Z pornografią i masturbacją zmagałem się od czasów szkoły podstawowej, trwało to kilkanaście lat. Przygoda zaczęła się niewinnie – rozpoczyna swoje świadectwo Karol. W podstawówce kolega z klasy, pod nieobecność rodziców, zaprosił go do domu. Oglądali filmy pornograficzne rodziców. Karol bardzo szybko uwikłał się w grzech nieczystości. Jego umysł żądał podobnych obrazów. – Uzależniłem się. To było jak narkotyk – wspomina.
Początek nawrócenia
Od tamtego czasu zaczęło się w jego życiu prawdziwe piekło. Nie był w stanie wyrwać się z tego. Zapomniał o Bogu i modlitwie. Zdawał sobie sprawę, że potrzebuje coraz to nowych wrażeń, i sięgał po wszystkie możliwe rodzaje pornografii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mijały lata. Karol uświadomił sobie, że jego życie zaczyna się walić jak domino. Po wielu nieudanych próbach wyjścia z uzależnienia ze łzami w oczach poprosił Boga o pomoc. – Postanowiłem się nawrócić. Zapragnąłem żyć po Bożemu. Chciałem być z Nim w jedności – opowiada mężczyzna.
Reklama
To był czas, kiedy pandemia koronawirusa szalała w Polsce i na świecie. Wielu kolegów Karola zachorowało wówczas na COVID-19 i przegrało walkę z wirusem. – Powiedziałem: dość takiego życia. Na pierwszym miejscu były tylko nałogi, a kobiety traktowałem przedmiotowo – tłumaczy. Jak mówi, rozpoczął walkę na śmierć i życie. Poszedł do spowiedzi. – Do dziś pamiętam, jak wyznawałem swoje grzechy kapłanowi. Czytałem je z kartki, bo było ich tak dużo, że wszystkich bym pewnie nie wymienił – opowiada.
Ludzie stali w kolejce, czuli coraz większe zniecierpliwienie, a Karol wciąż klęczał u kratek konfesjonału. Dostał rozgrzeszenie, ale – jak wspomina – nic szczególnego się w jego życiu nie wydarzyło. – Fajerwerków nie było. Nie czułem nic – podkreśla. Do głowy zaczęły mu przychodzić myśli, że chyba coś jest z nim nie tak. Dla większości penitentów po spowiedzi dominującym odczuciem jest ulga, radość, lekkość duszy..., a Karol czuł się gorzej. Mimo wszystko zaufał Bogu i kroczył dalej przez życie już jako nowy człowiek, oczyszczony wewnętrznie. Do czasu...
Walka z pokusami
– Zaczęła się walka o moją duszę między mną z Bogiem a szatanem. Odmawiałem Różaniec, chodziłem do kościoła i starałem się postępować zgodnie z Dekalogiem. Spowiadałem się regularnie i pogłębiałem swoją duchowość. Z każdym dniem coraz bardziej zakochiwałem się w Bogu – opowiada Karol.
Pokusy jednak nie zniknęły. Zły duch nie odpuszczał. Mężczyzna dzielnie walczył, aby nie popaść w grzech. Pragnienie trwania przy Bogu było na tyle silne, że u Karola pojawiły się myśli wstąpienia do zakonu. Wspomina, że w tamtym czasie bardzo mocno odczuwał „błogi stan, w którym wystarczał mu tylko Bóg”. – Jego miłość i obecność tak mnie napełniały, że był On moim jedynym pragnieniem. Potraktowałem Boga bardzo poważnie – opowiada.
Reklama
Po roku udało mu się pokonać demona pornografii i masturbacji dzięki wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. – Przez ten czas modliłem się praktycznie każdego dnia na różańcu w przeróżnych intencjach. Jednocześnie czułem, że nie jestem jeszcze w pełni wolny, że jestem więźniem swoich nałogów – tłumaczy Karol. Ale nie poddał się. Walczył o upragnioną wolność, i to po każdym upadku. A one zdarzały się często. – Bóg mnie podnosił, podawał mi rękę wiele razy i prowadził dalej. Przez ten czas walki często chodziłem na głodzie seksualnym, podobnie jak narkoman na głodzie narkotycznym – mówi.
Modlitwy o cud
Bywały dni, że podczas odmawiania Różańca pokusy były tak silne, iż mężczyzna upadał i kończył modlitwę po dwóch dziesiątkach. Miał wrażenie, że na tym polu walki o wolność i czystość serca pozostawał sam. Tłumaczy, że musiał się wtedy zmierzyć z oskarżeniami złego ducha, który próbował przekonać go, że nic nigdy mu się nie uda, że jest już skończony i nie ma już dla niego żadnego ratunku. – W tak trudnych dniach o niczym innym nie myślałem, jak tylko o tym, aby znowu nie upaść, aby nie obrazić Boga grzechem. Klęczałem na modlitwie, płakałem i błagałem Go o wsparcie – mówi Karol.
W tym czasie w jego życiu pojawił się też alkohol. Uzależnienie postępowało. – To kosztowało mnie dużo sił psychicznych i fizycznych. Każdy upadek bolał, ranił mnie i Jezusa. Do dziś pamiętam, ile łez wylałem z powodu swojej słabości – tłumaczy mężczyzna. – Zdarzało się, że upadałem tego samego dnia, kiedy przystąpiłem do spowiedzi. Kolejnego dnia przystąpiłem do niej ponownie. Robiłem wszystko, aby tylko nie wrócić do życia z przeszłości, do codzienności, by nie ulec pokusom „zabójcy czystości” – dodaje.
Poczułem się uzdrowiony
Reklama
Wierność Bogu wymagała od Karola pokładów cierpliwości, siły, ale i woli. – Ponieważ jestem osobą niecierpliwą, byłem tą walką już bardzo zmęczony. Po około roku trwania przy Bogu i Maryi wszedłem do kościoła i zobaczyłem tam obraz Matki Bożej Częstochowskiej – opowiada Karol.
Na ławeczce, gdzie ludzie klęczą i modlą się przed wizerunkiem Maryi, było kilka tabliczek. Jedni dziękowali za łaskę uzdrowienia z ciężkiej choroby, za dar potomstwa, jeszcze inni – za uwolnienie z nałogów. Karol pomodlił się przed wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny. Prosił ukochaną Matkę o pomoc w swoim problemie. Matka Boża przyszła ze wsparciem. – Od tego momentu poczułem się uzdrowiony. Nie oznacza to, że od tamtej pory nie przechodziłem i nie przechodzę przez różne pokusy – raz jest lepiej, raz gorzej. Mam jednak nad nimi kontrolę. Grzechy pornografii i masturbacji nie mają już nade mną władzy – mówi Karol.
Nie poddawajcie się, zaufajcie Bogu
Dziś mężczyzna ma narzeczoną, z którą planuje wspólną przyszłość. Codziennie uczestniczy w Eucharystii, odmawia Różaniec, czyta słowo Boże i przede wszystkim ufa Bogu. Opowiada, że sakramenty utrzymują go przy życiu. – To wielki skarb – dodaje.
Wspomina, że z każdym dniem coraz lepiej radzi sobie z pokusami i grzesznymi myślami. W czystości trwa od 8 miesięcy. Co 2 tygodnie przystępuje do sakramentu pokuty i pojednania. – Nie poddawajcie się, zaufajcie Bogu i dajcie się Mu prowadzić – przekonuje Karol.
Maryja, jak każda dobra matka, broni nas w niebezpieczeństwach, troszczy się o nas, nawet wówczas, gdy pochłonięci własnymi sprawami, tracimy kierunek pielgrzymowania i narażamy na szwank nie tylko nasze zdrowie, ale i zbawienie. Jest w tych sytuacjach, modli się za nas, modli się za tych, którzy się nie modlą. Bo Ona jest naszą Matką.
Papież Franciszek