Żeby dobrze się pośmiać na niektórych komediach, trzeba mieć odpowiedni nastrój. Nic wtedy nie zakłóci zabawy, choćby nawet twórcy filmu bardzo się o to starali. Twórcy Psa..., tworząc familijną komedię kryminalną, zapomnieli, że jak mogą w nim być fragmenty tylko dla dzieci, to na pewno nie powinno już być takich tylko dla dorosłych. I że komputerowo wytworzone zwierzęta powinny wyglądać bardziej naturalnie, bo np. kotka Diva, internetowa celebrytka, przypomina utuczonego rysia, a bezdomny pies Chichi, współbohater – pluszaka, co niekoniecznie jest śmieszne.
Gdy dawno, dawno temu pojawiła się pierwsza część Gliniarza... z młodym Eddiem Murphym w roli głównej, nawet dzisiejsi starszacy mogą wspominać ówczesne zrywanie boków. Przy kolejnych dwóch częściach przygód nieobliczalnego gliniarza śmiechu było mniej, a gdy dziś, po latach, pojawiła się czwarta część – z Murphym, a jakże, w roli głównej – coś nam nie pasuje. Czy my już tego nie widzieliśmy – w pierwszych częściach Gliniarza... – i już się z tego nie śmialiśmy? Oczywiście, twórcy filmu zrobili to z rozmysłem, co nie zmienia faktu, że śmiech na komedii to kwestia nastawienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu