Caritas Archidiecezji Lubelskiej rozpoczęła akcję „Tornister pełen Uśmiechów”. Do końca sierpnia ze zgromadzonych przyborów szkolnych wolontariusze mają nadzieję przygotować aż 1000 wyprawek. Tym razem pomoc trafi do Burundi w Afryce, najbiedniejszego kraju świata. Plecaki, piórniki, kredki, flamastry, plastelinę czy ołówki i długopisy lub pieniądze na ich zakup można przekazywać do centrali Caritas w Lublinie, a także do Szkolnych Kół Caritas, Parafialnych Zespołów Caritas, ognisk misyjnych i diecezjalnego Centrum Misyjnego oraz do oddziałów Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży na terenie całej archidiecezji.
Dajemy skrzydła
Reklama
„Tornister pełen Uśmiechów” to ogólnopolska akcja Caritas, której celem jest wsparcie dzieci z potrzebujących rodzin u progu nowego roku szkolnego. Od jej rozpoczęcia w 2009 r. Caritas przekazała uczniom z ubogich rodzin w sumie ponad 200 tys. wyprawek. W minionym roku za pośrednictwem lubelskiej Caritas plecaki z przyborami szkolnymi otrzymały dzieci z Charkowa w Ukrainie oraz dzieci uchodźców wojennych; dwa lata temu pomoc trafiła do uczniów w Zambii. – Wciąż chcemy pomagać dzieciom rozwijać skrzydła, zachęcać je do edukacji i przyczyniać się do poprawy ich losu. W pierwszych latach akcji pomoc kierowana była do dzieci z ubogich rodzin z naszych środowisk. Ostatnio, ze względu na zmiany społeczne i poprawę sytuacji w Polsce, kierujemy uwagę na tych rejonach, w których taka pomoc jest o wiele bardziej potrzebna – wyjaśnia ks. Łukasz Mudrak, dyrektor CAL.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Głód chleba i Boga
Oficjalna inauguracja akcji „Tornister pełen Uśmiechów” odbyła się z udziałem s. Zygmunty Kaszuby ze Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Drobna zakonnica przez 50 lat pracowała w Afryce; służyła ubogim w szpitalach, a dzięki ofiarności polskiego społeczeństwa zbudowała szkołę w miejscowości Gitega-Songa w Burundi. Docelowo uczyć się będzie w niej aż tysiąc ubogich dzieci. – Ta szkoła to nasze wspólne dzieło, pomnik miłosierdzia naszej Ojczyzny – mówi s. Zygmunta Kaszuba. Karmelitanka podkreśla, że Burundi jest pięknym, ale ekstremalnie ubogim krajem. Rodziny utrzymują się z pracy na roli i spożywają zaledwie jeden skromny posiłek dziennie. Niedożywione dzieci często chorują; bez edukacji nie mają żadnych szans na poprawę warunków życia. Dla wielu z nich szkoła, nawet oddalona o dwie godziny pieszej wędrówki po górskich drogach, jest szczytem marzeń, bo w niej otrzymują nie tylko wiedzę, ale też leki, odzież i żywność. – Gdy przed 50 laty pojechałam do Afryki, przekonałam się, że głoszenie Ewangelii musi być poparte dziełami miłosierdzia – mówi, zwracając uwagę, że mimo upływu czasu nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Uratowane życie
Na mocy sakramentu chrztu każdy jest misjonarzem. – Misje są bardzo ważne i potrzebne; wszyscy jesteśmy za nie odpowiedzialni. Jeden jedzie do ludzi, którzy nie znają Jezusa, a drugi pozostaje w swoim środowisku; obydwie role są równorzędne – zapewnia zakonnica. Jak podkreśla, afrykańskie rodziny doskonale wiedzą, że korzystają z pomocy przekazanej im przez tysiące sióstr i braci z dalekich krajów; chętnie modlą się za ofiarodawców. – Ostatnio, gdy załatwiałam jakąś sprawę u księdza biskupa, podbiegł do mnie kapłan. Dopytał się, czy jestem „Kacuba”, bo tak wymawiają moje nazwisko, i powiedział że mama opowiadała mu o tym, że gdy był niemowlęciem, groziła mu śmierć głodowa. Wtedy mlekiem z proszku wykarmiła go misjonarka. Powiedział do mnie: „Zobacz, ty karmiłaś mnie mlekiem, ja urosłem i jestem księdzem”. Takich historii jest wiele, a dzięki naszej współpracy i ofiarności może być jeszcze więcej – powiedziała s. Zygmunta Kaszuba.
Więcej na www.lublin.niedziela.pl