Reklama

Moim zdaniem

Czas radykałów?

Coś drgnęło, opinie z rezerwatów wolności zaczynają przenikać do powszechnego obiegu...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Określenie „radykał” coraz częściej stosowane jest wobec ludzi niewyznających skrajnych poglądów – zwykle są nim epitetowani ci, którzy w ogóle wyrażają jakieś poglądy. Sam – mając zapatrywania chrześcijańsko-demokratyczne i koncentrując się jedynie na odkrywaniu prawdy w coraz bardziej nieuporządkowanym gąszczu faktów – trafiłem na tę listę. Dziś, aby zasłużyć na miano radykała, wystarczy być patriotą, nie chcieć ulegać stadnie niesionym przemianom i upierać się przy swoim zdaniu – często wbrew opiniom kupionym przez wielki kapitał „ekspertów”.

Reklama

Polityka powoli osiąga swoją najbardziej wstydliwą płyciznę, na której jedynie doraźne badania popularności i sondaże przesądzają o wyborze argumentów i strategii. Panuje powszechny wymóg bycia obłym i statystycznym, odziera się ludzi z cech własnych, a w zamian narzuca się uniformy modnych trendów pracowicie tworzonych w laboratoriach społecznej manipulacji. Mamy być tylko konsumentami i przeciętnymi obywatelami, którzy spokojnie poruszają się w kierunkach narzucanych przez globalistów. Polityk ma być jedynie aktorem odgrywającym wskazane role, ma być obliczalny i sterowalny; ci, „którzy wiedzą lepiej”, promują jedynie tych, na których posiadają zestaw standardowych środków dyscyplinowania – kompromitujące materiały, analizy psychologiczne i wykaz najmodniejszych nałogów. Im wyżej się jest w sferach decyzyjnych, tym mniej w takim człowieku powinno być wolności i niezależności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nadchodzą jednak symptomy kryzysu takiego świata. Zaczyna on coraz wyraźniej trzeszczeć w posadach. To rodzi szansę dla tych, którzy – w dobie spokojnego przeżuwania dobrobytu – byli skazani na banicję i robili to, co zostało uznane za najcięższe przewinienie: mieli własne zdanie i osobistą ocenę sytuacji, wymknęli się powszechnemu systemowi formatowania. Dotychczas, aby odganiać ich od wpływu na duże populacje, wystarczyło etykietowanie ich mianem: „faszystów”, „radykałów”, „ekstremistów”. Z tym że o wyborze tej lub innej etykietki decydowali nie prawdziwi znawcy czy badacze, a jedynie ci, którym po prostu to zlecono. W czasach nudnej wegetacji na glebie dobrobytu tacy osobnicy nie mieli większych szans. W najlepszym razie budowali swoje niewielkie enklawy poza systemem i nie mieli żadnego wpływu na społeczne procesy i wybory. Coś jednak drgnęło, system się rozszczelnia, opinie z rezerwatów wolności zaczynają przenikać do powszechnego obiegu. Ludzi nie przestrasza już słuchanie i próba zrozumienia wczorajszych „czarnych ludów”. Przeciwnie – nowe opinie zaczynają ich fascynować, na powrót poznają smak własnych analiz i przemyśleń. To czas, w którym dotychczasowi banici zdobywają coraz większy wpływ na masy. Można ich powstrzymać jedynie przez fizyczną eliminację. W ich miejsce jednak natychmiast pojawiają się tuziny naśladowców. Przykład? Jeszcze niedawno taki Grzegorz Braun był skutecznie wyklinany i ośmieszany. Bezkarnie mieszano go z błotem i publicznie posądzano o zdradę, bycie agentem Władimira Putina. Teraz powoli ta „obroża sanitarna” przestaje działać. Przerażone kręgi wpływu dostrzegają, że „ten straszny Braun” ma coraz większe poparcie w społeczeństwie. Jest to zresztą element szerszej rzeczywistości, która doprowadziła do tego, że na Węgrzech ciągle rządzi Viktor Orbán, na Słowacji Robert Fico, w Czechach rozpoczynają się rządy koalicji zbudowanej przez Andreja Babiša, a w Stanach Zjednoczonych u władzy jest Donald Trump. Czy ci „radykałowie” rzeczywiście są tacy straszni i niebezpieczni? Owszem, są, ale przede wszystkim dla globalnego systemu powszechnej kontroli zachowań mas, a wręcz zabójczy dla systemu mieszania nacji i niszczenia narodowych patriotyzmów. Czy właśnie rosnąca popularność Grzegorza Brauna jest wyrazem tej szerszej tendencji, a może jednak stanowi tylko zakłócenie wielkiej maszyny pozbawiania ludzi zdrowego rozsądku i jakiejkolwiek kodyfikowanej logiki myślenia?

Braun jest w Polsce ewenementem, nikt poza nim tak jasno, a jednocześnie dobitnie nie wykłada swoich racji. Czy w dobie więdnięcia wielkich – systemowych – partii właśnie on jest zwiastunem nadejścia nowego okresu? Jeśli tak, to właśnie – także w Polsce – wchodzimy w epokę znaczącej roli niegdysiejszych „radykałów”. Czy systemowi uda się pozbawić ich cech indywidualnych i wytresować na swoje potrzeby? Wkrótce czas pokaże.

2025-11-18 13:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świat się zmienia, a Bóg wciąż ten sam

Młodzi pośród nowych form wyrazu poszukują najgłębszej istoty wiary.

Żyjemy w czasach kultury pochrześcijańskiej. Coraz częściej dochodzą do mnie sygnały, że mówimy w Kościele językiem, którego młodzi już nie rozumieją, a wciąż nam się wydaje, że powinni oni być tacy sami, jak my byliśmy przed laty. Pewna pobożna siostra zakonna, która od dziesięcioleci przygotowuje dzieci do Pierwszej Komunii św., opowiadała ze smutkiem: „Jak co roku mówiłam do dzieci, że za kilka miesięcy do ich serduszek przyjdzie Jezus. Na to jedna z dziewczynek zadała mi pytanie: A kto to jest ten Pan Jezus? Czy On w ogóle istnieje i będzie chciał wejść do mojego serca? Jak jest duży, to się przecież tam nie zmieści!”... Katecheta, który uczy w liceum, skarżył się, że na pytanie o to, jak jest ryba po grecku, jedna z dziewczyn szybko odpowiedziała: „To taka ryba w warzywach i pomidorach!”. Zaczepiła mnie niedawno pewna mama, skarżąc się na wymagania księdza podczas przygotowań do Pierwszej Komunii św. „To już przesada – powiedziała oburzona – żeby księża wymagali od tak małych dzieci aż dziesięciu wierszy na pamięć!”. „A jakie to są te wiersze, których musi się nauczyć pani syn?” – zapytałem. Wyjęła kartkę i zaczęła wyliczać: W imię Ojca i Syna, Zdrowaś Maryjo, Ojcze nasz, Aniele Boży, Chwała Ojcu i Synowi. A całą listę zamykał jednowyrazowy wiersz: Amen. Cóż, jeśli ludzie już się nie modlą, to nawet modlitwy są jak wierszyki do nauczenia na pamięć.
CZYTAJ DALEJ

Wyrazy współczucia abp. Andrzeja Przybylskiego po śmierci górników

2025-12-23 11:10

[ TEMATY ]

abp Andrzej Przybylski

Vatican Media

Abp Andrzej Przybylski zapewnia o swojej modlitwie po wypadku w KWK Pniówek.

Szanowny Panie Prezesie,
CZYTAJ DALEJ

800 lat szopek bożonarodzeniowych

2025-12-24 08:53

[ TEMATY ]

szopka bożonarodzeniowa

Karol Porwich/Niedziela

24 grudnia 1223 r. w grocie w Greccio we Włoszech św. Franciszek z Asyżu przygotował pierwszą żywą szopkę bożonarodzeniową. To zapoczątkowało tradycję, która obecna jest dziś w całej Europie.

W szopce przygotowanej przez św. Franciszka na sianie w żłóbku złożono drewnianą rzeźbę Jezusa. W Świętą Rodzinę wcielili się mieszkańcy Greccio, przy żłóbku stanęły wół i osioł. Franciszek przygotował szopkę, aby pokazać ludziom historię zbawienia. Zakon franciszkanów kontynuował zwyczaj budowania szopek betlejemskich przed Bożym Narodzeniem i tradycja ta rozpowszechniła się w całej Europie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję