Reklama

Kościół

Gdy ksiądz po kolędzie chodzi

Kolęda to coś więcej niż tradycyjna wizyta duszpasterska – to moment, który łączy pokolenia, codzienność z duchowością, a czasem nawet odmienne światy. To okazja, by na chwilę się zatrzymać, porozmawiać, zastanowić się nad sensem i siłą wspólnoty.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tradycja kolędy, czyli wizyty duszpasterskiej, ma swoje korzenie zarówno w Biblii, jak i w kulturze starożytnej. Jej geneza biblijna nawiązuje do opisu rozesłania uczniów przez Jezusa, a słowa wypowiadane podczas wizyty: „Pokój temu domowi”, mają swoje źródło w Ewangelii. Z kolei odpowiedź domowników: „I wszystkim jego mieszkańcom”, podkreśla symboliczny charakter tego spotkania. Najdawniejsze ślady tej tradycji sięgają jednak starożytności, kiedy to termin calendae (kalendy) oznaczał pierwszy dzień miesiąca. W czasach przed reformą kalendarza rzymskiego, która została przeprowadzona w 45 r. przed Chr., kalendy styczniowe rozpoczynały nowy rok. Był to czas uroczystych obchodów, w których szczególną rolę odgrywały odwiedziny w domach bliskich, wymiana życzeń oraz wręczanie drobnych podarunków. Te starożytne zwyczaje, przenikając do kultury chrześcijańskiej, stworzyły fundament dla współczesnego obrzędu kolędy, który do dziś łączy duchowy wymiar z elementami wspólnoty i tradycji.

Reklama

Kolęda to czas wyjątkowy. To okazja, by spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i otworzyć się na drugiego człowieka. Przygotowanie do tej chwili często wykracza poza ustawienie świecy, krzyża, wody święconej – to także gotowość do rozmowy, zadawania pytań oraz poszukiwania odpowiedzi. Za drzwiami każdego domu kryją się inne historie – pełne radości, ale czasem też smutku i tęsknoty, które w czasie kolędy mogą wybrzmieć. Kolęda to także wyzwanie – zarówno dla gospodarzy, którzy przygotowują swoje domy na przyjęcie gościa, jak i dla księży, którzy odwiedzając kolejne mieszkania, mierzą się z różnorodnymi emocjami, oczekiwaniami i codziennymi realiami życia swoich parafian. Jak wygląda ten czas z perspektywy tych, którzy na księdza czekają, a jak ze strony kapłanów? Co kolęda daje wiernym, a co księżom? Czy wciąż ma ona w sobie tę siłę, która pozwala budować mosty między ludźmi, niezależnie od ich podejścia do wiary?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zawsze przygotowani

Reklama

Dla wielu kapłanów kolęda to czas pełen wyzwań, ale też intensywnych przeżyć duchowych. Jak zauważa ks. Damian Dorot, lubelski wikariusz, tak naprawdę najważniejszą rolę w owocności wizyty odgrywa nastawienie obu stron. – Jeżeli ksiądz traktuje kolędę jedynie jako obowiązek, a domownicy jako konieczną tradycję, to tylko tym ona będzie. Ale jeśli będzie postawa otwartości, może to być impuls do wielu dobrych rozmów i spotkań – podkreśla. – Pamiętam, jak kiedyś otworzyła mi drzwi młoda kobieta, która od razu powiedziała: „Dziękuję za wizytę, ale nie jestem przygotowana”. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem: „Ale ja jestem przygotowany, jeśli tylko mnie pani zaprosi”. Zgodziła się, a rozmowa okazała się bardzo miła i szczera. Według ks. Damiana, to właśnie takie niepozorne spotkania kryją w sobie potencjał do budowania więzi, które mogą zaowocować w przyszłości. – Czasami wystarczy drobny gest otwartości, by stworzyć przestrzeń do prawdziwego dialogu – dodaje. Pewnego dnia ks. Damianowi drzwi otworzył lekarz z Arabii Saudyjskiej, muzułmanin. – Mimo że mogłoby się wydawać, iż dzielą nas znaczące różnice, zaprosił mnie do środka – wspomina duszpasterz. – Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że mamy więcej wspólnego, niż mogłem przypuszczać. Jak opowiada ksiądz, to Maryja pomogła przełamać wszelkie uprzedzenia. – Rozmowa szybko zeszła na temat naszej wspólnej miłości i szacunku do Niej – mówi. Na zakończenie spotkania kapłan podarował swojemu gospodarzowi Nowy Testament, by ten mógł lepiej poznać Maryję. W zamian otrzymał Koran jako wyraz wzajemnego szacunku i otwartości. – To spotkanie przypomniało mi, jak wiele mogą zdziałać szczera rozmowa i wzajemne zrozumienie – dodaje ks. Damian.

Od domu do domu

Kolęda bywa czasem miłych rozmów, wzruszeń i radości, ale także czasem trudnych sytuacji. Kapłani odwiedzają domy pełne dziecięcego śmiechu i radości, lecz także mieszkania, w których ludzie przeżywają cierpienie i samotność. – Gdy idzie się od mieszkania do mieszkania, przemierza się również intelektualnie i duchowo te ludzkie egzystencje – mówi o. Andrzej Cebula, kapucyn, pracujący w Łomży. – Raz trafia się do rodziny, gdzie dzieci z dumą pokazują swoje zabawki, a chwilę później spotyka się starszą panią opłakującą stratę bliskiej osoby – opowiada. Kapłan musi błyskawicznie dostosowywać się do każdej sytuacji, która czeka za kolejnymi drzwiami. Niezależnie od tego, czy chodzi o wsparcie w trudnych momentach, próbę ukojenia smutku, czy o dzielenie radości z uśmiechniętą rodziną, każda wizyta wymaga pełnego zaangażowania. – Gdy wchodzi się do kolejnego mieszkania, trzeba zostawić za sobą doświadczenia z poprzednich odwiedzin. Raz trafiam na rodzinę, która mnie dobrze zna, uczestniczy w sprawowanych przeze mnie Mszach św. i cieszy się z mojej wizyty, a zaraz potem otwiera drzwi ktoś, kto wyraża swoje rozczarowanie i poczucie niesprawiedliwości, bo nie chodzi do kościoła i nie mógł zostać chrzestnym w rodzinie – tłumaczy o. Andrzej.

Reklama

Księżom niełatwo jest także odnaleźć się pośród sprzecznych oczekiwań parafian. – Miałem kiedyś taką sytuację: w jednym mieszkaniu rodzina z dziećmi dziękowała mi za organizację festynu parafialnego i opowiadała, jak wspaniale się bawili. A kilka minut później, w sąsiednim mieszkaniu, starsze małżeństwo skarżyło się na ten sam festyn, twierdząc, że był za głośny i zupełnie niepotrzebny. Takie rozmowy pokazują, jak różne są perspektywy ludzi, z którymi się spotykamy – podkreśla kapłan.

Także ks. Michał Głowacki, proboszcz parafii w Markuszowie (diec. lubelska), zwraca uwagę na różnorodność sytuacji, z jakimi spotyka się podczas kolędy. – Po 25 latach kolędowania mogę powiedzieć, że te spotkania są różne, ale ich sens pozostaje ten sam: dotrzeć do ludzi tam, gdzie żyją, w ich codzienności. Przez te lata miałem okazję kolędować w trzech różnych środowiskach: na wsiach, w mieście i w akademikach. Każde z tych doświadczeń było inne, ale każde pokazywało mi, jak ważne jest nasze nastawienie. Ksiądz nie może być urzędnikiem. Jeśli ktoś przychodzi tylko po to, by „odhaczyć” kolejną wizytę, to od razu to widać. Rodziny to wyczuwają – zaznacza. Kolęda niesie ze sobą także wyzwania logistyczne, zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony. – Było już dość późno, miałem za sobą już kilkanaście wizyt, gdy wszedłem do mieszkania i od drzwi usłyszałem pretensje: „Dlaczego tak późno? Ile można czekać!” – opowiada ks. Michał. – Schowałem rodzącą się irytację do kieszeni, pomodliliśmy się, a potem zaczęliśmy rozmowę. Okazało się, że mamy wspólnego znajomego księdza, i atmosfera się rozładowała. Z tego mieszkania wyszedłem po 30 minutach, a na pożegnanie rzuciłem żartem: „To wina sympatycznych i rozmownych parafian, że docieram tak późno”.

Reklama

Ksiądz Józef Hałabis, proboszcz w Księżomierzy (diec. lubelska), dodaje, że kapłan powinien być przygotowany na wszystko, nawet na brak święconej wody, która przecież była... – Okazało się, że woda święcona z talerzyka zniknęła, bo wypił ją kot – śmieje się duchowny. – W innym domu, chwilę później, miałem przygodę z psem. Gdy wszedłem na podwórko, zaczął biec do mnie. Zdążyłem zapytać, czy gryzie, usłyszałem, że nie, i... pies wczepił mi się w łydkę. W czasie kolędy bywają sytuacje śmieszne, bywają trudne, ale najważniejszy jest duchowy wymiar tych wizyt. One przypominają kapłanom o ich misji. – Podczas jednej z kolęd odwiedziłem rodzinę, w której teściowa codziennie modliła się za swojego zmarłego zięcia, dodając jego imię do Litanii do Wszystkich Świętych. To mnie uczy pokory i przypomina, że parafianie swoją wiarą wspierają także mnie jako kapłana – przyznaje ks. Michał.

Nowocześnie czy tradycyjnie?

Dziś coraz częściej pojawiają się pytania zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, czy tradycyjny model kolędy, szczególnie w dynamicznych środowiskach miejskich, jest nadal skuteczny. – Być może warto się zastanowić, czy w dobie tak szybko zmieniającego się świata, pędu życia i nowych zdobyczy techniki nie należy wprowadzić zmian w modelu duszpasterskich odwiedzin rodzin – stwierdza ks. Damian Dorot. – Jednym z rozwiązań mogłaby być rezygnacja z chodzenia od drzwi do drzwi na rzecz zapisów na wizyty w dogodnym dla parafian terminie. Pozwoliłoby to uniknąć niezręczności wynikających z nieobecności domowników, a kapłan mógłby poświęcić więcej czasu na pogłębione rozmowy. Może zamiast docierać do wszystkich będziemy docierać tylko do nielicznych, ale myślę, że plusów takiego rozwiązania jest więcej. Kolęda, która stanie się bardziej osobistym spotkaniem, może zaowocować tym, że w kolejnym roku więcej rodzin o nią poprosi – zauważa duszpasterz. Dostosowanie kolędy do współczesnych czasów, zdaniem ks. Dorota, mogłoby obejmować także wykorzystanie nowych technologii. – Dlaczego nie spróbować zamiast tradycyjnych obrazków rozdawać modlitewniki w formie elektronicznej? Młodsze rodziny mogłyby z nich korzystać podczas modlitwy rodzinnej – podpowiada. – Kolęda powinna nadążać za życiem, ale jednocześnie zachować swój głęboki duchowy sens.

Bo chodzi o coś więcej

Reklama

Kolęda dla wielu rodzin to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim okazja do spotkania, które może być wyjątkowe i niepowtarzalne. Przygotowania zaczynają się wcześniej: porządki, świece, krzyż na stole, a czasem drobny poczęstunek. Ale prawdziwym wyzwaniem jest zawsze jedno: czy będzie o czym porozmawiać?

– Chciałabym, żeby ksiądz zapytał, jak się mamy, a nie tylko szybko odmówił modlitwę i poszedł dalej. Kiedy widzę, że naprawdę interesuje się naszym życiem, czuję, iż jest dla nas, a nie przychodzi tylko po pieniądze – mówi p. Anna. – Najbardziej cenię, gdy ksiądz znajduje czas na zwykłą rozmowę. Może to być rozmowa o dzieciach, o pracy, ale ważne, żeby był zainteresowany – dodaje jej mąż.

Reklama

Nie brakuje sytuacji, które także świeckim po kolędzie na długo zapadają w pamięć. Dla wielu osób te wizyty mają wyjątkowy, głęboko emocjonalny wymiar, który wykracza daleko poza zwykłą tradycję. Pani Ewa, wspominając wizytę kolędową sprzed 2 lat, nie kryje wzruszenia. Opowiada, jak ksiądz odwiedził ją w jednym z najtrudniejszych momentów jej życia, tuż po stracie męża. – Przyszedł, pomodlił się ze mną i dwójką moich dzieci, a potem po prostu usiadł i posłuchał – mówi. – Nie było żadnych wielkich słów, nie próbował dawać rad, które wtedy i tak nie miałyby dla mnie znaczenia. Po prostu był obecny, w ciszy, która mówiła więcej niż jakiekolwiek słowa. Te chwile, jak podkreśla kobieta, stały się dla niej punktem odniesienia na drodze radzenia sobie z żałobą. – To spotkanie uświadomiło mi, że w cierpieniu nie jestem sama, że ktoś mnie wspiera nie tylko modlitwą, ale także swoją obecnością. Kolęda w takich sytuacjach staje się czymś więcej niż wizytą duszpasterską – to moment głębokiego zrozumienia, wsparcia i zwykłej ludzkiej empatii, która potrafi przynieść ulgę w najciemniejszych chwilach życia.

Ksiądz u złodzieja

Bywają także momenty, które zaskakują wszystkich. Pan Jacek często wspomina historię, którą usłyszał od znajomego księdza. Podczas jednej z kolęd ksiądz trafił do mieszkania, w którym siedziało kilku mężczyzn przy świecy, bez włączonego światła. Z uśmiechem zapytał: „Panowie, za prąd nie płacicie?”. Jeden z nich odpowiedział: „Właśnie wróciłem z więzienia, koledzy mnie witają”. Ksiądz, choć poczuł się nieco nieswojo, pomodlił się i pobłogosławił mieszkanie. Na koniec gospodarz zapytał: „A na co ksiądz zbiera?”. Po wyjaśnieniu, że na budowę kościoła, zebrał od kolegów pieniądze, mówiąc: „Wrzućcie coś, żeby ksiądz nie chodził na pusto”.

Gospodarz, złodziej samochodowy, podał księdzu swój numer telefonu, oferując pomoc w razie potrzeby. Kilka dni później rzeczywiście się przydał – skradziony podczas spotkania młodzieży kożuch szybko wrócił do właścicielki. Mężczyzna, oddając go, obiecał: „Nigdy więcej się to nie powtórzy”. – Od tamtej pory znajomy ksiądz miał nietypowego sojusznika w swojej parafii – śmieje się p. Jacek.

Reklama

Pan Andrzej wspomina, jak podczas kolędy ksiądz pomógł mu odnaleźć klucz do garażu. – Zrobiło się zamieszanie, a on zażartował, że ma doświadczenie w znajdowaniu nie tylko zgubionych dusz, ale i rzeczy. W końcu klucz się znalazł. Z kolei p. Marta opowiada, jak dzięki rozmowie z księdzem jej rodzina zaczęła wspólne modlitwy. – Zaprosił nas, żebyśmy pomyśleli o wspólnym wieczornym pacierzu. Dziś to nasz rytuał. Wiele osób podkreśla, że chcą, by kolęda była bardziej osobistym doświadczeniem. – Rozumiem, że ksiądz ma dużo domów do odwiedzenia, ale te kilka minut rozmowy naprawdę robi różnicę – mówi p. Katarzyna. – To wtedy czujemy, że Kościół jest blisko ludzi, że nie jest tylko instytucją.

Wizyty duszpasterskie to przede wszystkim budowanie relacji. To czas, by spojrzeć na siebie nawzajem z życzliwością i otwartością. Kolęda to także okazja do spotkania ludzi, którzy czują się oddaleni od Kościoła.

Różne perspektywy, wzruszające i zabawne historie pokazują, że kolęda to nie tylko obrzęd. To spotkanie ludzi, którzy dzięki otwartości i prostym gestom mogą zbliżyć się do siebie nawzajem oraz do Boga. To właśnie w takich chwilach ujawnia się prawdziwy sens wizyty duszpasterskiej – jako czasu wspólnego budowania relacji, wsparcia i nadziei.

Ocena: +27 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Złota Kantyczka”

Niedziela sosnowiecka 4/2013, str. 8

[ TEMATY ]

festiwal

kolęda

Piotr Lorenc

„Lajkonik” zdobył I miejsce w kategorii „szkoła podstawowa kl. 1-3”

„Lajkonik” zdobył I miejsce w kategorii „szkoła podstawowa kl. 1-3”

Najlepsi z najlepszych, czyli zdobywcy pierwszych miejsc Diecezjalnego Festiwalu Kolęd i Pastorałek „Złota Kantyczka 2012” wystąpili podczas gali laureatów. Koncert finałowy jubileuszowej, 10. edycji festiwalu odbył się 12 stycznia w sanktuarium NMP Nieustającej Pomocy w Jaworznie-Osiedlu Stałym. Gościem specjalnym była Ewa Uryga. Finałową galę poprowadziła Renata Gacek

Jest już tradycją, że podczas koncertu finałowego jury wskazuje zespół, który zdobył grand prix festiwalu, fundowane przez bp. Piotra Skuchę, patrona festiwalu. W tym roku najważniejsze trofeum, czyli „Złotą Kantyczkę” zdobyła formacja „Pod Kluczem” z Czeladzi. Zespół istnieje od 4 lat, działa w MZS w Czeladzi. Zespół ma na swoim koncie wiele sukcesów, m.in. I miejsce w Wojewódzkim Konkursie Artystycznym w Częstochowie 2012, III miejsce w ogólnopolskim Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie 2012 czy I miejsce w Wojewódzkim Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Chorzowie 2013.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: bardzo ważne jest Słowo, wokół którego gromadzi się lud

2025-01-24 12:00

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Adobe Stock

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Kapłan Ezdrasz przyniósł Prawo przed zgromadzenie, w którym uczestniczyli przede wszystkim mężczyźni, lecz także kobiety oraz wszyscy inni, którzy byli zdolni słuchać. I czytał z tej księgi, zwrócony do placu znajdującego się przed Bramą Wodną, od rana aż do południa przed mężczyznami, kobietami i tymi, którzy mogli rozumieć; a uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa. Pisarz Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu, które zrobiono w tym celu. Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu – znajdował się bowiem wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył, cały lud powstał. I Ezdrasz błogosławił Pana, wielkiego Boga, a cały lud, podniósłszy ręce, odpowiedział: «Amen! Amen!» Potem oddali pokłon i padli przed Panem na kolana, twarzą ku ziemi. Czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie. Wtedy Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan-pisarz Ezdrasz, jak i lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu: «Ten dzień jest poświęcony Panu, Bogu waszemu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!» Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał te słowa Prawa. I rzekł im Nehemiasz: «Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i pijcie słodkie napoje, poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Bogu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją».
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Święty: w Roku Jubileuszowym z nowym zachwytem odkryjmy Jezusa Zbawiciela

2025-01-26 12:17

[ TEMATY ]

Watykan

Anioł Pański

papież Franciszek

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

O tym, że doświadczając bycia ubogim, więźniem, niewidomym, uciśnionym, człowiek odkrywa, że „rok łaski” jest także dla niego, mówił Papież przed niedzielną modlitwą Anioł Pański.

Ojciec Święty rozważając niedzielną Ewangelię, wskazał, że Pan Jezus w synagodze w Nazarecie ogłosił nastanie „roku łaski Pana”. Jest to radosna informacja dla wszystkich, a w szczególności dla ubogich, więźniów, niewidomych oraz uciśnionych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję