku. - Gdyby to było możliwe organizowalibyśmy takie zabawy każdego dnia - mówi siostra Małgorzata Kowalewska, dyrektor przedszkola. - Widzimy radość
w oczach dzieci, to jest niesamowite. Fakt, że to, co się dzieje, nie dzieje się codziennie, udzielił się również rodzicom. Najwięcej było oczywiście mam, które pomagały w organizacji,
a jednocześnie były zawsze czujne, by bystrym okiem kamery i obiektywu aparatu zarejestrować wszystkie wydarzenia na całe życie. Maluchom nie w głowie były patetyczne
zwroty i wzruszające chwile. One były zajęte sobą. Po krótkiej obserwacji kolegów i koleżanek wiedziały już, że są wśród nich: „seryf”, „ryceze”, „muskieterowie”
i wiele innych bajkowych postaci. Duże zainteresowanie wśród najmłodszych wzbudziła też, przybyła z dalekiego kraju „księznicka Seherada”. Po wielogodzinnej zabawie przyszedł
wreszcie długo oczekiwany gość. Święty Mikołaj przyniósł oczywiście wielki worek prezentów. Co odważniejsi zabrali się od razu do sprawdzenia: czy aby na pewno podarki tam są. „Mamo! Cy jutro tez
będzie impreza?” - można było usłyszeć, kiedy pociechy opuszczały przedszkole.
Niepubliczne Przedszkole Katolickie w Łomży prowadzone jest przez Zgromadzenie Sióstr Służek Najświętszej Marii Panny Niepokalanej. Klauzula zakonu nie nakazuje noszenia habitu, siostry
więc pracują po cywilnemu. To głównie sprawia, że dzieci najczęściej zwracają się do nich per: pani. Przedszkole istnieje od 1998 r. - W ciągu tego okresu ani razu nie mieliśmy problemów
z niedoborem dzieci - mówi Siostra Dyrektor. - Zwykle, mamy więcej zgłoszeń, niż możemy dzieci przyjąć. Rodzice chętnie zostawiają pod naszą opieką swoje pociechy. W tej
chwili w placówce zapisanych jest 114 osób w 4 oddziałach, poczynając od najmłodszej grupy 3-latków, kończąc na „zerówce”. Widać, że Siostry pracujące w przedszkolu,
mają do tego dar. Zawsze uśmiechnięte, łagodnym i spokojnym głosem potrafią się dogadać w każdej sytuacji z małym człowiekiem, który w swoim rodzinnym domu
często zachowuje się jak duże tornado. Na pytanie, jak to się dzieje, że w opiekunkach jest tyle cierpliwości i spokoju, siostra Małgorzata Kowalewska odpowiada krótko: - To
wszystko trzeba przemodlić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu