Reklama

Wiara

Ostatnie chwile życia okiem nauki

Nie ma drugiego zjawiska, o którym mówimy tak rzadko, a które w gruncie rzeczy dotyczy każdego z nas. Śmierć, biologiczny koniec życia – w nauce nie jest jedną chwilą.

2025-10-28 14:16

Niedziela Ogólnopolska 44/2025, str. 38-39

[ TEMATY ]

Świat pod lupą

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To proces. Trwa, rozwija się, ma swoją sekwencję, własną chemię, elektryczność i rytm. Agonia, słowo brzmiące dramatycznie, w języku medycyny oznacza po prostu czas, w którym ciało powoli przestaje funkcjonować jako całość. I choć jest to moment graniczny, wciąż kryje w sobie fascynujący porządek biologiczny, którego mechanizmy nauka coraz lepiej rozumie.

Tlen odchodzi pierwszy

Ten niewidzialny pierwiastek, który przez całe życie podtrzymuje w nas iskrę istnienia, w chwili agonii powoli się wycofuje. Gdy serce bije coraz słabiej, a oddech staje się płytszy, komórki przestają otrzymywać tlen potrzebny do wytwarzania energii. Biolodzy nazywają ten stan hipoksją, niedotlenieniem, które otwiera kaskadę zdarzeń prowadzących do śmierci. W zdrowym ciele każda komórka żyje w rytmie tlenu. To on napędza mitochondria, mikroskopijne elektrownie produkujące ATP, cząsteczki energii, bez których nie mogłyby bić serce ani pracować mózg. Kiedy tlen przestaje napływać, komórki przechodzą w tryb awaryjny: beztlenowy, mniej wydajny, chaotyczny. Powstaje kwas mlekowy, środowisko staje się kwaśne, błony komórkowe tracą szczelność. Najdotkliwiej reaguje mózg, najbardziej głodny tlenu. Neurony zaczynają się rozpadać, traci się kontrolę nad rytmem serca, oddechem i świadomością. To dlatego lekarze mówią, że śmierć zaczyna się w mitochondriach, tam, gdzie po raz pierwszy ustaje proces zamiany powietrza w życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oddech zwalnia rytm

Reklama

Zanim ustanie serce, pierwszym znakiem zbliżającego się końca jest zmiana oddechu. Staje się on nieregularny, spowolniony, jakby ciało próbowało jeszcze raz zebrać siły, zanim rozpłynie się w ciszy. W medycynie opisuje się to jako oddech Cheyne’a-Stokesa – naprzemienny rytm głębokich wdechów i bezdechów, który zdradza rozchwianie ośrodka oddechowego w pniu mózgu. To, co z zewnątrz wygląda dramatycznie, w rzeczywistości nie oznacza cierpienia. Umierający człowiek zazwyczaj nie odczuwa duszności, jego świadomość jest już przygaszona, a ciało działa jedynie na odruchach. Charakterystyczne „rzężenie przedśmiertne”, które tak często przeraża bliskich, to jedynie dźwięk powietrza przepływającego przez zalegającą w gardle wydzielinę, a nie znak bólu czy duszenia się. W końcowej fazie oddech przestaje być aktem woli. To już tylko pojedyncze, głębokie wdechy, oddechy agonalne, ostatnie drgnięcia pnia mózgu, który jeszcze próbuje utrzymać rytm życia, choć serce już milknie. Oddech jest pierwszym dźwiękiem, który wydaje człowiek po narodzinach, i ostatnim, który go opuszcza.

Cisza mózgu

Gdy oddech słabnie, a serce traci rytm, mózg, najbardziej czuły instrument życia, wciąż gra jeszcze swoje ostatnie takty. Choć wydaje się, że zapada cisza, wewnątrz trwa ruch: impulsy elektryczne przeskakują między neuronami jak iskry gasnącego ognia. Przez lata sądzono, że śmierć mózgu następuje natychmiast po zatrzymaniu krążenia. Badania EEG z ostatnich lat pokazały jednak coś innego. U niektórych pacjentów, nawet po ustaniu akcji serca, odnotowano nagły wzrost aktywności fal gamma, tych samych, które towarzyszą snom, wspomnieniom i intensywnemu myśleniu. Naukowcy porównują ten krótki wybuch energii do rozbłysku supernowej: gwałtownego, pełnego światła, zanim wszystko ostatecznie zgaśnie. Nie wiadomo, czy to jeszcze świadomość, czy już tylko neurobiologiczny chaos, ostatni impuls, w którym neurony wyładowują resztki energii. Ale faktem jest, że mózg nie gaśnie natychmiast. Jego obwody tętnią jeszcze przez kilka minut, jakby nie chciały pogodzić się z końcem.

Krótki powrót jasności

To jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk towarzyszących śmierci. Osoba, która od dni lub tygodni nie reagowała na otoczenie, nagle otwiera oczy, rozpoznaje bliskich, mówi wyraźnie, uśmiecha się. Czasem prosi o wodę, wypowiada kilka sensownych słów, a po chwili znowu zapada w ciszę. Naukowcy nazywają to terminalną jasnością, krótkim, paradoksalnym przebudzeniem świadomości.

Reklama

Pierwsze opisy pojawiły się już w XVIII wieku, lecz dopiero współczesna neurologia zaczęła traktować to zjawisko poważnie. W udokumentowanych przypadkach osób z chorobą Alzheimera czy otępieniem widać, że mózg potrafi jeszcze na moment odzyskać koherencję, jakby uruchamiał ostatnie rezerwy energii. Nie wiadomo jednak, dlaczego tak się dzieje. Jedni badacze wskazują na nagły wzrost przepływu krwi lub wyrzut neuroprzekaźników, inni na chwilowe „zestrojenie” obumarłych sieci neuronowych, które jeszcze raz próbują przywrócić porządek. Dla nauki to zagadka. Dla bliskich cud. W tych chwilach często padają ostatnie, pełne sensu słowa: „kocham was”, „jest mi dobrze”, „widzę mamę”. Jakby mózg, zanim zgaśnie, chciał wypowiedzieć swoje pożegnanie.

Serce zatrzymuje orkiestrę

Przez całe życie bije nieprzerwanie. W rytmie serca zapisane są wszystkie nasze chwile: od pierwszego uderzenia w łonie matki po ostatni, ledwo wyczuwalny puls. To ono dyktuje tempo życia. Gdy zaczyna zwalniać, cały organizm traci swój rytm. Orkiestra ciała rozprasza się na pojedyncze, cichnące dźwięki. Z fizjologicznego punktu widzenia serce to niezwykły mięsień, napędzany własnym, elektrycznym rytmem. Lecz gdy zabraknie tlenu, przewodnictwo zaczyna się załamywać. Skurcze stają się chaotyczne, aż następuje migotanie i krew przestaje krążyć. Lekarze nazywają to zatrzymaniem krążenia, ale biologicznie to moment, w którym ciało traci swojego dyrygenta. Płuca jeszcze próbują oddychać, mózg wysyła ostatnie impulsy, lecz bez serca nic już nie działa naprawdę. Jeszcze przez kilka minut niektóre komórki podejmują wysiłek, jakby nie chciały przyjąć do wiadomości końca. Potem stopniowo gasną, a wraz z nimi milknie mózg. Pozbawiony tlenu traci zdolność koordynowania wszystkiego, co żywe. Śmierć serca nie jest gwałtowna. To raczej powolne ściemnianie sceny, na której gasną kolejne reflektory.

Agonia bez bólu

Gdy myślimy o śmierci, zwykle towarzyszy temu obraz cierpienia. A jednak współczesna medycyna coraz częściej podkreśla: agonia nie musi boleć. W większości przypadków ciało przechodzi w stan naturalnego uspokojenia, a świadomość, jeśli jeszcze trwa, zostaje otulona łagodnym odrętwieniem, które odcina ból. Wraz z niedotlenieniem mózg zaczyna się wyłączać, najpierw kora odpowiedzialna za percepcję, potem ośrodki czucia. Układ nerwowy spowalnia, przestaje wysyłać sygnały alarmowe. To nie walka, lecz proces wygaszania. Badania EEG prowadzone w hospicjach potwierdzają, że w tym stanie nie ma reakcji obronnych ani napięcia, organizm po prostu się wycisza. To, co z zewnątrz wygląda dramatycznie: otwarte usta, rzężenie, spowolniony oddech, jest tylko fizjologicznym skutkiem zaniku odruchów. Ciało nie cierpi, lecz rozluźnia się, jakby z ulgą. Opieka paliatywna pomaga ten spokój zachować: morfina, leki uspokajające, a nade wszystko obecność drugiego człowieka. Czasem wystarczy bliska dłoń, by przejście było łagodne. Z biologicznego punktu widzenia agonia to powolne wyciszanie systemów. Z ludzkiego – moment niezwykłej delikatności. Ciało wraca do równowagi, mózg milknie, a wszystko, co zbędne, po prostu znika. W tej ciszy nie ma bólu, jest spokój.

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gatunki znikały zawsze

Masowe wymierania gatunków są nierozerwalnie związane z historią naszej planety. Często trwały miliony lat, ale ich skutki były nieodwracalne. Naukowcy do dziś nie odkryli wszystkich zależności stojących za tymi katastrofami.

W znanych nam dziejach Ziemi nastąpiło pięć okresów, które przyniosły zwiększone wymieranie wielu gatunków. Zjawisko miało wieloaspektowe przyczyny i różny zakres zubożenia form życia, łącznie z ich całkowitym, bezpowrotnym zniknięciem. Najtragiczniejsze w skutkach było wymieranie permskie, które pociągnęło za sobą śmierć ponad 90% gatunków organizmów morskich. Współcześni naukowcy obserwują szóste masowe wymieranie. Dane pokazują, że proces właśnie się zaczyna.
CZYTAJ DALEJ

Caritas rusza z kampanią na rzecz osób w kryzysie bezdomności

2025-11-15 19:45

[ TEMATY ]

Caritas

Caritas Archidiecezji Częstochowskiej

Caritas Polska

Caritas Polska

Caritas Polska

Caritas Polska

Prawie 2 miliony Polaków żyje w skrajnej biedzie, a na ulicach miast „mieszka” przynajmniej 53 tys. ludzi. Nikt tego nie planuje. Nikt nie chce tak żyć. W Światowym Dniu Ubogich Caritas rusza z kampanią, której celem jest przypomnienie, że to nie anonimowa statystyka, tylko ludzkie historie, które warto usłyszeć. U pana Łukasza zaczęło się od tego, że ojciec faworyzował jego brata, a on wpadł w złe towarzystwo, jak twierdzi, na złość ojcu. Tak minęło mu kilkadziesiąt lat. Ania zakochała się w mężczyźnie, który stosował przemoc, uciekła. Później miesiące spała w samochodzie, krążąc gdzieś pomiędzy Wejherowem a Sopotem. Zbyszek całe życie pływał po świecie, nigdy nie założył rodziny - dziś zdrowie już nie pozwala wsiąść na statek, a on nie ma dokąd wracać. Czy masz pewność, że podobne sytuacje nie staną się kiedyś Twoją historią? A co, gdybyś Ty nie miał dokąd pójść?

- W Polsce jest ponad 53 tys. bezdomnych, jednak mówi się o niedoszacowaniu statystyk.
CZYTAJ DALEJ

W duchu doświadczenia filozofii i osoby ks. prof. Józefa Tischnera

2025-11-15 21:48

Archiwum UPJPII

Biblioteka Główna Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozbrzmiewała góralską muzyką jak nigdy dotąd.

Tego wyjątkowego wieczoru ,12 listopada Rodzinna Kapela Trebunie-Tutki i Przyjaciele, którzy przybyli do Krakowa wprost z Łopusznej – rodzinnej miejscowości ks. prof. Józefa Tischnera – świętowali wraz ze społecznością akademicką UPJPII zwieńczenie Roku poświęconego Księdzu Profesorowi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję