Reklama

Poszłam za głosem serca

W 98. rocznicę narodzin dla nieba (23. XI. 1905) założycielki Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej służebnicy Bożej Marcjanny Antoniny Mirskiej, pragnę wysławiać cuda Bożej Opatrzności w moim życiu, a największym tym cudem jest dar mojego powołania zakonnego, którym w poniższym świadectwie mego życia pragnę się podzielić.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ty, Panie, dziwne masz zwyczaje -
potrzebujesz pracowników,
ale nie szukasz ich pośród
najbogatszych, najmądrzejszych, najzdolniejszych, najbardziej kulturalnych
lecz powołujesz -
Piotra rybaka, celnika Mateusza,
Kamila oszusta, bandytę Franka.
I przez nich wszystkich działasz.
Ty, Panie, już taki jesteś
i dziwne masz zwyczaje!

Tych dziwnych zwyczajów Bożego działania doświadczyłam i ja w swoim własnym życiu.
Jestem siostrą ze Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej.
Pochodzę z domu średniozamożnego. Było nas czworo dzieci i nieraz trudno było rodzicom wiązać przysłowiowy koniec z końcem, więc nie należę do najbogatszych.
Uczyłam się dobrze, ale zawsze byli lepsi ode mnie - więc nie należę też do najmądrzejszych.
Do najbardziej kulturalnych też nie należę, bo niejednokrotnie moja Kochana Mama czerwieniła się słysząc skargi na mnie.
A jednak!
Pan na to uwagi nie zwracał, On zwrócił Swój Miłujący wzrok na moją nędzną osobę i w pewnym momencie mojego życia dał mi odczuć, że: Tylko On może dać ludziom wiarę, ale chce, abym ja dała im świadectwo o Nim; że tylko On może dać pokój, ale ja mogę być siewcą porozumienia; że tylko On jest życiem, ale ja mogę przywrócić chęć do życia innym; że tylko On może dać miłość, ale ja mogę nauczyć innych kochać.
Wezwania tego nie słyszałam do 16. roku życia, ponieważ w moim rodzinnym domu nie kładziono nacisku na dobre wychowanie religijne, więc idąc z prądem wiodłam życie tzw. katolika wierzącego, ale nie praktykującego.
To jednak nie dawało mi szczęścia. Tęskniłam za tym, aby moje życie było piękne, udane, wartościowe, by było ono radością i otuchą dla innych. Z tego pragnienia zrodziło się w moim sercu w I klasie Liceum marzenie pójścia na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Jednak przygotowanie to wymagało pewnego, choć niewielkiego wkładu finansowego, którego nie mogłam zdobyć, więc pożegnałam się z moim marzeniem. Ale pewnego lipcowego dnia wybrałam się z koleżanką na spacer, podczas którego czytałyśmy ogłoszenia na tablicy przy jednym z kościołów. I w tym właśnie momencie z kościoła wyszła starsza, sympatyczna pani, która spytała się nas, czy byśmy czasami nie chciały pójść na pielgrzymkę. Odpowiedziałyśmy: „Chętnie, jednak z powodu braku pieniędzy nie mamy możliwości”. Pani ta (nie wyglądająca na zamożną) powiedziała, że w ostatnim czasie otrzymała od kogoś pomoc i chce się tym dobrem z kimś podzielić, więc może ponieść wszelkie koszty za naszą pielgrzymkę.
Był to pierwszy z wielu widocznych znaków działania Opatrzności Bożej w moim życiu. Podczas kroczenia na pielgrzymkowym szlaku ucieszyło i jednocześnie zaniepokoiło mnie świadectwo jednej z sióstr zakonnych, która opowiadała o swoim życiu. Zrodziło się wówczas we mnie pragnienie takiego życia, by również oddać się całkowicie na służbę Bogu, ale pragnienie to przepełnione było wielkim lękiem.
Nikomu nie mówiłam o tym, bo bałam się reakcji oraz tego, by jednak czasami Pan Bóg nie wziął poważnie moich pragnień.
Po powrocie postanowiłam co tydzień pomagać tej pani, dzięki której uczestniczyłyśmy w pielgrzymce, w sprzątaniu kościoła. I wtedy to wiele czasu zaczęłam spędzać na modlitwie przed Jezusem w Tabernakulum. Mówiłam Mu o moim lęku w pójściu za Nim, czułam, że nie podołam.
I poprosiłam tę panią o pożyczenie mi jednej książki, w której znalazłam adres do naszych Sióstr. Od tej pory przez dwa lata, aż do ukończenia szkoły, korespondowałam z jedną siostrą. Po maturze, po wielu wysiłkach walk duchowych postanowiłam oddać swe życie Jezusowi.
Reakcje w domu były różne. Rodzeństwo mówiło mi, że po dwóch tygodniach na pewno wrócę do domu. Szwagier załatwił mi pracę w biurze w policji, gdzie potrzeba było kogoś po maturze i z umiejętnością obsługi komputera. To jednak mnie nie powstrzymało od pójścia za głosem serca. Mama z bólem i ze łzami w oczach powiedziała, że jeżeli tak Bóg chce, ona nie będzie się sprzeciwiać, Tato zaś, u którego przez 19 lat mojego życia nigdy nie widziałam łez w oczach, zanosił się płaczem prosząc, bym została w domu; ostateczna decyzja - powiedział jednak - należy do ciebie.
I podjęłam decyzję. Rano 15 września 1997 r. na stacji kolejowej pożegnałam się z najbliższymi i wyruszyłam tam, dokąd mnie wezwał Pan.
Od tego czasu chcę wciąż swoim życiem sięgać po Miłość,
Aby zanieść ją braciom.
Chcę chwytać promienie Opatrzności
I rzucać w ludzkie serca,
by i inni tak, jak ja kiedyś zagubiona, doświadczyli czuwającej wciąż nad nami Troskliwej, Miłującej Opatrzności Bożej.
Jeśli i Ty czujesz powołanie do szczególnej służby Bożej, zapraszamy na dni skupienia i rekolekcje w naszych domach zakonnych w Przemyślu oraz w Grodzisku Mazowieckim.

Zgromadzenie Sióstr Opatrzności Bożej, ul. Krasińskiego 33, 37-700 Przemyśl lub Zgromadzenie Sióstr Opatrzności Bożej, ul. Okrężna 33, 05-827 Grodzisk Mazowiecki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Cenzura czy mowa nienawiści?

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 34-35

[ TEMATY ]

gender

Adobe Stock

Ostra krytyka środowisk homoseksualnych oraz jednoznaczne twierdzenie, że są tylko dwie płcie, już niedługo może się stać przestępstwem zagrożonym karą 3 lat więzienia. Takie zmiany w Kodeksie karnym przygotował resort sprawiedliwości.

Opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji projekt zmian Kodeksu karnego ma zapewnić „pełniejszą realizację konstytucyjnego zakazu dyskryminacji ze względu na jakąkolwiek przyczynę, a także realizację międzynarodowych zaleceń w zakresie standardu ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści”. „Mowa nienawiści” to specjalnie zaprojektowany termin prawniczy, który jest narzędziem służącym do zakazu krytyki m.in. ze względu na „orientację seksualną” lub „tożsamość płciową”. W ekstremalnych przypadkach za mówienie i pisanie, że aktywny homoseksualizm jest grzechem, albo za podkreślanie, iż istnieją tylko dwie płcie, może grozić nawet do 3 lat więzienia. – Oczywiście, nie stanie się to od razu, bo nie wiadomo, jak zachowają się polskie sądy, ale praktyka wymiaru sprawiedliwości w innych państwach wskazuje, że najpierw jest seria procesów, a później coraz większe ograniczanie wolności słowa – mówi mec. Rafał Dorosiński, który z ramienia Ordo Iuris monitoruje proponowane zmiany w Kodeksie karnym ws. „mowy nienawiści”.

CZYTAJ DALEJ

Korea Płd.: 24 proc. wzrost liczby chrztów

2024-04-25 11:02

[ TEMATY ]

Korea Płd.

Adobe Stock

Liczba chrztów w Korei Południowej wzrosła o 24 proc. w ciągu roku, według statystyk opublikowanych 24 kwietnia przez Konferencję Biskupów Katolickich Korei.

W 2023 r. w tym wschodnioazjatyckim kraju ochrzczono łącznie 51 307 osób, w porównaniu do 41 384 osób w 2022 roku. Chociaż w porównaniu z ubiegłym rokiem, wzrost ten jest gwałtowny, to liczba ta jest niższa niż poziomy sprzed pandemii, kiedy było ich ponad 80 tys. rocznie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję