Ks. Łukasz Romańczuk: O swojej posłudze mówi Pan, że jest to misja szpitalna. Czym ona jest i jak się rozpoczęła Pana droga?
Marcin Staszak: Misja szpitalna to pochylenie się nad człowiekiem cierpiącym. Zaczęła się 24 lata temu, gdy jako wolontariusz trafiłem do hospicjum Ojców Bonifratrów we Wrocławiu. To był początek mojej drogi.
Spotyka Pan ludzi, którzy dzielą się swoim cierpieniem, bólem, często bezradnością. Czy postrzega Pan towarzyszenie im jako realizację swojego powołania?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zdecydowanie tak. Nauka towarzyszenia zaczęła się w hospicjum, gdzie zobaczyłem, jak ważne jest bycie przy człowieku w jego najtrudniejszych chwilach. Ten proces trwał przez lata – w 2010 r. ukończyłem szkołę opiekuna medycznego w Oleśnicy, później pracowałem w schronisku św. Brata Alberta z osobami bezdomnymi, w domach opieki i szpitalach, głównie we Wrocławiu. Gdyby nie tamto pierwsze doświadczenie w hospicjum, nie wiem, gdzie byłbym dzisiaj. Ta misja ukształtowała moje życie i pozostaje w moim sercu.
W maju 2025 r. ukazała się Pana książka „Pomagać Najciszej”, będąca zbiorem esejów opisujących codzienność i wyzwania opiekunów. Jak zachęciłby Pan słuchaczy, by sięgnęli po tę publikację?
Reklama
„Pomagać Najciszej” kieruję do opiekunów medycznych i rodzinnych, którzy na co dzień zmagają się z trudem opieki. Książka opisuje realia pracy w szpitalu, gdzie dyżur kończy się po 12 godzinach, ale także wyzwania opiekunów rodzinnych, którzy towarzyszą bliskim 24 godziny na dobę. W 24 felietonach pokazuję nie tylko piękno tej misji, ale też samotność i trudności, z którymi zmagają się opiekunowie. To lektura dla tych, którzy chcą zrozumieć, co oznacza być przy człowieku cierpiącym.
Kolejna Pana publikacja to „Szpitalny Klęcznik”, określana jako modlitewnik medyka. Jaką rolę odgrywa modlitwa w pracy z bólem i cierpieniem?
Modlitwa ma dla mnie ogromne znaczenie – daje siłę i pozwala odpocząć duchowo. Można „odwalić dyżur”, ale gdy łączymy pracę z wartościami Bożymi, zyskuje ona głębszy sens. Inspirują mnie słowa św. Brata Alberta, który mówił, że praca z potrzebującymi powinna iść w parze z modlitwą. „Szpitalny Klęcznik” to zbiór rozważań różańcowych i Drogi Krzyżowej, opartych na moich doświadczeniach z osobami cierpiącymi, bezdomnymi i ciężko chorymi. To duchowy oddech dla opiekunów.
Czy w spotkaniach z cierpiącymi, zwłaszcza umierającymi, pojawiały się u Pana pytania np.: „Panie Boże, dlaczego tyle cierpienia w naszym życiu?”
Tak, takie pytania się pojawiały, szczególnie widząc rodziny, które opiekują się bliskimi przez 24 godziny na dobę, zarówno w szpitalu, jak i w domu. To ogromny trud, zasługujący na najwyższy szacunek. Wierzę jednak, że Bóg nie zsyła cierpienia. W cierpieniu można dostrzec coś więcej – spojrzeć na nie oczami Jezusa, z wiarą i nadzieją, co nadaje sens nawet najtrudniejszym chwilom.
Jako człowiek wierzący, jak dostrzega Pan Chrystusa w osobach cierpiących, z którymi Pan pracuje?
Reklama
Chrystusa widzę w drobnych gestach – gdy podaję szklankę wody choremu, gdy cierpliwie słucham osób z demencją, które powtarzają te same historie. To wymaga pokory i cierpliwości, co bywa trudne, nawet dla zawodowych opiekunów. Sam uczyłem się, by nie działać w pośpiechu, ale z uwagą i empatią. Te proste czyny stają się żywą modlitwą i świadectwem wiary.
Wiele osób chciałoby pomagać, ale boi się zrobić pierwszy krok. Jak zachęcić je do zaangażowania w wolontariat?
Strach jest naturalny, ale warto go przełamać. Polecam zacząć od wolontariatu w domach opieki, gdzie wystarczy porozmawiać z seniorami. Fundacje i organizacje ułatwiają pierwsze kroki. Słuchanie z empatią, bycie przy człowieku w jego samotności czy cierpieniu, może sprawić, że pokochamy towarzyszenie potrzebującym. To nie od razu musi być hospicjum – proste gesty, jak rozmowa, są już ogromną pomocą.
Więcej o książkach klikając kod QR.