Kiedy dwa lata temu poznałam w Medjugoriu o. Kazimierza Frankiewicza OFM i ten pożegnał mnie słowami "Do zobaczenia w Ziemi Świętej", uśmiechnęłam się na tak nieprawdopodobną,
jak mi się wówczas wydawało - perspektywę. W listopadzie ubiegłego roku oddałam Matce Bożej cały grudzień, prosząc, by Ona wskazała mi miejsce, gdzie będę mogła podziękować Bogu za stary
rok i prosić o siły na nowy, 2003 r. Miałam tylko jedno pragnienie, bym mogła z Maryją adorować w sylwestrową noc Chrystusa. Ku mojemu zaskoczeniu 20 grudnia
otrzymałam zaproszenie do udziału w podróży do Ziemi Świętej. Miał to być prezent pod choinkę, który stanowił także odpowiedź na moją modlitwę i spełnienie słów o. Kazimierza. Szczerze
mówiąc z powodu zwykłego lęku nawet nie planowałam takiej pielgrzymki.
30 grudnia 2002 r. o 6.00 rano całowałam ziemię przed Bramą Damasceńską w Jerozolimie. Nie mogłam uwierzyć, że stoję na ziemi, po której chodził Pan Jezus, Matka Boża, Apostołowie...
Było to dla mnie tak wielkie przeżycie, że przerastało moje wyobrażenie o tym miejscu, i możliwość dziękowania Bogu za to, co mnie spotyka, więc milczałam, a serce
trwało w ciągłym Magnifikat. Trzy Polki były jedynymi pątniczkami. Poza nami - żadnych pielgrzymów. Wszyscy nas witali i uśmiechali się serdecznie.
Zamieszkałyśmy w starym domu polskich Sióstr Elżbietanek, 5 minut drogi od Bazyliki Świętego Grobu. Wszystkie siostry wybiegły nam na spotkanie i przyjmowały jak gości z Nieba,
wręcz onieśmielały i wzruszały dobrocią i czułością.
Jeszcze tego samego dnia udałyśmy się do Bazyliki Pańskiego Grobu na Koronkę Miłosierdzia Bożego. Tu rzuciła nam się w oczy wzruszająca scena. Młode małżeństwo zbliżyło się do miejsca śmierci
Chrystusa. Mężczyzna z może rocznym dzieckiem w ramionach przyklęknąwszy objął ramionami skałę, w której znajduje się miejsce osadzenia Krzyża Świętego i długo
trwał w tej pozycji. Dziecko, uwolnione z ramion, też przytuliło twarzyczkę do skały i wielokrotnie całowało miejsce zbawienia. Rodzice z trudem wyprowadzili
w końcu ze świątyni wyrywające się dziecko, które wciąż wracało i całowało skałę. Ogarnęło nas nieprzeparte wrażenie, że ono widzi Jezusa i do Niego podąża.
Potem my trwaliśmy godzinę wtuleni w Skałę Zbawienia, jak nazywa się to miejsce.
Na Nieszporach w Bazylice Pańskiego Grobu spotkaliśmy przeora ze wspólnoty Franciszkanów, Polaka, o. Franciszka oraz drugiego naszego rodaka, poznanego przeze mnie w Medjugoriu
o. Kazimierza. On to specjalnie dla nas w Kaplicy Krzyżowców odprawił po polsku Mszę św. Dzień zakończyły rozmowy z siostrami Elżbietankami, które udzieliły nam rad, jak bezpiecznie
poruszać się w tym ogarniętym napięciem mieście. Na nasze szczęście trafiłyśmy do Jerozolimy na czas zawieszenia broni, które miało trwać do 6 stycznia.
Nazajutrz o godz. 7.00 rano wzięłyśmy udział we Mszy św. w krypcie Grobu Pańskiego. Uczestnictwo w Eucharystii w tym właśnie miejscu przyjęliśmy
jako wielką łaskę. Krypta może pomieścić zaledwie kilka osób. W naszej grupie modliło się tylko 6 osób, niemiecki kapłan, dwóch niemieckich kleryków i my, trzy Polki. Doświadczałam
poczucia szczęścia wynikającego ze świadomości ze trwam na Eucharystii w miejscu Zmartwychwstania. Ewangelia stała się dla mnie rzeczywistością.
Był sylwestrowy poranek. O godz. 9.00 szarutą (taxi) wyruszyłyśmy do granicy izraelsko-palestyńskiej, gdzie nastraszył nas widok wycelowanych w nas karabinów. Na szczęście zostałyśmy
bez większych problemów przepuszczone do Betlejem (tylko dokładnie sprawdzono paszporty i przejrzano zawartość torebek).
Ponieważ do godz. 14.00 Bazylika Narodzenia jest zamknięta, udałyśmy się na zwiedzanie miasta i trafiłyśmy do Groty Mlecznej, do której szczęśliwym dla nas przypadkiem zostałyśmy wprowadzone
przez życzliwego włoskiego Franciszkanina. Jak na powiedział, tu wedle tradycji, kiedy Matka Boża karmiła Boże Dzieciątko, kropla pokarmu trysnęła na sklepienie groty, która stała się biała. Tutaj pielgrzymują
chrześcijanie, Żydzi, prawosławni i muzułmanie wierzą, że można wymodlić u Madonny łaskę rodzicielstwa. Osobliwe wota pozostawiają ci, którzy doczekali się potomstwa. Powstała specjalna
kaplica, gdzie je ulokowano, a są to wielkie ilości zdjęć maluchów o różnym kolorze skóry, a także żarliwe podziękowania szczęśliwych rodziców... Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
O godz. 14.00 spotykamy ojców franciszkanów na Nieszporach w kościele św. Katarzyny. W czasie tego nabożeństwa procesyjnie, ze świecami uczestnicy udają się do Groty
w Bazylice Narodzenia, by oddać cześć Dzieciątku Jezus. Po Nieszporach spotykamy o. Seweryna, który w czasie oblężenia Bazyliki przez Radio Maryja relacjonował przebieg tych działań.
Ojciec zaprasza nas na uroczystość Trzech Króli, a my dziękujemy mu za radiowe relacje. To o. Seweryn przyczynił się do spełnienia mojego wielkiego pragnienia. Chciałam dotrzeć do
sióstr Karmelitanek Bosych i do grobu błogosławionej Marii od Jezusa Ukrzyżowanego (Małej Arabki 1846-1878), budowniczej tego klasztoru, do którego furty niebawem pukamy.
Tu spotyka nas miła niespodzianka. Siostra Halina wita nas po polsku! Wzajemne zaskoczenie rodaczek. Na dodatek - okazuje się, jestem pierwszą Polka, która zna historię Błogosławionej, ma do niej
wyjątkową cześć. Ja z kolei dowiaduję się, że Siostra jest zauroczona osobowością kandydatki na ołtarze - Kunegundy Siwiec. (Kunegunda Siwiec to świecka karmelitanka ze Stryszawy,
zmarła w opinii świętości 27 czerwca 1955 r. Proces beatyfikacyjny Kundusi - w przygotowaniu). W tym dniu możemy tylko pomodlić się przy relikwiach bł. Małej Arabki.
Umawiamy się na ponowne, dłuższe spotkanie 6 stycznia i wracamy do Jerozolimy, by zdążyć do Bazyliki Grobu Pańskiego przed godz. 19.00.
O tej bowiem godzinie przed wrotami Bazyliki ma miejsce chwila adoracji w kaplicy Najświętszego Sakramentu i wchodzimy do wnętrza świątyni, aby nas w niej zamknięto.
Prosiłam o nocną adorację, ale Bóg jest hojniejszy. Nie wiem, ile miliardów ludzi jest na ziemi, ale spośród nich wybrał Bóg siedem osób (kapłan Włoch, lekarz z Meksyku, hiszpański
biznesmen, siostra ze wspólnoty Karola de Fuco - Włoszka i my - trzy Polki), aby z Nim tę sylwestrową noc spędziło na Golgocie. O. Kazimierz pobłogosławił nas informując,
że Golgota jest do naszej dyspozycji do godz. 5.30, natomiast Grób Pański do godz. 23.00. Później inne wspólnoty chrześcijańskie mają tu swoje godziny modlitw. Zaprosił nas też na franciszkańskie dziękczynne
czuwanie od godz. 23.00 do godz. 1.00 po północy przy wystawionym Najświętszym Sakramencie.
To była najpiękniejsza noc w moim życiu. To były godziny kontemplacji, Eucharystii i Ewangelii, od ustanowienia Eucharystii po Zesłanie Ducha Świętego. Włoski kapłan był naszym
przewodnikiem. Zwróciliśmy się o orędownictwo Świętych i Matki Najświętszej w naszych błaganiach. Przepraszaliśmy za grzechy świata, błagaliśmy o pokój,
o nawrócenie rządzących narodami i o odwrócenie się świata od cywilizacji śmierci. Poczuliśmy się bardzo sobie bliscy. Składaliśmy świadectwa z tego, co Bóg uczynił w naszym
życiu, rozumieliśmy się ponad barierą językową. Wzruszające było wystąpienie lekarza z Meksyku, który opowiedział o cierpieniu i śmierci swojego ukochanego, sparaliżowanego
brata, którego wiara i heroiczne znoszenie losu budowało w rodzinie, a zwłaszcza w nim, głęboką wiarę. Mówił nam również o niebezpieczeństwie eksperymentów
genetycznych.
Ja natomiast powiedziałam o św. Faustynie, o znaczeniu cierpienia, o Miłosierdziu Bożym, a także o posłannictwie Kundusi. Odczytałam też fragment
opracowanych przeze mnie dzienników Kundusi w książce "Miejsce mojego Miłosierdzia i Odpoczynku". Na prośbę meksykańskiego lekarza podarowałam mu tę pozycję.
Kiedy wspólnoty prawosławne rozpoczęły okadzanie Bazyliki, a potem modlitwy i nabożeństwa według swoich rytów, my razem z ojcami franciszkanami zeszliśmy po Nieszporach
do kaplicy św. Heleny. Poniżej kaplicy znajduje się grota, gdzie znaleziono Krzyż Pana Jezusa i tutaj po modlitwie różańcowej wzięliśmy udział w małej agapie. To była okazja do rozmów,
dawania świadectw, wymiany adresów i bliższego poznania się.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu