Jest znacząca różnica między „wiedzieć, że”, a „wiedzieć, jak”. Pierwsza sytuacja to wiedza teoretyczna, czasem zresztą wyłącznie ona; druga – to praktyka, w której nie lekceważy się teorii, ale sądzi się, i słusznie, że praktykowana daje dopiero pełny efekt. Śmiem twierdzić, że podobnie jest ze świętością. Rozumiemy ją jednocześnie jako metafizyczną i fizyczną. Metafizyczną, bo zakorzenioną w świętości Chrystusa, noszącą znamiona nadprzyrodzoności, a fizyczną, bo konkretną, obecną w otaczającym nas świecie w sposób rzeczywisty. Świętość nie jest kościelną teorią ani mrzonką czy ideą nie do osiągnięcia. Świętych znajdziemy nie tylko w starych kronikach czy podniszczonych annałach. Świętość nie jest zarezerwowana wyłącznie dla ascetów z długimi brodami, którzy odwracają się plecami do pokus tego świata, ale jest także dla tych z pozoru zwyczajnych ludzi.
Reklama
Tak bardzo zwyczajnych, jak tych dwóch chłopaków z Włoch, którzy 7 września zostaną kanonizowani: 24-letni Pier Giorgio Frassati i 15-letni Carlo Acutis. Pierwszy urodził się na początku XX wieku, drugi – pod jego koniec. Żyli w diametralnie różnych czasach, mierząc się z zupełnie innymi wyzwaniami, a jednak potrafili ocalić w sobie brylant czystej wody. Tacy młodzi, a już święci – chciałoby się powiedzieć. Pier Giorgio z Turynu żył pełnią życia, o takich jak on mawia się „równy gość”, „chłopak na schwał”. Lubił chodzić po górach i... modlić się. Wspinał się „ku górze” w stronę Boga – tak mówił i tak żył. Mawiał: „Życie bez wiary to nie jest życie, lecz wegetacja” (s. 14-15). Z kolei młodziutki Carlo z Mediolanu, dziecko swoich czasów, bo trudno było go oderwać od komputera, był trochę przeciwieństwem swojego „brata w świętości”. Mimo że komputery były jego pasją, codziennie uczestniczył w Eucharystii i przyjmował Komunię św. Co więcej – ewangelizował w internecie, przygotowując m.in. strony o cudach eucharystycznych (s. 10-11).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tych dwóch chłopaków przypomina nam dzisiaj starą prawdę, że święci nie umierają nigdy, oni wciąż działają. Tak jak wiara, która nie może być jedynie deklaracją, bo jeśli chcę wywrzeć wpływ na rzeczywistość, muszę przekuć wiarę w czyn. Jakby to dziś powiedziano – wiara wymaga wizualizacji, zaistnienia w realnym świecie m.in. bohaterskim czynem czy świadectwem życia. Taka wiara w działaniu potrafi doprowadzić do przemiany życia, często w sposób zupełnie zaskakujący. Choć jej praktykowanie w dzisiejszych czasach dla wielu młodych nie jest w modzie i choć świętość do łatwych nie należy, to świadectwo świętości dwóch fajnych chłopaków może mieć wciąż największą siłę przekonywania.
Gdy w kwietniu tego roku przygotowywaliśmy specjalny numer Niedzieli na planowaną wtedy kanonizację bł. Carla Acutisa, zamieściliśmy wyjątkowy i jedyny wywiad z p. Beatą Anną Sperczyńską, nianią Carla, która miała wielki wpływ na chłopca. Wtedy jednak zmarł papież Franciszek i z oczywistych powodów wywiad z p. Beatą zszedł na dalszy plan. A jako że jest to arcyciekawa rozmowa, pełna ciepła i prywatnych wspomnień, postanowiliśmy raz jeszcze zamieścić ten ekskluzywny wywiad. „Od najmłodszych lat uczyłam go, jak żyć blisko Jezusa...” – mówi w nim p. Beata (s. 12-13).
Zarówno Pier Giorgio Frassati, jak i Carlo Acutis dokonali rzeczy niebywałej – zmniejszyli dystans między zwyczajnością a świętością. Może właśnie dlatego stają się coraz bardziej popularni wśród młodych ludzi. Bo młodzi bardzo potrzebują swoich świętych, którzy przemówią do ich serc i umysłów językiem zrozumiałym i przekonującym. Świadectwem życia, które zainspiruje ich do poszukiwania śladów świętości na własną rękę. Jeśli o świętość mogli zawalczyć nastolatek w dżinsach i przystojniak z fajką, to Wy, młodzi, też możecie. Zresztą – wszyscy możemy...
I w miejscu puenty wiadomość, która ucieszyła niezmiernie cały nasz zespół redakcyjny. Wieloletni przyjaciel Niedzieli, ulubiony przez wielu publicysta i felietonista – bp Andrzej Przybylski, dotychczasowy biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej, został arcybiskupem metropolitą katowickim. Z serca gratulujemy i zapewniamy o modlitwie. Mamy też cichą nadzieję, że od czasu do czasu uda nam się znowu wypić wspólnie kawę i znaleźć chwilę na gadu-gadu z metropolitą.