Reklama

Niedziela Wrocławska

Żeby znaleźć miłość, musisz wyjść z kryjówki!

[ TEMATY ]

duszpasterstwo akademickie

Marta Łuczak, Adrianna Sierocińska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na Politechnice Wrocławskiej wystartowała kolejna edycja Laboratorium Miłości - inicjatywy duszpasterstwa akademickiego „Redemptor”.W tym roku towarzyszy jej hasło: „Czy to jest miłość, czy to (za)kochanie?”.

Pierwszą prelekcję wygłosiła Małgorzata Kramarz - doradca psychologiczno-pedagogiczny, terapeuta, wykładowca akademicki. Prelegentka w swoim wystąpieniu starała się znaleźć odpowiedź na dwa pytania postawione w temacie konferencji: „JA + TY = czy to już MY? Jak uniknąć życiowej pomyłki?”. - Temat jest prosty, ale niebezpieczny, trudno odpowiedzieć zwłaszcza na drugie pytanie, ale to nie oznacza, że nie można o tym rozmawiać - mówiła M. Kramarz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na początku prelegentka przedstawiła różne typy relacji, które mogą kryć się pod słowem MY. - JA i TY w związku partnerskim oznacza równy podział obowiązków, to umowa cywilno-prawna. To w pewnym sensie układ najzdrowszy, bo każdy człowiek ma w sobie zapotrzebowanie na sprawiedliwość. Jeśli ktoś ma rodzeństwo, z pewnością doświadczył niesprawiedliwości, gdy musiał czymś się podzielić. Nie może być też tak, że jedna strona wyłącznie bierze, a druga tylko daje. Ale w takim związku ludzie pozostają w dwóch osobnych światach, to układ tymczasowy. Dopóki przestrzegamy warunków umowy, wszystko jest dobrze, jeśli coś się zmieni, relacja zaczyna się psuć.

JA i TY może występować również w relacji hierarchicznej, gdzie jedna strona dominuje, a druga jest jej podporządkowana. - Takich związków jest dość dużo. Świetnie być dominatorem, władza jest smaczna, gdy można kimś zarządzać. Ale nie można tak funkcjonować.

Kolejny typ relacji polega na wymianie handlowej - gdy bilans zysków i strat jest równy zeru, wszystko jest OK, ale gdy pojawiają się trudności (np. mąż choruje i trzeba się nim zaopiekować), układ przestaje się sprawdzać…

Co zrobić, by MY mogło zaistnieć? Najpierw umieć ze sobą rozmawiać, nie bać się otworzyć, poznać się, podzielić także tym, co trudne. Ale to nadal mało!

Reklama

Zdaniem Małgorzaty Kramarz MY jest wtedy, gdy jedna strona potrafi zrezygnować z tego, co jest jej, na rzecz tego, co wspólne. Z pewnością coś traci, ale zyskuje także to, co do relacji wnosi druga osoba. - Wtedy jesteśmy ze sobą bardzo mocno związani. Wtedy dla MY jestem w stanie wiele poświęcić: opiekować się chorym mężem, zaakceptować teściową. Nie dlatego, że jestem cierpiętnicą, ale dlatego, że MY stanowi dla mnie ogromną wartość! Nie ogranicza mnie, ale uskrzydla.

Marta Łuczak, Adrianna Sierocińska

Reklama

Małgorzata Kramarz

Małgorzata Kramarz

Pomysł na to, jak zbudować MY, podsunęli XX-wieczni filozofowie dialogu, którzy mówili, że trzeba wejść w głąb, zaryzykować w spotkaniu z drugim człowiekiem, otworzyć się na niego.

- Są dwie grupy ludzi: otwartej przestrzeni i ci z kryjówek. Każda z nich inaczej wchodzi w relacje. Ludzie z kryjówek chowają się, bo są zranieni, bo się boją. Człowiek otwartej przestrzeni nie ukrywa się, próbuje zrozumieć drugiego - tłumaczyła prelegentka. Dodała także, że największym trudem i fascynacją w związku jest inność tego drugiego. - Mamy tendencję do tego, żeby uczynić bliźniego na swój obraz i podobieństwo, a to nigdy się nie uda, więc nawet nie warto próbować. Nie znaczy to, że nie mamy od siebie wymagać, o zachowaniu możemy rozmawiać, ale rdzeń tożsamości każdy z nas ma inny. Lepiej to jak najszybciej zaakceptować!

Reklama

- JA i TY zawsze wnosimy coś do układu MY - różne atrakcje i obciążenia. Te mogą powodować, że nie zbudujemy dobrego związku. Dwie, które sprawiają, że mamy 50% szans na poniesienie porażki w związku, to obraz samego siebie i lęk.

Obraz samego siebie może przybierać dwie skrajności. Kobieta lub mężczyzna mogą czuć się albo mało atrakcyjni, słabi, albo fantastyczni, lepsi od innych. Takie patrzenie na siebie niesie ze sobą wiele konsekwencji. - Mężczyzna, który myśli o sobie, że jest super, kreuje kobietę wg swoich wyobrażeń. Podobnie zachowuje się kobieta, której wydaje się, że jest niezwykła i wyjątkowa. Jeśli natomiast mężczyzna ma bardzo negatywny obraz siebie, myśli: „nieważne, czy mi się podoba, wybór jest coraz mniejszy, więc trzeba się zadowolić tym, co jest”. Kobietę taka postawa również może doprowadzić do cierpienia: „chyba jestem przewrażliwiona, na pewno wszyscy młodzi mężczyźni oglądają porno”. Porażki powtarzane wielokrotnie tak ranią człowieka, że przy kolejnej szansie na bycie w związku, nie potrafi się racjonalnie zachować - mówiła M. Kramarz.

Kolejnym szkodnikiem w związkach jest lęk. - Boimy się, że w naszym życiu powtórzy się scenariusz z małżeństwa naszych rodziców, którzy się rozwiedli. Boimy się, że jeśli nie zgodzimy się na jego/jej warunki, zostaniemy sami do końca życia i wówczas godzimy się na to, co wcale nam się nie podoba. Lęk jest najgorszym doradcą, ale mamy na niego sposób. Najpierw musimy go oswoić - nadać mu imię, nazwać to, czego się boimy. A potem zmierzyć się z czarnym scenariuszem i uświadomić sobie, że życie będzie miało sens, nawet jeśli będziemy sami.

Prelegentka zakończyła wykład żartobliwą anegdotą, którą często powtarza zaprzyjaźniona z nią siostra zakonna: „czasami trzeba sobie przypomnieć jedną ważną maksymę: lepiej dobrze zjeść, niż się byle komu podobać!”.

W drugiej części spotkania M. Kramarz odpowiadała na pytania uczestników spotkania. W piątek (22.04) w ramach LM odbędzie się panel dyskusyjny pt. „MY! I co dalej? Czy istnieje recepta na udany związek?”, w którym wezmą udział: Ilona i Jakub Tarasiukowie, Małgorzata Kramarz i o. Mariusz Simonicz. Spotkanie poprowadzi Paweł Trawka. Szczegóły na labmilosci.wroclaw.pl

2016-04-21 21:38

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspólnota jednego serca i ducha

Niedziela łódzka 15/2024, str. I

[ TEMATY ]

duszpasterstwo akademickie

Ks. Paweł Kłys

Studenci medycyny z DA „Węzeł”

Studenci medycyny z DA „Węzeł”

Sześćdziesiąt lat „Węzła” każe nam się dziś przyjrzeć czytaniom słowa Bożego przez pryzmat tego, czym jest wspólnota – powiedział kard. Grzegorz Ryś.

Kiedy myślę o wspólnocie, to zadaję sobie pytania: co w Kościele ludzi łączy, a co nie? W jaki sposób wspólnota Kościoła się rodzi, a co przeszkadza temu, by powstała? Co ludzi w Kościele wiąże? Co jest tym węzłem, a co nie? Słowo Boże nam na te pytania odpowiada. Przyjrzyjmy się, co nam mówi Ewangelia, a szczególnie jej pierwsze zdanie. Grecki tekst Ewangelii św. Jana jest mocniejszy niż ten, który czytaliśmy i brzmi on następująco: „Gdy był wieczór owego pierwszego dnia tygodnia i drzwi były zamknięte tam, gdzie przebywali uczniowie ze strachu przed Żydami, przyszedł Jezus”. Kiedy czytamy ten tekst, to zauważamy, że nie drzwi były zamknięte ze strachu, lecz uczniowie byli zamknięci ze strachu. Oni mieli prawo się bać, ponieważ ci, którzy byli na zewnątrz, zabili ich Pana. Pewne jest to, że strach nie wiąże ludzi we wspólnotę. Strach nie ma takiej siły, by ludzi gromadzić i czynić z nich jedno. Wydawać by się mogło, że strach przed wspólnym wrogiem jednoczy ludzi, ale tak nie jest. Kiedy tworzył się „Węzeł”, wtedy to, co ludzi jednoczyło, to było doświadczenie wspólnego wroga, którego należało się bać – mówił kard. Ryś.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Nycz: wszyscy możemy robić dużo więcej na rzecz wsparcia kobiet w ciąży

2024-05-20 17:59

[ TEMATY ]

kobieta

kard. Kazimierz Nycz

Karol Porwich/Niedziela

kard. Kazimierz Nycz

kard. Kazimierz Nycz

Wzmocnienie pomocy kobietom, które przeżywają problemy związane z ciążą jest absolutnie niezbędne - powiedział KAI kard. Kazimierz Nycz. “Możemy w tej dziedzinie robić dużo więcej: zarówno społeczeństwo, państwo, samorządy jak i Kościół” - stwierdził metropolita warszawski.

Świetnym przykładem i wzorem takiej pomocy jest, zdaniem kardynała, bł. Edmund Bojanowski, który w XIX wieku założył cztery gałęzie zgromadzenia sióstr służebniczek. “Pochodził z wysoko postawionej rodziny ziemiańskiej, odkrył ducha i potrzeby tamtego czasu. Na szeroką skalę zakładał ochronki, troszczył się nie tylko o dzieci, ale też o kobiety, które nie mogły zapewnić urodzonym dzieciom opieki i wykształcenia” - przypomniał kard. Nycz.

CZYTAJ DALEJ

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek - kompozytor, laureat Oscara

2024-05-21 12:48

[ TEMATY ]

śmierć

PAP/Adam Warżawa

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek, kompozytor muzyki filmowej, laureat Oscara za muzykę do "Marzyciela", twórca festiwalu Transatlantyk. Miał 71 lat. Informację podała Polska Fundacja Muzyczna.

"Po długiej i ciężkiej chorobie zmarł mój mąż Jan A.P. Kaczmarek. Do końca był wojownikiem ufającym, że wyzdrowieje i będzie dzielił się swoją twórczością z nami… Czuwałam przy nim do końca. Zmarł otoczony miłością. Wartością, w którą wierzył najmocniej" - napisała Aleksandra Twardowska-Kaczmarek cytowana przez Polską Fundację Muzyczną w mediach społecznościowych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję